Ratownicy znaleźli 130 ciał pasażerów rosyjskiego samolotu
Ratownicy pracujący na miejscu katastrofy
rosyjskiego samolotu pasażerskiego Tu-154M, który rozbił się we
wtorek ok. 45 km od Doniecka, na Ukrainie, znaleźli już
fragmenty 130 ciał - poinformował minister transportu
Rosji Igor Lewitin.
Zobacz galerię:
Katastrofa rosyjskiego samolotu
Wcześniej Lewitin przekazał, że odnaleziono również dwie "czarne skrzynki" rozbitej maszyny, które rejestrowały pracę systemów pokładowych i rozmowy pilotów ze służbami naziemnymi.
Według ministra, oba rejestratory są w zadowalającym stanie. W ich odczytywaniu wezmą udział specjaliści z Rosji i Ukrainy. Lewitin nie powiedział, jak długo potrwają te czynności.
W katastrofie samolotu, który leciał z Anapy, na rosyjskim wybrzeżu Morza Czarnego, do Petersburga, zginęło 170 osób - 160 pasażerów i 10 członków załogi. Na pokładzie było 45 dzieci, wracających z wakacji przed początkiem roku szkolnego. Większość pozostałych pasażerów to ich rodziny.
W wypadku śmierć ponieśli mieszkańcy 14 regionów Rosji, a także Moskwy i Petersburga. Prawie trzy czwarte ofiar - 133 osoby - to petersburżanie. Wśród zabitych jest także pięcioro cudzoziemców - obywatele Holandii, Niemiec, Francji i Finlandii.
Maszyna należała do linii lotniczych Pułkowo z Petersburga. Została wyprodukowana w 1992 roku. Wylatała 24 215 godzin przy resursie 30 000 godzin.
Przez kilka lat samolot był eksploatowany przez jednego z przewoźników chińskich. W barwach Pułkowa latał od 2001 roku. Przedstawiciele petersburskiego towarzystwa zapewniają, że był w idealnym stanie technicznym.
Pułkowo - to jeden z największych rosyjskich przewoźników lotniczych. Jego park liczy 18 samolotów Tu-154M, dwa - Tu-154B, cztery Ił-86 oraz pięć Boeingów 373-500. Pułkowo jest w trakcie fuzji z towarzystwem Rossija z Moskwy.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną katastrofy. Najczęściej mówi się o pożarze na pokładzie, turbulencjach i silnym froncie burzowym. Rosyjskie władze wykluczyły, by przyczyną katastrofy był zamach terrorystyczny.
Samolot runął na pole ok. 2,5 km od miejscowości Stara Bałka. Jego szczątki są rozrzucone na obszarze 400 na 400 metrów. Wskutek pożaru, który wybuchł po zderzeniu z ziemią, a który strażakom udało się ugasić dopiero po kilku godzinach, kadłub maszyny został całkowicie zniszczony.
Na miejscu wypadku założono miasteczko namiotowe dla ratowników i członków rodzin. Uruchomiono łączność polową. Tam też zainstalował się ukraińsko-rosyjski sztab operacyjny.
W związku z katastrofą środa była na Ukrainie dniem żałoby. W Rosji żałoba będzie w czwartek.
Jerzy Malczyk