Radom: sąd uniewinnił bioenergoterapeutę
Sąd Rejonowy w Radomiu uniewinnił w piątek bioenergoterapeutę, oskarżonego o zalecenie pacjentce chorej na toczeń rumieniowaty rezygnacji z przyjmowania leków. Kobieta twierdzi, że taka kuracja pogorszyła jej stan zdrowia.
10.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Wniosek do prokuratury o postawienie uzdrowiciela Andrzeja T. przez sądem złożyła chora na toczeń 26-letnia Monika B. Bioenergoterapeuta został oskarżony o to, że w okresie od 11 marca do 11 kwietnia 2000 roku, prowadząc prywatny ośrodek terapii naturalnej w Radomiu, zalecił Monice B. zaprzestanie przyjmowania dotychczasowych leków, w tym sterydów, i rozpoczęcia kuracji przepisanymi przez siebie preparatami homeopatycznymi.
Prokuratura twierdziła, że w wyniku zmiany sposobu leczenia 11 kwietnia 2000 r. pacjentka została przewieziona w ciężkim stanie do szpitala, czym uzdrowiciel nieumyślnie naraził ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Na pierwszej rozprawie Monika B. zażądała od Andrzeja T. 4 mln dolarów odszkodowania i 500 tys. zł zadośćuczynienia, które postanowiła przekazać na cele dobroczynne. W piątek, na ostatniej rozprawie, wystąpiła o nawiązkę w wysokości, o jakiej zdecyduje sąd.
Decyzja o odstawieniu sterydów była spowodowana gorącą namową T., ze szczególnym naciskiem na oczyszczenie organizmu z trujących substancji. Gdybym sama odstawiła sterydy, po pierwszych złych objawach wróciłabym do nich. On utwierdzał mnie w przekonaniu, że to właściwa decyzja - mówiła przed sądem Monika B.
Oskarżyciel zażądał dla uzdrowiciela 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, zakazu prowadzenia działalności leczniczej przez 5 lat i grzywny. Sąd uniewinnił Andrzeja T.
Według sądu, nawet gdyby Andrzej T. zalecił przerwanie dotychczasowej kuracji, to nie ma niepodważalnych dowodów, że przyjęcie do szpitala w dniu 11 kwietnia 2000 roku zostało spowodowane rezygnacją ze sterydów. Biegli opiniowali bowiem, że przyczyny pogorszenia stanu zdrowia w takiej sytuacji mogą być rozmaite, może je spowodować np. zwiększona dawka słońca lub przeziębienie.
Sędzia wskazał na fakty zgromadzone w materiale dowodowym, a świadczące o tym, że Monika B. przestawała przyjmować sterydy jeszcze zanim spotkała się z Andrzejem T., a jej tryb leczenia był dosyć dowolny.
Pokrzywdzona jest dorosłą, odpowiedzialną, wykształconą kobietą i jej działania w zakresie pójścia do oskarżonego i przyjęcia zaproponowanej przez niego terapii były jej wolą. Nikt nie zmusił nikogo do takiego działania i nie narzucił określonego sposobu działania. Nie sposób przyjąć, że oskarżony zalecił odstawienie sterydów, ale nawet przyjmując to - takie zachowanie nie wyczerpuje znamion przestępstwa polegającego na narażeniu na niebezpieczeństwo - mówił sędzia Kawczyński.
Wyrok jest nieprawomocny. (jask)