Ratownicy odwadniają teren osuwisk w Lanckoronie
Około 50 osuwisk pojawiło się po powodzi w różnych rejonach powiatu wadowickiego. Najtrudniejsza sytuacja jest w gminie Lanckorona. Około kilometra powyżej największego osuwiska strażacy i żołnierze w poniedziałek kopali rów, by odwodnić teren.
Sekretarz gminy Lanckorona Teresa Florek powiedziała, że kopana "opaska" jest głęboka na około 50 cm. Zdaniem geologów to wystarczy, by woda "ominęła" osuwający się teren. Do Lanckorony dotarła w poniedziałek ekipa specjalistów geologów. Jeszcze tego dnia mają rozpocząć odwierty, na podstawie których określona zostanie sytuacja.
W gminie z powodu osuwisk około 70 budynków nie nadaje się do użytku. Ewakuowanych zostało blisko 140 mieszkańców. W gminie uruchomione zostało konto, na które można wpłacać pieniądze by wspomóc ofiary osuwisk: 05102024300000810200454678 z dopiskiem: "Pomoc poszkodowanym przez osuwiska w gminie Lanckorona".
Podczas briefingu po poniedziałkowym posiedzeniu Wojewódzkiego Sztabu Kryzysowego w Katowicach wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk powiedział, że osuwisko na górze Żar, gdzie na powierzchni 18 hektarów zagrożonych jest ok. 140 domów (w tym ok. 130 letniskowych), nadal przemieszcza się w kierunku Międzybrodzia Bialskiego. Rzecznik żywieckiej policji Paweł Roczyna powiedział, że w niedzielę ziemia osuwała się wolniej, ale po ostatnich opadach tempo osuwania powróciło do 1 cm na godzinę. Domy w zagrożonym rejonie są popękane, a ich konstrukcja naruszona.
Osuwisko monitorują geolodzy i inspektorzy budowlani. Przy pomocy mieszkańców z zagrożonych budynków udało się ewakuować najcenniejsze rzeczy. Teren obecnie jest niedostępny, bezwzględny zakaz wstępu egzekwują patrole z wody i z lądu. - W dowolnym czasie grozi tam generalne obsunięcie się tego do jeziora - zaznaczył Łukaszczyk.
Zapewnił przy tym, że wszelkie wśród mieszkańców okolicznych miejscowości informacje, jakoby osuwisko mogło zagrozić zaporze w Porąbce, są nieprawdziwe. - Absolutnie nie ma takiej obawy - to osuwisko następuje w inną stronę niż na zaporę, a jego objętość rzędu 1 mln m sześc. ziemi, przy objętości jeziora - to pół metra w stosunku dna jeziora - wyjaśnił.
W powiecie bielskim trwa usuwanie skutków powodzi. W najbardziej poszkodowanych gminach: Czechowice-Dziedzice i Wilamowice trwa wypompowywanie wody. Akcję utrudniają burze, którym towarzyszą gwałtowne ulewy. W Czechowicach-Dziedzicach samorząd, by pomóc poszkodowanym, rozłożył ogromny namiot. Wcześniej nie mieścili się oni w budynku ośrodka pomocy społecznej. Wiceburmistrz Marian Kołoczek powiedział, że do miasta napłynęło 2 miliony złotych na pomoc dla powodzian.
Do gmin zaczynają dopływać też pierwsze pieniądze z budżetu państwa na prowadzenie bieżącej akcji ratunkowej. Wiceburmistrz Wilamowic (Śląskie) Stanisław Gawlik powiedział, że przyda się każda złotówka, choć dodał, że już teraz akcja ratownicza pochłonęła około 280 tysięcy, czyli blisko trzy razy więcej niż dotarło z Warszawy.