Putinowi chodzi tylko o panikę? Ekspertka o Europie Zachodniej
Czego można spodziewać się dziś po Władimirze Putinie? Czy możliwa jest militarna agresja na Rosji na Ukrainę? Te pytania zadaliśmy analityczce Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Annie Marii Dyner. - Wcale nie musi być to inwazja w rozumieniu takim, że zacznie się klasyczna wojna pancerna i bardzo dużo sił i środków, które są zgromadzone wokół granic Ukrainy, zostanie użytych. Równie dobrze możemy sobie wyobrazić kierowane ataki lotnicze i ataki bombowe plus np. cyberatak na infrastrukturę energetyczną Ukrainy - powiedziała. W jej ocenie Rosja nie zdecyduje się na regularną wojnę przy użyciu środków zgromadzonych u granic Ukrainy, bo są one niewystarczające. - Ukraina też dysponuje dużymi siłami i środkami i w zasadzie Rosja powinna mieć tego zaplecza jeszcze więcej, dlatego, że zawsze strona atakująca powinna zgromadzić większe siły niż strona, która się broni - powiedziała. Ekspertka odniosła się również do sprawy relacji Rosji z krajami zachodnimi. Podkreśliła, że obecna potęga Kremla jest możliwa dzięki licznym umowom wiążącym Rosję z Zachodem. - Za te zbrojenia od lat płaci Europa Zachodnia, która kupuje węglowodory od Rosji, bo dzięki tym pieniądzom Rosjanie byli w stanie przezbroić swoją armię - stwierdziła. Zdaniem Anny Marii Dyner Putin mógł już osiągnąć swój cel, ponieważ Moskwa znów zaczęła się liczyć na arenie międzynarodowej, a obecnie zależeć mu może jedynie na podtrzymywaniu napięcia. - Wywołanie tego napięcia nie ma na celu uderzać w społeczeństwo ukraińskie (…), natomiast to, co jest ważne, to wywoływanie paniki wśród państw zachodnich i zwiększanie presji na władze w różnych stolicach europejskich, żeby rozmawiać z Moskwą - oceniła ekspertka.