Radni z Mazowsza zabalowali za 2 miliony złotych?
Wcześniej się wyłączyłem, więc wróciłem zdrowy. Inni baletowali do samego końca i pewnie do dziś są chorzy - opowiada radny o wyprawie silnej grupy mazowieckich samorządowców z Samoobrony, LPR, PSL i SLD na targi ekologiczne w Norymberdze - relacjonuje "Gazeta Wyborcza".
25.02.2006 | aktual.: 25.02.2006 07:21
Na międzynarodowe targi produktów ekologicznych BioFach sejmik Mazowsza wystawił dużą reprezentację. Kilkunastu urzędników z wicemarszałkiem Janem Engelgardem (LPR) plus 17 radnych: siedmioro z Samoobrony, pięciu z LPR, trzech z PSL i jeden z SLD. Do tego tabun dziennikarzy z regionalnych tygodników w zamian za przyrzeczenie napisania relacji, kucharze z Marriotta, artyści.
Ruszyli autokarami i pociągami. W Norymberdze rozlokowali się w trzech hotelach. Wszystko według szarży - opowiada Zbigniew Rzewuski, radny Samoobrony (dawniej PiS). W jednym VIP-y, oddzielnie my z prasą, w ostatnim kucharze i reszta.
Ekologiczna impreza trwała przez cały miniony tydzień. Polska była na targach "krajem roku". Wyprawę mazowieckiej ekipy koordynował urząd marszałkowski. Ale wyjazd okazał się klapą - uważa radny Rzewuski. Mazowsze dostało 1200 metrów kwadratowych. Po prawej stał stół szwedzki z przysmakami z Marriotta, na pozostałej powierzchni błąkało się z pięciu naszych wystawców. Więcej fajerwerków i wystawności niż sensu. Za dużo pieniędzy poszło w gwizdek - powiedział.
Sfrustrowany jest też radny Adam Kapusta z Samoobrony: Naszymi materiałami promocyjnymi nikt nie był zainteresowany. Ile zawieźliśmy, tyle wróciło. U innych coś się działo, a u nas cisza.
Jeden z radnych od Andrzeja Leppera wpisał na listę siebie, ale zamiast niego pojechał sąsiad. Ten młody człowiek rozpoczyna działalność i walczy o certyfikat dla swojego gospodarstwa. Pojechał za siebie - zapewnia radny Stanisław Górski. Jednak po chwili zmienia zdanie: Nie tyle za siebie, ile za mojego syna. Ale na pewno nie za mnie.
Radny Górski i jego sąsiad muszą się liczyć z sankcjami. Zapowiada je skarbnik Mazowsza Marek Miesztalski: Jeśli wszystko się potwierdzi, sąsiad radnego zostanie obciążony kosztami za hotel, przejazd i pobyt. To ok. 6 tys. zł. Do tego będzie musiał zwrócić 140 euro nieprawnie pobranych diet.
Urząd marszałkowski jeszcze nie wie, ile go będzie kosztować cała wyprawa do Norymbergi. Ostatecznej kwoty jeszcze nie znamy, bo czekamy na ostatnie faktury z Niemiec - mówi skarbnik Miesztalski. Szacuje jednak, że jakieś 2 mln zł. (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Gazeta Wyborcza - Radni z Mazowsza zabalowali za 2 mln?Gazeta Wyborcza - Radni z Mazowsza zabalowali za 2 mln?