Rakietowy egzamin podchorążych
Testowe strzelanie z wyrzutni rakietowych na poligonie pod Toruniem
Niebo pod Toruniem zaroiło się od rakiet - zdjęcia
Poligon pod Toruniem po raz kolejny odwiedzili podchorążowie z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Tym razem słuchacze III roku, odbywali strzelania egzaminacyjne na wyrzutniach rakietowych RM-70 i WR-40 "Langusta" - czytamy na stronie internetowej Wojsk Lądowych.
Podczas zajęć poligonowych podchorążowie zostali podzieleni na dwie grupy. Jedni doskonalili swoją wiedzę z zakresu kierowania ogniem w roli dowódcy baterii, w tym samym czasie drudzy sprawdzali się w roli oficera ogniowego bezpośrednio dowodząc ostrzałem.
Na zdjęciu: oparta na polskiej konstrukcji WR-40 "Langusta", następczyni wysłużonej już wyrzutni BM-21. Produkowana jest w zakładach Huta Stalowa Wola. Opancerzony pojazd, z kabiną mogącą pomieścić sześciu członków załogi, może jednorazowo wystrzelić 40 pocisków.
(army.mil.pl, wp.pl/tbe)
Niebo zaroiło się od rakiet
Zdaniem kadry instruktorskiej Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia (CSAiU), grupy podchorążych, specjalizujących się na sprzęcie rakietowym, podczas zajęć specjalistycznych wypadają nieco lepiej od swoich kolegów działających na artylerii lufowej.
Niebo zaroiło się od rakiet
- Wynika to ze specyfiki sprzętu rakietowego, dla którego nie ma konieczności wprowadzania tak wielu poprawek w przypadku kierowania ogniem - tłumaczy kapitan Dariusz Laskowski, wykładowca Cyklu Szkolenia Ogniowego CSAiU.
Niebo zaroiło się od rakiet
- Po odpaleniu pocisku kierunkowego wystarczą jedna, góra dwie poprawki, by móc prowadzić skuteczny ogień. Dodatkowym atutem "rakietówki" jest fakt, że wykorzystuje się ją do rażenia celów powierzchniowych, a nie pojedynczych, jak ma to miejsce w przypadku armatohaubic i haubic samobieżnych - wyjaśnia kapitan Laskowski
Niebo zaroiło się od rakiet
Wyrzutnie rakietowe cechują się wyjątkową siłą rażenia. W pełni załadowana bateria może wystrzelić jednorazowo 240 pocisków i razić w ten sposób teren o powierzchni 16 hektarów. W żargonie artylerzystów mawia się, że po takim ataku nie zostaje kamień na kamieniu.
Niebo zaroiło się od rakiet
Dla potrzeb zajęć poligonowych na pociskach zostały zamontowane pierścienie ograniczające, które zmniejszały zasięg wystrzeliwanych pocisków do 12 kilometrów. W warunkach bojowych zasięg artylerii rakietowej sięga nawet 20 kilometrów.
Niebo zaroiło się od rakiet
- W zasadzie trudno powiedzieć, która część strzelania była najtrudniejsza - mówi plutonowy podchorąży Beata Gronkowska. - Musieliśmy się mocno starać, aby prawidłowo wyliczyć nastawy celownika, gdyż błędy w tym zakresie przekreśliłyby szanse na otwarcie skutecznego ognia. Podobnie miała się sprawa z podawaniem komend do dowódców dział. Przeinaczenie lub niezrozumienie nawet jednego słowa z komendy, mogło całkowicie zmienić jej znaczenie i odnieść niepożądany skutek podczas strzelania.
Niebo zaroiło się od rakiet
Pozytywne zaliczenie rakietowego testu dawało możliwość podchorążym przystąpienia do części teoretycznej egzaminu, który pozwoli uzyskać licencjat i otworzy drogę do nauki na stopień magistra, zwieńczonej promocją na pierwszy stopień oficerski.
(army.mil.pl, wp.pl/tbe)