Rąbali ludzi maczetami, bo oszczędzali naboje
Partyzanci Świetlistego Szlaku byli tak skrajnie komunistyczni, że Fidel Castro wypadał przy nich jak kapitalista. Rozpętali wojnę, która pochłonęła życie 70 tysięcy ludzi. Zniszczyła ich dopiero brutalna ofensywa prezydenta, który zagarnął całą władzę w państwie, a w tym roku został skazany na 25 lat więzienia. Dzisiaj, po ponad dekadzie uśpienia, Świetlisty Szlak się odradza, a Peru znowu może spłynąć krwią.
07.08.2009 | aktual.: 07.08.2009 15:09
Sierp i młot. Ten symbol naznaczył historię wielu narodów.
Peruwiańczykom te skrzyżowane narzędzia przywodzą wspomnienia najbardziej radykalnej komunistycznej bojówki, która stąpała po Ameryce Łacińskiej – Świetlistego Szlaku (hiszp. Sendero Luminoso) oraz wojny domowej, która pochłonęła życie 70 tysięcy i była przyczyną przesiedleń 600 tysięcy ludzi. Sierp i młot dla Peruwiańczyków to terror, zastraszanie, egzekucje i potworna brutalność, zarówno partyzantów jak i sił rządowych, które z nimi walczyły.
Ten rozdział wydawał się zamknięty. Abimael Guzmán, twórca, główny ideolog i dowódca Świetlistego Szlaku został złapany w 1992 roku. Z wiezienia wzywał swoich dawnych żołnierzy do złożenia broni. Ponad sześć tysięcy rebeliantów poddało się. W peruwiańskiej dżungli ukryły się jedynie małe grupy radykałów, którzy chcieli walczyć do końca. Nikt już ich jednak nie traktował jako realne zagrożenie.
Parę lat temu komuniści przypomnieli o sobie. Zaczęli napadać na policjantów i wojskowych. Coraz odważniej pojawiają się w przerażonych wioskach. Nie są tą dziesięciotysięczną armią, którą byli 20 lat temu, ale wiedzą, jak odzyskać siłę. Próbują przejąć handel kokainą, której Peru jest drugim największym producentem na świecie. Są uzbrojeni w nowoczesną broń, sprawniejsi i lepiej dogadują się z ludnością lokalną. Dzisiaj rząd Peru musi traktować ich jako realne zagrożenie.
Czerwone flagi z żółtym młotem i sierpem, które organizacja ma za swój symbol, znowu powiewają nad obozami w andyjskiej dżungli. Świetlisty Szlak zaczyna się odradzać.
Proletariacka rewolucja z uniwersytetu
W latach 60. poprzedniego wieku w głowie profesora filozofii na uniwersytecie w Ayacucho zrodziła się wizja stworzenia w Peru lepszego, sprawiedliwszego świata. Inspirowany teoriami Mao Zedonga uczony uważał, że cel ten można osiągnąć, jeśli zmiecie się istniejące, skorumpowane instytucje państwa i zastąpi je rewolucyjną, komunistyczną centralą, która wprowadzi równy podział bogactw. I przede wszystkim, wszystko musiało być zrobione własnymi rękami, bez jakiejkolwiek pomocy z zagranicy czy opozycyjnych partii peruwiańskich. Abimael Guzmán, bo tak ów filozof się nazywał, nie omieszkał swoich idei przedstawiać studentom podczas wykładów.
Kilkanaście lat później, w 1980 roku Guzmánowi udało zgromadzić się grupę kilkuset osób, które gotowe były zacząć proces rozmontowywania państwa. Grupa ta nazywała się Świetlistym Szlakiem, a swoimi bazami wypadowymi uczyniła dobrze ukryte obozy w wysokogórskich terenach andyjskiej dżungli w rejonie Ayacucho.
Pierwszym rewolucyjnym aktem miało być zakłócenie przebiegu pierwszych w Peru demokratycznych wyborów po latach rządów wojskowej junty. Operacja nie zakończyła się jednak sukcesem, głosowanie się odbyło. Kilkunastu bojowników trafiło do więzienia za ataki na punkty wyborcze. Media nie poświęciły zbyt dużo uwagi maoistycznej partyzantce.
Pierwsza krew
Po wyborach Świetlisty Szlak zaczął działać na terenie okolicznych wiosek. Zabijali urzędników państwowych, skarbników i bogatych kupców. Często urządzali publiczne ,,procesy” pojmanych „burżujów”, na których zazwyczaj zapadał wyrok śmierci. Ubogie, chłopskie społeczeństwo Peru z zaciekawieniem i dozą sympatii patrzyła na poczynania rebeliantów. Wiele młodych ludzi zaciągało się w ich szeregi.
W tym czasie partyzanci stopniowo siłą zdobywali kolejne obszary kraju. Rząd, który dopiero co zastąpił militarną juntę, początkowo nie chciał wprowadzać paniki, deklarując stan wyjątkowy i wyprowadzając wojsko na drogi Ayacucho. Po roku działalności Szlaku prezydent Fernando Terry nie mógł już jednak dłużej udawać, że wszystko było pod kontrolą.
Problemem było to, że siły zbrojne w większości złożone były z ludzi, którzy służyli jeszcze pod reżimem wojskowym. Taka armia nie wie co to subtelność, o czym tysiące cywilów boleśnie przekona się w następnych latach, gdy rządowi żołnierze dopuszczać się będą gwałtów i egzekucji. Wielu ludzi ,,zniknie”.
„Che Guevara to burżuj”
Świetlisty Szlak z czasem stawał się brutalniejszy. Lista ,,kapitalistycznych wrogów rewolucji” robiła się coraz dłuższa, obejmowała już nawet drobnych handlarzy. Z czasem główną strategią partyzantki stały się pacyfikacje wiosek i ataki na fabryki oraz elektrownie. Osłabienie ekonomii i uzmysłowienie mieszkańcom, że rząd nie jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwa, miały doprowadzić do upadku państwa w istniejącej formie.
W 1984 roku w Peru powstała kolejna komunistyczna bojówka – Tupac Amaru. Świetlisty Szlak uznał jednak tamtą organizację za potencjalnego konkurenta i tępił ją z nie mniejszym zapałem niż zabijał żołnierzy i innych ,,wrogów rewolucji”.
Walki między trzema stronami trwały do końca lat 80. ubiegłego wieku. Na podbitych terenach maoiści wprowadzali bardzo surowe prawo, karali za picie alkoholu, niszczyli nowoczesne urządzenia i wykonywali wyroki śmierci na wszystkich, którzy odważyli się skrytykować ich postawę.
W raporcie amerykańskiej Jamestown Foundation można przeczytać, że partyzantka Guzmana w szczycie siły liczyła ponad 10 tysięcy partyzantów. Swoją działalność opłacali głównie pieniędzmi z „podatków”, które nakładali na miejscowych handlarzy kokainą. Nie była to jednak rebelia o potężnym zapleczu finansowym. Reporterzy ,,The New York Times” pisali, że siepacze Świetlistego Szlaku w celu oszczędzenia amunicji często zabijali swoje ofiary przy pomocy maczet. Wielokrotnie również wpędzali na zatłoczone rynki osły z jukami wyładowanymi środkami bombowymi.
Swoje sukcesy militarne zawdzięczali brutalności, determinacji i znakomitej znajomości dżungli, nie pieniądzom.
Maoiści nie otrzymywali także pomocy od zewnętrznej organizacji komunistycznej. Chociaż może bardziej właściwym byłoby określenie, że takiej pomocy sobie nie życzyli. Niezależność i niepoleganie na sojusznikach było jedną z podstawowych zasad bojówki. Ideologicznie zresztą Świetlisty Szlak mocno odbiegał od innych partyzantek spod czerwonej bandery. Peruwiański dziennikarz Santiago Roncagliolo w książce ,,La Cuarta Espada” (Czwarty Miecz) przypomina, że Guzmán rząd Castro uważał za kapitalistyczny reżim, a Che Guevarę nazywał burżujem. Związek Radziecki Chruszczowa i Chiny Xiaopinga Peruwiańczyk oskarżał o zdradę rewolucji.
Według Gumna, po Marksie tylko dwóch ludzi rozumiało czym był socjalizm: Lenin i Mao. Przywódca Świetlistego Szlaku miał być czwartym prawdziwym komunistą, ,,czwartym mieczem”.
Kto mieczem wojuje…
Gdy zbliżały się wybory w 1991 roku, sytuacja gospodarcza Peru była tragiczna – inflacja sięgała ponad 7500%, a więcej niż połowa społeczeństwa żyła poniżej granicy ubóstwa. Świetlisty Szlak stawał się coraz silniejszy.
Przełomem był rok 1991 roku, kiedy to wybory wygrał pochodzący z Japonii Alberto Fujimori. Wprowadził reformy, które powoli zaczęły wyciągać kraj z kryzysu ekonomicznego. Przede wszystkim jednak, lider państwa postanowił z fanatyczną wręcz zaciekłością niszczyć partyzantkę. Zalegalizował tworzone przez chłopów zbrojne grupy rondas, które miały bronić wioski przed atakami Szlaku. Wojsko zaczęło dostarczać wieśniakom potężne strzelby i amunicję. Powstało kilka tysięcy takich grup samoobrony.
Przez pierwszy rok swoich rządów Fujimori czuł się skrępowany przez Kongres, który blokował wiele jego inicjatyw. Wykorzystując niską popularność parlamentu, w 1992 prezydent rozwiązał tą instytucję i unieważnił konstytucję. Dzięki temu zgromadził w swoich rekach władzę prawie absolutną i mógł rozpocząć ostateczną krucjatę przeciwko Świetlistemu Szlakowi.
Zmasowane ataki wojska i paramilitarnych grup szybko osłabiły partyzantkę. Jeszcze w 1992 roku Guzmán został zatrzymany. Licząc na łagodniejszy wyrok, po jakimś czasie ,,czwarty miecz” zaczął wzywać swoich zwolenników do złożenia broni. Do 1994 roku ponad sześć tysięcy partyzantów zaniechało walki. Nieliczne grupy zdecydowały się trwać w uporze i okazjonalnie organizowały ataki na mundurowych lub cywilów, ale nie byli w stanie zagrozić stabilności państwa.
Bez Guzmána Świetlisty Szlak rozpadał się bardzo szybko. Filozof był centralną postacią organizacji, jej mózgiem i sercem. Roncagliolo wspomina, że dla wielu członków bojówki jej lider miał boski status. Nawet jego żona zwracała się do niego ,,prezydencie”. Bez niego nie byli w stanie się zorganizować.
…ten od miecza ginie
Fujimori zatem pokonał Świetlisty Szlak i uzdrowił gospodarkę. Dziś jednak siedzi w peruwiańskim więzieniu. Dlaczego? Pomimo niewątpliwych sukcesów, Fujimori nie jest krystalicznie czystą postacią. Niszcząc rebelię, były prezydent posunął się do stworzenia specjalnych grup egzekutorów, które miały polować na partyzantów, ale często również usuwały przeciwników jego polityki. Wojsko dokonywało gwałtów, a zdarzało się, że żołnierze pacyfikowali całe wioski oskarżane o wspieranie Szlaku. Prezydent ogłosił amnestię dla wszystkich mundurowych oskarżonych o zbrodnie w trakcie walki z organizacją Guzmána.
W 2003 roku rządowa Komisja Prawdy i Pojednania opublikowała raport, według którego w latach 1980-2000 w wyniku walk zginęło blisko 70 tysięcy osób. Ponad połowa z nich była ofiarami Sendero Luminoso, jednak trzecia część została zabita przez siły związane z kolejnymi rządami w Limie.
Ponad 600 tysięcy opuściło swoje domy, by uciec przed śmiercią.
7 kwietnia 2009 roku sąd w Limie skazał Fujimoriego na 25 lat więzienia, uznając go winnym śmierci 25 osób.
Przypadek byłego prezydenta Peru jest doskonałym przykładem odwiecznego dylematu: czy cel uświęca środki? Owszem, tysiące obywateli zginęło, sam Fujimori skończył w więzieniu skazany za zbrodnie przeciwko własnym rodakom, ale za to najbardziej radykalna z bojówek została pokonana. A przynajmniej tak się jeszcze niedawno wydawało…
Odrodzenie się potwora
W 2004 roku Comrade Artemio, jeden z pozostałych na wolności liderów Świetlistego Szlaku zapowiedział, że organizacja wraca do gry i zażądał wypuszczenia z więzienia wielu członków partyzantki. Po oczywistej odmowie rządu, rebelianci zaczęli przeprowadzać coraz bardziej zuchwałe ataki na posterunki policji i konwoje.
W 2008 roku rebelianci zabili łącznie 25 żołnierzy i policjantów. W 2009 Świetlisty Szlak zamordował już 18 mundurowych. Takiej aktywności partyzanci nie wykazywali już od kilkunastu lat.
Jeszcze bardziej niepokojące są doniesienia, iż Świetlisty Szlak założył solidną bazę i opanował znaczną część północnej części rejonu Ayacucho nad rzeką Viscatan. Przez obszar ten przechodzą główne szlaki przerzutowe peruwiańskiej kokainy. Dzięki temu, według rządu, Świetlisty Szlak zaczął gromadzić potężny kapitał poprzez ściąganie haraczy z karteli narkotykowych i sprzedaż własnego „białego proszku”.
Peru to drugi największy na świecie producent kokainy. Liście koki są często podstawową uprawą peruwiańskich chłopów, a zdecydowana większość zbiorów jest potem przetwarzana w narkotyk. Tym razem jednak Świetlisty Szlak, według tego co mówią sami wieśniacy, zmienił swoje podejście do nich – już nie okrada ich z plonów, lecz odkupuje je za ,,protekcję” i drobny udział w zyskach. Biednym peruwiańskim chłopom taki pieniądz ułatwia zapomnienie o tym, że kilkanaście lat wcześniej rebelianci bez wahania zabijali ich bliskich.
Z pieniędzy z przemytu partyzanci kupili nowoczesną broń, stroje i wyposażenie.
Liczbę partyzantów szacuje się na kilka setek. Znowu mogą się stać realnym zagrożeniem.
Pościg w dżungli
Rząd Alana Garcii musiał zaakceptować fakt, że Świetlisty Szlak znowu rozpoczął swoją działalność. W 2008 roku rozpoczęła się operacja ,,Exelencia 777”, czyli wojskowa ofensywa na porośnięte gęstą dżunglą, górzyste tereny północnego Ayacucho. Armia stworzyła tam kilka obozów, które są punktem wypadowym dla dalszego przeczesywania lasu. Żołnierze muszą być ostrożni – niewłaściwy krok, a nadepną na jedną z wielu rozrzuconych przez rebeliantów min.
Generał Rajmundo Flores, dowódca operacji, w rozmowie z reporterem BBC stwierdził, że ,,dzisiejszy Świetlisty Szlak to przede wszystkim organizacja przemytnicza. Ideologia jest już tylko zasłoną dla czerpania zysków z narkobiznesu”. Przewiduje również, że z przy odpowiedniej dozie cierpliwości, odwagi i wytrwałości wojsko za pięć lat pozbędzie się już wszystkich partyzantów.
Santiago Roncagliolo uważa jednak, że ,,Exelencia 777” nie zakończy tego rozdziału w historii Peru. – Świetlisty Szlak nadal ma polityczne i wojskowe cele, nie chodzi im tylko o narkopieniądze – ostrzega – nie zadano im do tej pory żadnych znaczących strat. Owszem, utracili część terytoriów, ale to coś, do czego partyzanci są przyzwyczajeni.
Bębny wojenne grzmią
Można się spodziewać, że rząd Alana Garcii nie będzie przebierał w środkach. Garcia był już prezydentem w latach 1985-90 i wtedy dał się poznać jako lider, który w walce z rebeliantami nie cofał się przed łamaniem praw człowieka. W ostatnim czasie również pokazał, że nie lubi kompromisów – podczas czerwcowych protestów Indian na północy kraju policja zabiła kilkudziesięciu demonstrantów, a potem, według świadków, ich ciała w czarnych workach wrzucała do rzek i morza.
Nie napawa to optymizmem. Jeśli rządowi nie uda się szybko zdusić odradzającego się ruchu, pieniądze z narkobiznesu mogą pozwolić Świetlistemu Szlakowi odzyskać dawną siłę. Wtedy konflikt znów będzie zmierzał w kierunku krwawej wojny domowej, w której, jak można się spodziewać, brutalność obu stron doprowadzi do śmierci wielu niewinnych osób.
USA i Unia Europejska uważają Świetlisty Szlak za organizację terrorystyczną. Ale to nie mieszkańcy Ameryki Północnej czy Europy cierpią przez działalność tych partyzantów, lecz zwykli Peruwiańczycy. I jeśli ich rząd nie zdławi szybko tej odradzającej się siły, sierp i młot znowu sterroryzują Peru.
Oby tym razem koszt tej walki był niższy.
Michał Staniul, Wirtualna Polska