Spełnia się niebezpieczna strategia Putina. Ostatni dzwonek dla świata
Na Zachodzie coraz bardziej widać ostatnio "znudzenie wojną" i dążenie do szybkiego zawarcia pokoju między Rosją a Ukrainą. Zapomina się przy tym, że taka jest strategia Władimira Putina, który od początku gra na znużenie wspieraniem Ukrainy. – To niebezpieczny trend. Można się niepokoić, w jakim kierunku zmierzamy – mówi WP Ryszard Schnepf, były ambasador RP w Waszyngtonie.
Powolne postępy ukraińskiej kontrofensywy, trwająca ponad 500 dni wojna, coraz częstsze sygnały namawiające władze w Kijowie do negocjacji z Moskwą i coraz bardziej oszczędne dostawy broni z Zachodu powodują, że zarówno polityczna i społeczna temperatura odbioru konfliktu w Europie i USA spada. Do tego dochodzą wewnętrzne uwarunkowania w poszczególnych państwach, jak np. zbliżające się wybory w Polsce, przyszłoroczne wybory prezydenckie w USA i wybory do Izby Gmin w Wielkiej Brytanii czy klęska francuskiej polityki w Afryce.
Przykłady można by mnożyć. Rządy poszczególnych państw zaczęły stawiać bieżącą politykę i wewnętrzne problemy na pierwszym miejscu.
W kwietniu br. przed znudzeniem Zachodu ostrzegał prezydencki minister Marcin Przydacz.
- Niestety, strategia Putina jest zorientowana na takie "znudzenie". Kreml uważa, że Europa Zachodnia prędzej, czy później "znudzi się" wspieraniem Ukrainy i Rosja będzie mogła podejmować dalsze kroki w swojej agresji. Nie można na to pozwolić. To jest cel naszej polityki zagranicznej — podkreślał szef Biura Polityki Międzynarodowej Prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Niebezpieczny trend"
W ocenie Ryszarda Schnepfa, byłego ambasadora RP w Waszyngtonie, zmęczenie Zachodu wojną jest widoczne gołym okiem.
- Niestety to niebezpieczny trend. Można się niepokoić w jakim kierunku zmierzamy, bo okoliczności nie są sprzyjające. Weźmy przykładowo rozmowy w Arabii Saudyjskiej. Moja ocena szczytu nie jest tak entuzjastyczna, jak czytałem w różnych komentarzach. Spotkanie było skierowane raczej do Ukraińców, żeby szukali rozwiązań, które byłyby również przyjęcia dla Putina. A nie odwrotnie. To nie był sygnał do Kremla, ale do Kijowa. Ta tendencja niestety, ale się zarysowuje na naszych oczach – mówi Wirtualnej Polsce Ryszard Schnepf.
I jak dodaje, obserwujemy zarówno polityczne jak i społeczne zmęczenie Zachodu.
- Ale także wyczerpanie finansowe, przekładające się na możliwości dostarczania broni. A to dlatego, że państwa Zachodu muszą sobie zagwarantować rezerwy dla własnego bezpieczeństwa. Dziś widzimy, że Zachód nie był przygotowany na tak długi konflikt. Będzie on nadal wyczerpywał zasoby amunicji. I to jest największy problem. Ukraina próbuje część produkcji, ze wsparciem technologicznym Zachodu, realizować u siebie. Niemniej jednak, żeby wytworzyć odpowiednią ilość pocisków potrzebnych ukraińskiej armii potrzeba bardzo dużo czasu – komentuje były ambasador RP w USA.
"Ukraińcy widzą to znużenie Zachodu"
W podobnym tonie wypowiada się ukraiński dziennikarz Dmytro Antoniuk, korespondent Radia Wnet z Kijowa.
- Byłem w ostatnim czasie w Europie Zachodniej, w kilku krajach i widziałem, że temat wojny Ukrainy z Rosją już dawno nie jest na pierwszych miejscach. Ba, nawet w nie mieści się w pierwszej dziesiątce. To zmęczenie jest widoczne wśród społeczeństw Zachodu. O ile w mediach, np. w Niemczech, Belgii i Holandii bieżące wydarzenia z wojny się pojawiają, o tyle z rozmów ze zwykłymi obywatelami wynika, że nie są one już traktowane priorytetowo. Ukraińcy widzą to znużenie Zachodu – mówi nam Dmytro Antoniuk.
Jego zdaniem, powodem takich nastrojów jest to, że wojna zbyt trwa zbyt długo. - Nie tylko na Zachodzie ludzie są zmęczeni, ale także w Ukrainie – dodaje Antoniuk.
Co dalej z Trumpem?
Jak ujawniło kilka dni temu CNN, czołowi urzędnicy USA są poważnie zaniepokojeni tym, że Władimir Putin uwzględnia wybory w Stanach Zjednoczonych w swoich planach wojennych. Porażka Joe Bidena w przyszłym roku, oznaczałaby ograniczenie wsparcia wojskowego dla Ukrainy i poprawę pozycji negocjacyjnej Rosji.
"Wynik przyszłorocznych wyborów w USA pozostaje kluczowym czynnikiem, który wpłynie na decyzję Putina o podtrzymywaniu konfliktu. To oznacza, że prawdopodobieństwo zakończenia wojny przed końcem 2024 roku jest minimalne" – twierdzi CNN.
Według Ryszarda Schnepfa, dla Putina zwycięstwo Trumpa byłoby gigantycznym ratunkiem.
- Interes rosyjskiego dyktatora jest po stronie potencjalnego kandydata Republikanów. To koń Putina. Pytanie na ile sukces Ukrainy na wojnie jest sprawczy przy wyborze prezydenta USA. Dzisiaj w tematach przedwyborczych sprawy wokół wojny są na 4-5 miejscu. Oczywiście, że zamknięcie konfliktu byłoby korzystne dla Joe Bidena, ale satysfakcja musi płynąć też z Ukrainy. A w obecnej sytuacji to niezwykle trudne – ocenia Schnepf.
I jak podkreśla, wojna w Ukrainie nie jest obecnie osią problemów w Stanach Zjednoczonych.
- To nie jest główny temat. To sprawy wewnętrzne będą absorbowały tematykę kampanii. To naturalne, że poziom emocji i zainteresowanie spada. Już po kilku miesiącach zaczął spadać, a mamy już ponad 500 dni wojny i końca nie widać. Dodatkowo kontrofensywa nie posuwa się tak jak tego oczekiwano. To też obniża poziom entuzjazmu przy oferowaniu pomocy. Znużenie jest naturalnym zjawiskiem – mówi były ambasador w Waszyngtonie.
Z kolei jak mówi nam Dmytro Antoniuk, dla Ukrainy wybory w 2024 r. w USA są bardzo ważne.
- To wybór między prorosyjskim Donaldem Trumpem a proukraińskim Joe Bidenem. Obecnemu prezydentowi USA powinno zależeć na ostatecznym sukcesie na froncie Ukrainy. Będzie mógł wówczas to wykorzystać w kampanii wyborczej i m.in. dzięki temu wygrać kolejną kadencję – mówi Antoniuk.
"Z Rosją nie negocjujemy"
Obaj komentatorzy zgodnie nie widzą szans w najbliższym czasie na jakiekolwiek porozumienie Ukrainy z Rosją.
- W następnym roku może dojść jedynie do zamrożenia konfliktu. Nie oczekiwałbym rozwiązań, które zapewnią trwały pokój – ocenia Ryszard Schnepf.
Ukraiński korespondent Radia Wnet podkreśla, że ukraińska propozycja 10 punktowego planu pokojowego prezydenta Zełenskiego nie uległa zmianie.
- Konflikt dopiero wtedy może się zakończyć jeśli zostanie zachowana integralność i nienaruszalność granic. Oznacza to, że okupowane ziemie mają wrócić do Ukrainy, także półwysep Krymski. Z Rosją nie negocjujemy. Putin nie przystaje na żaden z naszych postulatów, więc jakie negocjacje są możliwe? – pyta retorycznie Antoniuk.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski