Radca ambasady w Mińsku - persona non grata w polskim MSZ?
Były radca Ambasady Polskiej w Mińsku Marek
Bućko powiedział, że nie otrzymał żadnej propozycji
pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Bućko był pierwszym
polskim dyplomatą zmuszonym do opuszczenia Białorusi.
28.07.2005 | aktual.: 28.07.2005 20:50
O kłopotach Bućki z pracą napisała środowa "Rzeczpospolita". Jak podkreślił dziennik, Bućko nie był etatowym pracownikiem MSZ, przebywał w Mińsku na kontrakcie, który kończył się w czerwcu, a po tym jak musiał opuścić Białoruś - nie tylko nie otrzymał pracy w MSZ, ale wręcz zrezygnowano z zaproponowanego mu wcześniej kontraktu na wyjazd do Kijowa.
Na czwartkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Marek Jurek (PiS) poprosił wiceministra SZ Andrzeja Załuckiego o jasną deklarację w sprawie sytuacji Marka Bućki. Załucki odpowiedział, że zgodnie z jego informacjami Bućko "otrzymał konkretną propozycję" pracy w MSZ. Przyznał jednak, że nie wie, jak sytuacja wygląda w tej chwili.
Z kolei Bućko powiedział, że żadnej propozycji dla niego nie ma. Dodał, że nawet gdyby teraz jakąś otrzymał - nie przyjąłby jej.
Według Bućki, po tym jak zrezygnowano z zawarcia z nim kontraktu na 2-letni wyjazd do Kijowa, nie mógł przez kilka dni w ogóle skontaktować się z osobą odpowiedzialną za tę decyzję. Kiedy wreszcie doszło do rozmowy, usłyszałem, że sytuacja jest dynamiczna, co znaczy, że wcześniej miałem jechać, a teraz - nie - relacjonował.
W maju władze białoruskie uznały Bućkę za persona non grata. Kilka dni wcześniej białoruska telewizja pokazała film dotyczący sytuacji w Związku Polaków na Białorusi. Nazwisko Bućki było w nim kilkakrotnie wymieniane.
Do obowiązków Marka Bućki jako pierwszego sekretarza ambasady ds. politycznych wchodziły kontakty z białoruskimi partiami politycznymi, w tym opozycyjnymi, organizacjami społecznymi, m.in. ze Związkiem Polaków na Białorusi.