"Jaśniepan". Rolnicy wściekli na nowego wroga. Jadą z gnojowicą
6 marca rolnicza "Solidarność" organizuje w Warszawie duży protest. Jednak prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zezwolił organizatorom na przyprowadzenie tylko jednego ciągnika. Rozjuszył tym uczestników demonstracji, którzy nie zamierzają go posłuchać i szykują się do siłowego wjazdu do stolicy.
- Chcieliśmy kulturalnie przejechać ciągnikami, aby zamanifestować, że protest ma charakter rolniczy. Została zaplanowana trasa wjazdu i wyjazdu. I wtedy jaśniepan prezydent pozwolił nam na wjazd jednego ciągnika. On sobie z nas zadrwił - mówi WP jeden z koordynatorów manifestacji rolniczej, która w środę odbędzie się w Warszawie.
Ostrzega, że rolnicy i tak przygotowują wjazd do Warszawy ciągnikami. - Nie wiem, czy powstrzymam ludzi. Naprawdę może dojść do rozróby - dodaje. Tymczasem na stronach internetowych związanych z protestami przewijają się wezwania, aby do Warszawy zabierać gnojówkę w kanistrach i wylewać przed Sejmem.
Jak dowiaduje się WP, w poniedziałek podczas rozmów z organizatorami protestu przedstawiciele policji ostrzegli, że kierowcy traktorów zostaną zatrzymani na drogach wjazdowych do Warszawy. Będą im grozić mandaty od 500 do 5 tys. zł oraz ewentualnie utrata prawa jazdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rolnikom mandaty nie straszne. Wjadą do Warszawy
- E tam, to tylko takie straszenie. Jak poprosimy o zrzutkę na mandaty, to pieniądze się znajdą. Wątpię, aby był powód do zatrzymania prawa jazdy - skomentował rolnik z Wielkopolski.
Dodaje, iż zna rolnika, który zabiera do Warszawy traktor na lawecie. Planuje wjechać autostradą tak daleko, jak się da, a potem zarzuci maszynę na asfalt i ruszy na Sejm. Już podczas protestów 9 i 27 lutego policja pilnowała dróg ekspresowych i autostrad, aby rolnicy spontanicznie nie wjechali do Warszawy z blokad organizowanych wokół stolicy.
Stołeczny ratusz nie zgodził się, by rolnicy wjechali do miasta ciągnikami. Do sądu okręgowego trafiło odwołanie, ale decyzja władz została podtrzymana. - Jesteśmy zdania, że ciągniki nie powinny wjeżdżać do centrum miasta. Zresztą to zdanie zostało potwierdzone przez sąd - tłumaczył we wtorek Rafał Trzaskowski. - Ciągniki w dużej liczbie mogą nie tylko spowodować uciążliwość, ale również mogą przyczynić się do zniszczenia nawierzchni, co nie jest w niczyim interesie - dodał prezydent stolicy.
Organizator zgromadzenia Tomasz Obszański, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność", mówi WP, że uczestnicy są rozżaleni decyzją władz Warszawy. - Prezydent powołał się na względy bezpieczeństwa. Tymczasem w lutym ciągniki wjeżdżały do innych miast i nic groźnego się nie działo - wskazuje Obszański.
- Chcieliśmy wynająć lawety do transportu ciągników do miasta, ale nawet ci przedsiębiorcy nie mogą tego zrobić. Dla nas taka decyzja jest niezrozumiała - dodaje.
Mimo pytań od WP, biuro prasowe władz Warszawy nie odniosło się do zarzutów związku rolników.
100 tys. osób szykuje się na Warszawę. Wiceminister Kołodziejczak zniechęca
Według zgłoszenia "Solidarności" w manifestacji ma wziąć udział 80-100 tys. osób. Demonstracja zacznie się o godzinie 11 przed siedzibą Kancelarii Premiera. Następnie uczestnicy pójdą pod Sejm. Będą to nie tylko rolnicy, ale też myśliwi, leśnicy, przewoźnicy, przedstawiciele branży drzewnej, a nawet pszczelarze. Protestują przeciwko Europejskiemu Zielonemu Ładowi i napływowi produktów rolnych z Ukrainy.
Nie jest jasne, jak wielu rolników przybędzie do stolicy. W poniedziałek wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak opublikował w mediach społecznościowych AgroUnii wideo, w którym zniechęca do udziału w proteście.
"Żaden szanujący się rolnik nie powinien brać udziału" - oświadczył w nagraniu Kołodziejczak. "To będzie protest polityczny, bo widzę, kto startuje w wyborach samorządowych. Widzę polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy mówią, że trzeba jechać na ten protest, żeby dowalić tym, którzy teraz przejęli władzę" - dodał.
Wiceminister skrytykował organizatorów protestu, czyli NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych. Zarzucił związkowi bierność wobec działań rządzącej partii PiS, której politycy wdrażali Zielony Ład oraz zapewniali, że ukraińskie zboże nie zagraża interesom rodzimych rolników.
Oczywiście PiS próbuje zagospodarować niezadowolenie rolników. Teraz to ci politycy głośno alarmują.
- To prawda, że wielu organizatorów, zwłaszcza działacze związkowi, nie mają moralnego prawa, aby organizować protesty. Skoro już zgromadzenie jest zgłoszone, to mimo wszystko przyjedziemy, aby pokazać siłę - komentuje Emil Lemański z organizacji Rola Wielkopolski, która zasłynęła m.in. dwukrotną blokadą Poznania.
Rozmówca przypomniał, że podczas szczytu rolniczego w ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk zapowiedział podjęcie do 5 marca konkretnych decyzji związanych z postulatami rolników.
- Premier nic takiego nie ogłosił, więc tym bardziej chcemy się pokazać. Wielu rolników jest naładowanych emocjami z powodu braku konkretnej odpowiedzi rządzących. Te nastroje są podsycane decyzjami, że na demonstracje ciągniki nie zostaną wpuszczone. W Warszawie może zrobić się gorąco - dodaje Lemański.
Sam Tusk we wtorek zaprosił rolników na rozmowy w sobotę, a więc już po manifestacji.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski