R. Giertych wziął udział w uroczystościach w Jedwabnem
Podczas uroczystości 65. rocznicy pogromu w Jedwabnem wicepremier Roman Giertych powiedział, że jego przyjazd na obchody to "gest wyciągniętej ręki do Izraela". Ambasador Izraela w Polsce David Peleg wyraził nadzieję, że w następnych latach w obchodach będą też brali udział mieszkańcy Jedwabnego. Wbrew oczekiwaniom, nie doszło do spotkania R. Giertycha i ambasadora Pelega.
10.07.2006 | aktual.: 10.07.2006 15:29
Po krótkiej rozmowie z dziennikarzami Giertych pojechał do jedwabieńskiego kościoła, a następnie odleciał śmigłowcem do Warszawy. Według nieoficjalnych informacji Ministerstwo Edukacji nie planowało wcześniej wizyty ministra w Jedwabnem, decyzję podjęto w ostatniej chwili.
Po złożeniu kwiatów Roman Giertych powiedział dziennikarzom, że jego przyjazd do Jedwabnego to "gest wyciągniętej ręki do Izraela". Dodał, że "w Polsce nie ma żadnego miejsca na antysemityzm i nie będzie", dlatego przyjechał się pomodlić w Jedwabnem i oddać pamięć tym pomordowanym, którym polskie państwo nie mogło należycie pomóc wtedy, gdy tej pomocy potrzebowali. Dodał, że jego "droga do Jedwabnego wiodła przez niedawne spotkanie z papieżem Benedyktem XVI w Auschwitz".
Z kolei ambasador Izraela powiedział dziennikarzom, że osobiście nie ma nic do wicepremiera Gertycha, ale w jego działalności nie trudno nie dostrzec antysemickich akcentów.
Po modlitwie przy pomniku ku czci pomordowanych oraz na pobliskim cmentarzu żydowskim kwiaty złożyli m.in. przedstawiciele prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, ministra spraw zagranicznych, IPN, samorządu województwa podlaskiego. Wiązankę złożył także wicepremier Roman Giertych, który prosto po obradach Rady Ministrów przyleciał do Jedwabnego. Ambasador Peleg podziękował polskiemu rządowi za opiekę nad miejscem pamięci.
W niedzielę publiczne radio izraelskie podało, że ambasador Izraela Dawid Peleg podjął decyzję o bojkotowaniu polskiego ministra edukacji Romana Giertych ze względu na poglądy antysemickie. Rzecznik ambasady Izraela w Polsce Michael Sobelman specyzował, że nie chodzi tu o bojkot w dosłownym znaczeniu, lecz o niechęć w kontaktach z ministerstwem, na którego czele stoi reprezentant partii nacjonalistycznej. Polski rząd miał w poniedziałek poprosić ambasadę Izraela w Polsce o pisemne wyjaśnienia, bo o całej sprawie wiadomo jedynie z doniesień medialnych. Tymczasem izraelscy dyplomaci nie planują na razie składania wyjaśnień, ale czekają na spotkanie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
W poniedziałek mija 65. rocznica pogromu Żydów w Jedwabnem. 10 lipca 1941 roku prawie 40-osobowa grupa mieszkańców Jedwabnego zabiła od 300 do 400 osób pochodzenia żydowskiego. Żydowskich mieszkańców Jedwabnego spędzono na rynek, po czym zamknięto w stodole i żywcem spalono. Zgodnie z ustaleniami Instytutu Pamięci Narodowej, który w 2003 roku umorzył śledztwo w sprawie Jedwabnego, Polacy odegrali decydującą rolę w zbrodni, choć jej inspiratorami byli Niemcy.
Podczas śledztwa przesłuchano ponad 100 świadków. IPN umorzył postępowanie, ponieważ jego prokuratorzy nie wykryli innych sprawców zbrodni niż ci, którzy już za nią odpowiadali po wojnie. Zbrodnia w Jedwabnem została objęta ochroną prawną. Oznacza to, że każdy, kto ją kwestionuje naraża się na odpowiedzialność karną.
IPN prowadził śledztwo w sprawie mordu od 2000 roku. Wykluczył, by w Jedwabnem zamordowano 1600 Żydów. Taką liczbę podał Jan Tomasz Gross w książce "Sąsiedzi", która wywołała publiczną debatę o stosunkach polsko-żydowskich.