PolskaRadio Maryja ma zapłacić Niesiołowskiemu 10 tys. zł

Radio Maryja ma zapłacić Niesiołowskiemu 10 tys. zł

Stefan Niesiołowski powiedział, że czuje się usatysfakcjonowany decyzją sądu, który zdecydował, że Warszawska Prowincja Redemptorystów - wydawca Radia Maryja - ma zapłacić mu 10 tys. zł zadośćuczynienia.

Radio Maryja ma zapłacić Niesiołowskiemu 10 tys. zł
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

10.11.2009 | aktual.: 10.11.2009 17:00

Wicemarszałek w pozwie żądał 20 tys. zł, ale jak zaznaczył, nie był to proces o pieniądze. - Najważniejsze jest to, że sąd przyznał, że zachowałem się nie tak, jak kłamało na mój temat Radio Maryja, ale zachowałem się przyzwoicie; sąd oddał mi pełną satysfakcję - powiedział wicemarszałek sejmu.

Sprawa miała związek z zarzutem wobec Niesiołowskiego sformułowanym przez jednego z prowadzących program w Radiu Maryja. Powiedział on, że Niesiołowski po aresztowaniu w 1970 r. jako działacz organizacji Ruch "zaczął sprzedawać kolegów" z organizacji Ruch i "w nagrodę za taką postawę" dostał mały wyrok.

Jak zaznaczył Niesiołowski, mimo że sąd nie użył w uzasadnieniu wprost słowa "kłamstwo", to de facto przyznał, że Radio Maryja kłamie. - O to mi chodziło. To był proces o to, że Radio Maryja kłamie - podkreślił Niesiołowski.

Dodał, że był pewien pozytywnego dla niego wyroku sądu. Jak zaznaczył, było zupełnie nieprawdopodobne, żeby niezawisły sąd w demokratycznym państwie przyznał, że on denuncjował kolegów. - Byłem pewien, że wygram. Nie dopuszczałem nawet myśli, że mogę przegrać - podkreślił Niesiołowski.

Ruch to pierwsza w PRL konspiracyjna organizacja po 1956, która przyjęła program niepodległościowy. Po aresztowaniu i skazaniu w 1971 roku, Niesiołowski oraz przywódca Ruchu, obecnie poseł PO Andrzej Czuma, dostali najwyższe w PRL wyroki za działalność polityczną - po siedem lat więzienia. W 2002 r. Sąd Najwyższy uniewinnił opozycjonistów z tej organizacji z zarzutu "przygotowań do obalenia przemocą ustroju PRL". W ten sposób uwzględnił kasację ówczesnego prokuratora generalnego Lecha Kaczyńskiego.

O całej sprawie dyskutowano na antenie Radia Maryja 9 listopada 2008 r. w programie o. Benedykta Cisonia. Rozmawiał on wcześniej z Elżbietą Królikowską-Avis, b. działaczką "Ruchu" twierdzącą dziś, że zeznania Niesiołowskiego ze śledztwa jej zaszkodziły. Niesiołowski informował 2 miesiące temu, że przed rokiem wygrał z nią proces w sprawie tych zarzutów.

O. Cisoń zaprosił do wypowiedzi słuchaczy. - Osoby, które pełnią ważne funkcje w państwie, okazuje się, że jednak w swoim życiorysie mają bardzo ciemne strony. Czym dla Państwa są te doniesienia, że człowiek, który był zaangażowany, w pierwszej chwili zaczyna sypać, zaczyna współpracować, a po dzień dzisiejszy uchodzi za autorytet - zagaił ojciec prowadzący.

Kolejni słuchacze formułowali coraz cięższe zarzuty pod adresem powoda. Do kulminacji doszło późną nocą, po telefonie Kazimierza z Dolnego Śląska: wiem, że pan Niesiołowski miał wyrok siedem lat, siedział lat trzy i pół. Ale wiem również, że za naklejanie, roznoszenie ulotek, za naklejanie ulotek na murach dostawało się wyroki cztery-pięć lat, a wiem, że pan Niesiołowski zrobił tam jakieś przestępstwo dość mocne i mnie to bardzo dziwi, dlaczego tak mały wyrok w komunie, który został zamieniony, zmniejszony o połowę. I tu właśnie mnie się wydaje, że on po prostu okropnie kapował, on wsadzał ludzi.

Na tę wypowiedź ojciec Cisoń odparł: wszystko wskazuje na to, że już od 20 czerwca 1970 roku pan Stefan Niesiołowski zaczął donosić, czyli zaczął sprzedawać swoich kolegów z pierwszego dnia aresztowania. Czyli to, o co pan pyta, dlaczego tak mały wyrok, no to było w nagrodę za taką postawę.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)