Ranny prezydent Jemenu wyjechał z kraju po pomoc
Prezydent Jemenu Ali Abd Allah Salah, który został ranny w piątkowym ataku rebelianckim na jego pałac w Sanie, udaje się na leczenie do Arabii Saudyjskiej, gdzie jest spodziewany w nocy z soboty na niedzielę - podało źródło w saudyjskim rządzie.
04.06.2011 | aktual.: 05.06.2011 01:35
Salah, który ma obrażenia szyi i piersi, otrzyma pomoc lekarską - dodało wspomniane źródło. Opuszczenie kraju w czasie takiej niestabilności, nawet na leczenie, może - jak pisze agencja Reuters - utrudnić Salahowi utrzymanie władzy, może też być uznane za pierwszy krok do jej przekazania. W Jemenie panuje chaos, bo mimo wcześniejszych ustaleń Salah, który rządzi tym krajem niemal 33 lata, odmówił podpisania porozumienia z opozycją i przekazania władzy.
W związku ze zranieniem prezydenta, obowiązki głowy państwa przejął wiceprezydent - poinformowała Al Dżazira. Abd-Rabbu Mansur Hadi wykonuje też tymczasowo obowiązki naczelnego dowódcy sił zbrojnych. Jednocześnie jemeński wiceminister zdrowia zapewnia, że ze zdrowiem prezydenta Saliha jest wszystko w porządku i nie ma powodów do obaw.
Tymczasem pragnący zachować anonimowość przedstawiciele władz z otoczenia prezydenta Jemenu powiedzieli, że tuż po ataku Salah rozmawiał przez telefon z królem Arabii Saudyjskiej Abd Allahem i przyjął ofertę skorzystania z pomocy lekarskiej.
Przedstawiciel plemienia pozostającego w sojuszu z prezydentem Jemenu Mohammed Nagi al-Szajef powiedział, że widział się z Salahem w sobotę i że jego rany nie są groźne; ma poparzone ręce, twarz i głowę. Oświadczył, że gdy pocisk uderzył, w meczecie w pałacu prezydenckim było ok. 200 osób. Według najnowszego bilansu, który podał przedstawiciel jemeńskich władz, w następstwie ostrzału artyleryjskiego meczetu w pałacu prezydenckim śmierć poniosło 11 osób, a 124 zostało rannych.
W Jemenie panuje chaos, bo mimo wcześniejszych ustaleń Salah, który rządzi Jemenem niemal 33 lata, odmówił podpisania porozumienia z opozycją i przekazania władzy.