ŚwiatPutin, UFO i początki ludzkości. Rosyjska propaganda sięga po mistycyzm i historyczne fałszerstwa

Putin, UFO i początki ludzkości. Rosyjska propaganda sięga po mistycyzm i historyczne fałszerstwa

Co mają ze sobą wspólnego Putin, UFO i zamierzchłe początki ludzkości? Nic - odpowie zdrowy psychicznie człowiek, żyjący w drugiej dekadzie XXI w. Innego zdania jest rosyjska propaganda, która sięga po mistycyzm i historyczne fałszerstwa, aby wywołać zbiorową manię wielkości swoich obywateli. Oczywiście w celu kontroli rodem z prozy Orwella. Co ciekawe, według propagandowej interpretacji historii Słowian Zachodnich, w tym przodków Polaków, właściwie wyparowaliśmy z kart dziejów.

Putin, UFO i początki ludzkości. Rosyjska propaganda sięga po mistycyzm i historyczne fałszerstwa
Źródło zdjęć: © AFP | YURIY LASHOV
Robert Cheda

30.07.2015 | aktual.: 30.07.2015 09:49

Bolszewicy wymyślili inżynierię społeczną, której celem była budowa społeczeństwa doskonałego. Doskonałość równała się uległości osiąganej masowymi represjami, fałszowaniem historii i zakłamaniem rzeczywistości. Wywołano w ten sposób zbiorową schizofrenię, a nasilenie psychozy nastąpiło w epoce Stalina.

W lipcu 2015 r. rosyjski socjolog Ilia Szablinskij ostrzegł publicznie, że duch Stalina wyszedł z grobu, bo społeczna atmosfera staje się uderzająco podobna do tej z okresu, gdy sprawował władzę. Jako dowód przytoczył ograniczenie wolności słowa i powódź kremlowskiej propagandy. O niebo subtelniejszej, ale z takim samym zamiarem - narzuceniem obrazu rzeczywistości. Jeśli mówi to reprezentant oficjalnej, bo prezydenckiej rady ds. praw człowieka, to warto zastanowić się nad chwytami kremlowskiej propagandy.

Jeśli ktoś myśli, że rosyjskie media ograniczają się do nachalnego obwiniania USA, NATO i UE o wszelkie nieszczęścia, mylą się. Gra w propagandę składa się z kilku poziomów dla różnego rodzaju odbiorców. Największą grupę wyborców Putina stanowią przeciętni Rosjanie, którzy mało interesują się światem i polityką. Dlatego przekaz atakuje z najmniej spodziewanych stron.

Poziom dla naiwnych

Do wywołania lekkiego dreszczyku emocji wystarczały telewizyjne seriale kryminalne, czyli popularne w Rosji detektiwy, których żenujący poziom artystyczny sparafrazował jako defektiwy (usterki) sam Putin. Tak było do 2010 r., gdy kryzys finansowy i antyrządowe wystąpienia zachwiały wiarą w nieomylność Kremla. Wtedy masowo pojawiły się dokumentalne cykle o pozaziemskich zjawiskach, takich jak UFO. Uzupełnione przez filmy popularno-naukowe (z akcentem na popularne) o niewyjaśnionych zagadkach z przeszłości, od biblijnego Adama i Ewy, przez Atlantydę, po okultyzm i mistycyzm. Słowem doskonała gleba dla wszelkiego rodzaju teorii spiskowych, wywołujących poczucie zagrożenia i chaosu. Jak się bowiem nie bać, skoro świat może wkrótce podzielić los Atlantydy.

Każdy może również spotkać groźnego priszelca (ufoludka) lub zostać porwany do innej galaktyki. Cykle "Tajemnice świata" , "Żywy temat", "Fantastyczne historie", "Tajemnice wieku", "Dziwna sprawa", "Terytorium złudzeń", "Niewyjaśnione historie", "Tajne historie", i temu podobne opanowały rosyjskie kanały telewizyjne - Rossija 1, NTW, REN TW - oraz rosyjskojęzyczny internet. Wszystko wydaje się być w porządku, bo każdy chce zostać świadkiem odkrycia niewyjaśnionego, a nieco przerażającego faktu. Trochę telewizyjnej adrenaliny w życiu emeryta lub domowej gospodyni to namiastka wielkiego świata na miarę mediów XXI w. Ważna jest puenta, a tą w sensacyjnych programach było wskazanie na zewnętrzny i wrogi wobec Rosji świat.

Jako winowajca najczęściej występowały zatem USA, które nie tylko sfałszowały lądowanie na Księżycu, skradły tajemnice piramid i kontaktów z pozaziemskimi cywilizacjami, ale wykorzystują taką wiedzę do oszukiwania reszty ludzkości z Rosjanami na czele. Taką tezę wypowiadają na antenie rosyjscy kosmonauci, lotnicy i wszelkiego rodzaju "naukowcy". Jak nie wierzyć w przekaz, gdy program prowadzi była agentka wywiadu Anna Chapman, a głos zabiera generał Iwaszow - były szef akademii sztabu generalnego. Wobec rychłych katastrof i pozaziemskich zagrożeń do głowy biednego widza ciśnie się z pewnością pytanie o ratunek, na które natychmiast odpowiadają te same programy.

Rosyjscy politolodzy twierdzą, że Władimir Putin rządzi skutecznie, bo odpowiada na społeczne zapotrzebowanie. Rosjanie chcieliby widzieć kraj, jako światowe mocarstwo, stąd aneksja Krymu i ogromne poparcie dla imperialnej polityki. Ale 68 proc. Rosjan wierzy także w okultyzm, znachorów i jasnowidzów. Wróżenie przyszłości, horoskopy biznesowe czy miłosne, to w Rosji dobrze rozwinięty i dochodowy przemysł. Dlatego na antenie pojawiły się programy o wieszczach takich jak Nostradamus, Wanga, Wolf Messing, Gieorgij Gurdżijew. Cytowane są także proroctwa świętych rosyjskich starców oraz wielu współczesnych jasnowidzów pochodzących z Syberii, Kazachstanu i Armenii.

Ich istota sprowadza się do światowej misji cywilizacyjnej Rosji, która w latach 2015-2025 wniesie ożywczego ducha w gnijącą kulturę Europy, a szerzej Zachodu. W przypadku kosmicznej lub ekologicznej katastrofy, to Rosja stanie się nową ziemią obiecaną i Arką Noego. Nie trzeba chyba wyjaśniać, kto personalnie uratuje Rosjan i całą ludzkość. Według Nostradamusa i rosyjskich przepowiedni taką osobą stanie się "trzeci w historii Rusi wielki Władimir". No cóż, skoro książę Władimir Monomach i Władimir Lenin już nie żyją, to o kogo chodzi? Odpowiedź na to pytanie spece od propagandy pozostawiają prawomyślnym domysłom widzów.

Na tym jednak nie koniec, bo od początku konfliktu z Ukrainą i politycznej konfrontacji z Zachodem wymienione cykle dokumentalne, zachowując identyczną konwencję, płynnie przeszły w obszar geopolityki. Taki chwyt nazywa się zjawiskiem publiczności odziedziczonej. Z tym, że zamiast UFO tematem jest klimatyczna broń masowej zagłady made in USA lub mistyka wojny w Donbasie. Ratunkiem dla przetrwania świata pozostają nadal Rosja i Putin. Tyle, że według jasnowidzów Ukrainę czeka niechybny rozpad terytorialny, a USA zmierzch imperium, o ile wcześniej nie nastąpi katastrofa tektoniczna.

Poziom dla dociekliwych

W odróżnieniu od popularyzacji zagrożeń i chaosu, ta część przekazu medialnego składa się ze zręcznie spreparowanej mieszanki historycznych faktów, domysłów i uogólnień. A mówiąc wprost - historycznych fałszerstw przeznaczonych dla grupy odbiorców radykalnych w nastrojach i poglądach. Zmienia się także cel, którym jest wywołanie zbiorowej manii wielkości z elementami szowinizmu, a nawet rasizmu. Bo jak inaczej nazwać celowo tworzony i propagowany aksjomat "edukacyjny", według którego słowiańskość jest z rozmysłem rozumiana jako rosyjskość.

Czegóż zatem możemy się dowiedzieć o historii Rosji? Na przykład tego, że Wielki Mur Chiński wybudowali nie Chińczycy, a mieszkańcy Hiperborei, czyli mitycznej krainy Euroazji. Hiperborea była słowiańskim, a zatem wczesnoruskim odpowiednikiem zachodniej Atlantydy, a Wielki Mur Chiński służył obronie przed azjatyckim zagrożeniem. Przy tym mieszkańcy słowiańskiej Atlantydy w europejskiej wędrówce ludów dali początek Etruskom, dlatego uzasadnione jest twierdzenie o rosyjsko-rzymskim imperium. Podobnie ma się interpretacja historii Słowian Zachodnich, w tym przodków Polaków. Właściwie to wyparowaliśmy z kart dziejów, bo zabytki archeologiczne Śląska, Zachodniego Pomorza i Łużyc mają rzekomo świadczyć o pozostałościach staroruskich grodów obronnych na tych obszarach. Nawet Hun Atylla jest uznawany za jednego z pierwszych ruskich kniaziów.

Identycznie wygląda interpretacja odkryć genetycznych. Gen "słowiański" rozpowszechniony we współczesnej populacji dowodzi, że przodkami znacznej części mieszkańców świata byli pradawni Rosjanie. Nie dziwi zatem zbieżność języka Celtów i innych plemion brytyjskich z językiem staroruskim. Kpina? Niestety wszystko dzieje się w realu, a podobne teorie zbierają tysiące lajków, wpływając na postrzeganie świata przez młodych Rosjan.

Poziom dla wykształconych

To najbardziej subtelny segment propagandowej maszyny. Jego odbiorcami są osoby, które samodzielnie poszukują wiarygodnych źródeł wiedzy. Przekazywane treści mają wszelkie cechy obiektywnego materiału dlatego informacja pochodzi w dużej mierze z zachodnich źródeł alternatywnego nurtu. Przykładem jest interesujący cykl dokumentalny kanału Rossija - Kultura pt. "Śladami Tajemnic", prezentujący niewyjaśnione znaleziska archeologiczne z całego świata, w oparciu o publikacje Ericha von Danikena, czy innych badaczy podważających akademicką naukę. Celem jest poddanie w wątpliwość zachodniego dorobku naukowego oraz dziedzictwa kulturowego, w tym europejskiego chrześcijaństwa.

Drugą stronę prezentują alternatywne spojrzenia na historię Rosji, co jest w dużej mierze reakcją na czasy radzieckie. Z tym że efektem podobnych dociekań jest na przykład 120 półgodzinnych odcinków cyklu "Historia Rosji XX", przedstawiających dzieje z punktu widzenia "prawosławno-imperialnego". A to warunkuje z kolei tezę o masońsko-żydowskim spisku wymierzonym w świętą Ruś. Stalin, do którego autorzy nie pałają sympatią, jest jednak przedstawiany jako odtwórca imperium i wyzwoliciel Rosji spod panowania bolszewików oraz anglosaskiego kapitału.

Innym popularnym dokonaniem jest alternatywna historia Rosji, tzw. nowa chronologia Fomienko-Noskowskiego, która udowadnia, że dzieje świata, a więc wszelkie źródła pisane oraz mapy, to wynik zachodniego fałszerstwa. Bo tak naprawdę w czasach nowożytnych istniało potężne ruskie imperium - Tartaria, rozciągające się na obszarze Europy i Azji. Dopiero na jego gruzach, ok. XVIII w. powstały obecne państwa, a narodowa historia do tego czasu była wymysłem, mającym na celu umniejszenie znaczenia Rusi i Rosji.

Trzeba oczywiście zapytać jakie korzyści osiąga dzięki takiej propagandzie Kreml? Jednak w kraju, w którym ponad 80 proc. obywateli czerpie wiedzę z kontrolowanej przez władzę telewizji, a kolejne 20 proc. z internetu, odpowiedź wydaje się prosta. To się nazywa kompletne zagospodarowanie przestrzeni medialnej! Lepiej, aby ludzie bali się UFO niż skorumpowanej policji. Lepiej, aby zajmowali się skutkami globalnych katastrof i przyczynami wybuchu III wojny światowej, niż rozliczali władzę i oligarchiczne elity.

Pamiętać należy także, że wymyślna propaganda to tylko jedna strona kontroli nad społeczeństwem. Drugą stanowi represyjne prawo ograniczające wolności polityczne, obywatelskie, a ostatnio w coraz większym stopniu, także i osobiste. Nie można zapomnieć, że państwo zadbało także o właściwy kurs oficjalnej historii wykładanej w szkołach i na uczelniach. A tam nie ma miejsca na nieusankcjonowane alternatywy. Nie na darmo państwo zwalcza wszelkie odstępstwa pod hasłem nietolerancji dla fałszowania historii. Dlatego młody Rosjanin, bez względu dostępne źródła wiedzy i informacji, staje w istocie przed wyborem tej samej odgórnej wykładni. Jego spojrzenie na świat, otaczającą rzeczywistość i samego siebie wyznaczają dwa bieguny oficjalnej nauki i propagandy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (499)