Raportu o 11 września nie taki zły dla Busha
Konkluzje ogłoszonego w czwartek raportu specjalnej komisji ds. kulis ataku terrorystycznego na USA z 11 września 2001 roku nie są tak kłopotliwe dla prezydenta George'a W. Busha jak oczekiwano - uważają amerykańscy komentatorzy.
Zwracają oni uwagę, że autorzy raportu w równym stopniu skrytykowali postępowanie administracji Busha, jak i jego poprzednika Billa Clitnona w walce z terroryzmem. Chociaż Biały Dom obawiał się raportu, okazał się łagodniejszy dla Busha niż przypuszczano - pisze "Washington Post".
Z licznych przecieków z prac komisji relacjonowanych przez media mogło wynikać, że raport będzie surowym aktem oskarżenia obecnej administracji. Nie potrafiła ona powiązać w całość licznych sygnałów o zbliżającym się niebezpieczeństwie ze strony Al-Kaidy, natomiast kładła nacisk na domniemane zagrożenie ze strony Iraku. Komisja nie znalazła dowodów na współpracę Al-Kaidy z reżimem Saddama Husajna.
Zdaniem waszyngtońskiego dziennika, szczególnie korzystne dla prezydenta jest też podkreślenie przez autorów raportu, że mimo wzmocnienia zabezpieczeń przed terroryzmem od czasu ataku z 11 września, Ameryka wciąż nie jest bezpieczna i grozi jej kolejny atak Al-Kaidy.
Ta konkluzja jest dobrą wiadomością dla kampanii Busha o reelekcję - pisze gazeta przypominając, że prezydent i jego współpracownicy w każdym przemówieniu podkreślają, iż kolejny atak jest możliwy.
Według sondaży, Amerykanie bardziej ufają Bushowi jako przywódcy w walce z terroryzmem niż jego demokratycznemu rywalowi w wyborach, senatorowi Johnowi Kerry'emu.
Komentatorzy wyrażają też opinię, że niewielkie są szanse na szybkie wprowadzenie w życie zaleceń komisji ds. zamachów z 11 września co do zapobieżenia przyszłym atakom.
Propozycja powołania nowego stanowiska szefa wywiadu, koordynującego i nadzorującego pracę wszystkich agencji wywiadowczych, spotkała się z chłodnym przyjęciem w Białym Domu i w Kongresie.