Ranni policjanci oskarżają
Czterej z 28 policjantów, którzy odnieśli ranny podczas zamieszek w Mitrovicy, przyleciało już do Polski. Ich życiu nie grozi niebezpieczeństwo. Do Polski przylecieli na pokładzie samolotu, który do Kosowa zabrał wicepremiera Grzegorza Schetynę. Teraz skarżą się na brak sprzętu i chaos w dowództwie sił międzynarodowych. Zdaniem polskich policjantów zbyt późno wydano rozkaz użycia gazu łzawiącego i gumowych kul - czytamy w "Dzienniku".
19.03.2008 | aktual.: 19.03.2008 07:36
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/ranni-policjanci-wrocili-z-kosowa-6038717159642241g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/ranni-policjanci-wrocili-z-kosowa-6038717159642241g )
Policjanci wrócili z Kosowa
Prawdopodobnie do kraju wróci jeszcze trzech policjantów. Lekarze nie wydali jeszcze zgody na ich wypisanie ze szpitala w Kosowie i transport do Polski.
Dziennik: Został pan raniony w ramię odłamkiem granatu. Jak pan się czuje?
Robert Szlachta: Bardzo dobrze. To nic takiego, lekkie draśnięcie. W pewnym momencie poczułem ból, ale nie pomyślałem o tym, że jestem ranny. Nie było na to czasu.
Czy jadąc do w Kosovskiej Mitrovicy, spodziewaliście się, że dojdzie do tak gwałtownych zamieszek?
- Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale nikt nie spodziewał się aż takiej eskalacji agresji. Przed sądem natychmiast zajęliśmy wyznaczone stanowiska. Staliśmy w kordonie pod osłoną wozów transportowych francuskiego wojska. Praktycznie od razu poleciały w naszą stronę kamienie. Pierwsi rany odnieśli Francuzi i Ukraińcy. Użyliśmy wtedy gazu łzawiącego. Trwało to dość długo. Wtedy Serbowie zaczęli rzucać w nas granatami i koktajlami Mołotowa. Trzeba było odpierać ich atak i ewakuować tych, którzy oberwali naprawdę mocno i leżeli na ziemi. Ciągnęliśmy rannych po ziemi do bezpiecznego miejsca. Tych najciężej rannych przenieśliśmy do opancerzonego autobusu, którym zostali przewiezieni do szpitala.
Jak zareagowaliście na śmierć ukraińskiego kolegi?
- Czuję straszliwy smutek. Co ja mogę więcej powiedzieć? Kiedy ja został raniony granatem, on stał półtora metra ode mnie i innych polskich policjantów. Każdy z nas mógł być na jego miejscu. To była pierwsza taka nasza akcja w Kosowie. I mam nadzieję, że ostatnia.
Serbowie rzucali w was granatami. Dlaczego nie użyliście broni? Dlaczego nie otworzyliście ognia?
- Proszę o inny zestaw pytań.
Podinsp. Robert Szlachta jest dowódcą 14. zmiany Jednostki Specjalnej Polskiej Policji w Kosowie.