Decyzja na Kremlu zapadła. Wojskowi: tak dojdzie do eskalacji konfliktu
Polska i NATO nie mogą lekceważyć ledwo co ogłoszonej decyzji Władimira Putina o rozmieszczeniu taktycznych ładunków nuklearnych na terenie Białorusi. W tle rysuje się scenariusz, który zdaniem ekspertów stanowi zagrożenie dla Polski.
27.03.2023 | aktual.: 27.03.2023 20:41
- Dla Polski jest to poważna groźba i nie należy jej lekceważyć. Władimir Putin stosuje ją nie po to, żeby sobie pogadać, tylko żeby faktycznie rozmieścić kilka rosyjskich samolotów z odpowiednimi bombami lub rakietami na Białorusi - mówi Wirtualnej Polsce gen. dyw. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego.
- Skutkiem będzie zbliżenie do naszych granic taktycznej broni jądrowej. Może mieć zasięg do ok. 500 kilometrów, a więc obejmować teren prawie całej Polski - zwraca uwagę Pacek.
Przypomnijmy. W sobotę prezydent Rosji Władimir Putin udzielił wywiadu telewizji Rossija 24, w trakcie którego oświadczył, że Rosja planuje rozmieszczenie taktycznej broni jądrowej na terytorium Białorusi.
W ramach porozumienia z dyktatorem Łukaszenką, na Białorusi 1 lipca zostanie oddana do użytku baza, w której przechowywane będą przysłane z Rosji głowice jądrowe. Na początku kwietnia białoruscy wojskowi mają rozpocząć szkolenie z obsługi rosyjskich mobilnych wyrzutni rakiet balistycznych typu Iskander.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zasięg rakiet z Białorusi będzie praktycznie pokrywać się z zasięgiem rakiet stacjonujących w obwodzie kaliningradzkim. Iskandery od 2016 r. są na wyposażeniu 152. Brygady Rakietowej stacjonującej w Czerniachowsku - 90 km na wschód od Kaliningradu.
4,5 tys. głowic jądrowych Rosji
Z kolei kilkanaście kilometrów na północny zachód stolicy obwodu kaliningradzkiego znajduje się magazyn głowic taktycznej broni nuklearnej. Według nieoficjalnych szacunków, Rosja dysponuje obecnie arsenałem ok. 4,5 tys. głowic jądrowych. To o kilkaset więcej niż ma druga potęga nuklearna świata - Stany Zjednoczone.
Rosjanie w ramach arsenału jądrowego mają również przewagę wśród niestrategicznej (taktycznej) broni jądrowej. Mowa jest o ok. 2 tys. 890 ładunkach. Z kolei wojska USA w Europie przechowują ok. 100-200 bomb jądrowych w bazach m.in. w Niemczech, we Włoszech i Belgii.
NATO powinno rozmieścić w Polsce taktyczną broń jądrową?
Tymczasem według gen. Bogusława Packa, reakcja NATO na zapowiedzi Putina jest jak do tej pory "miękka".
I jak podkreśla, w przeciwieństwie do Sojuszu jako całości, dla Polski i krajów bałtyckich sytuacja po rozmieszczeniu na Białorusi taktycznej broni jądrowej zmienia się na niekorzyść.
- Rosjanie mają tego rodzaju broni znacznie więcej niż Amerykanie w Europie. Mogą jej teraz użyć w konflikcie z Ukrainą, mogą również użyć w przyszłości. Uważam to za realny scenariusz. Przy takim zagrożeniu i próbie zmiany architektury bezpieczeństwa w naszym rejonie, NATO powinno wyjść z propozycją wzmocnienia flanki wschodniej - ocenia Pacek.
- NATO powinno w odpowiedzi na decyzję Putina zapowiedzieć rozmieszczenie w Polsce taktycznej broni jądrowej - pozwalającej sięgać rosyjskie, podobne cele na Białorusi. Być może to powstrzyma Rosję przed decyzją o umieszczeniu na terenie Białorusi taktycznej broni jądrowej - stwierdza gen. Pacek.
Zdaniem gen. Bogusława Packa, drugą opcją odpowiedzi, jaką powinni rozważyć Amerykanie, jest zwiększenie w Europie taktycznych głowic nuklearnych w dotychczasowych miejscach dyslokacji.
- Przede wszystkim w bazach w Niemczech. To powinno być znacznie więcej niż 200. Liczba ma wbrew pozorom duże znaczenie. Powinno ich być dziesięć razy więcej - uważa gen. Bogusław Pacek.
"To dla Polski realne zagrożenie"
O realnym zagrożeniu dla Polski mówi również gen. Tomasz Drewniak, były Inspektor Sił Powietrznych RP i ekspert fundacji Stratpoints.
- Jeśli spojrzymy na promienie zasięgu taktycznej broni jądrowej, wystrzeliwanej np. z rakiety Iskander-K w Kaliningradzie, to wiemy, gdzie może ona dolecieć i jakiej części Polski zagraża - zaznacza gen. Drewniak.
- Ponieważ to wiemy, odpowiednio zabezpieczono się poprzez ustawienie systemów obrony przeciwrakietowej. Tylko jeśli doliczymy jeszcze do tego całą granicę z Białorusią, to obszar możliwych oddziaływań i promień działania znacznie się zwiększają. Nie ulega wątpliwości, że rozmieszczenie taktycznej broni jądrowej na Białorusi jest dla nas realnym zagrożeniem - podkreśla gen. Tomasz Drewniak.
I dodaje, że polityka NATO po decyzji Putina raczej nie ulegnie diametralnej zmianie.
- Do czasu, kiedy uda nam się całkowicie zaimplementować systemy Patriot czy Narew, NATO powinno się zastanowić, czy przy granicy z Białorusią nie powinna powstać inicjatywa związana z obroną przeciwrakietową i przeciwnuklearną oparta na systemach typu Patriot czy NASAMS - dodaje gen. Tomasz Drewniak.
Jego zdaniem, Polska jak najszybciej w ramach NATO powinna wyartykułować jasno swoją potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa.
- A Sojusz, idąc za głosem Polski, powinien przedstawić swoje stanowisko. Nie może być tak, że Putin ogłosił przeniesienie taktycznych głowic do Białorusi, a NATO przyjmie postawę, że się nic nie wydarzyło. To musi być jasna, stanowcza reakcja Sojuszu w dyplomatycznym wymiarze. Po niej musi pójść militarna decyzja, polegająca na przemieszczeniu określonych sił i środków na wschodnią flankę. Tak, żeby pokazać, że Sojusz jest gotowy bronić całości terytorium NATO - ocenia gen. Drewniak.
Po zapowiedziach Putina, strona ukraińska potępiła "prowokacyjne działania" i wezwała ONZ do pilnego zwołania posiedzenia w tej sprawie. Z kolei jak informował Reuters, Stany Zjednoczone "zareagowały ostrożnie". Wysoki rangą przedstawiciel administracji podkreślił, że Rosja i Białoruś rozmawiały o podobnym porozumieniu w ubiegłym roku. Dodał, że nic nie wskazuje na to, by Kreml zamierzał użyć broni nuklearnej. - Pozostajemy zaangażowani w zbiorową obronę sojuszu NATO - powiedział urzędnik.
Z kolei Sojusz skrytykował Rosję za "niebezpieczną i nieodpowiedzialną" retorykę. - NATO jest czujne i ściśle monitorujemy sytuację. Nie zaobserwowaliśmy żadnych zmian, które skłoniłyby do podejmowania działań - oświadczył rzecznik NATO.
"Zły scenariusz dla Polski". 500 km zagrożenia
Jednak według gen. Bogusława Packa, to właśnie taktyczna broń jądrowa, a nie strategiczna, jest z punktu widzenia Polski groźniejsza. Ta pierwsza będzie rozmieszczona na Białorusi, ma zasięg do 500 kilometrów i obejmie swoim promieniem prawie cały teren Polski. Jej zadaniem ma być niszczenie określonych celów na polu walki, przede wszystkim wojskowych, a nie wygrywanie od razu całych bitew lub wojen.
Dla porównania strategiczna broń atomowa, taka jak ta użyta przez USA w Japonii w 1945 roku, powstała, by niszczyć "wrogi potencjał i wolę prowadzenia wojny", a więc do niszczenia zakładów produkcyjnych, strategicznej infrastruktury czy całych miast.
- Użycie tej drugiej raczej nie grozi ani Europie, ani Ameryce. Rosja nie użyje jej przeciw USA ani Amerykanie nie wystrzelą swoich rakiet w kierunku Moskwy. Strony zdają sobie sprawę z tego, jakie to spowodowałoby dla nich konsekwencje. Natomiast użycie taktycznej broni, według mnie, jest możliwe i dlatego nie należy lekceważyć zapowiedzi Putina - mówi nasz rozmówca.
Jak przypomina, rozmieszczenie kilka lat temu Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim spowodowało, że zagrożenie dla naszego kraju pojawiło się już wcześniej. - Ale teraz, po rozmieszczeniu głowic na Białorusi, to zagrożenie będzie wielokrotnie większe. To nie jest tylko problem przygraniczny, ale zagrożenia całego naszego terytorium - podkreśla gen. Bogusław Pacek.
Z kolei gen. Tomasz Drewniak zwraca uwagę na jeszcze jeden, niebezpieczny aspekt. - Decyzja Putina oznacza w krótkofalowej perspektywie eskalację konfliktu i rozszerzenie go poza płaszczyznę Rosja-Ukraina - zaznacza.
- Bardziej groźne dla Polski mogą być długofalowe skutki. To integracja Białorusi z Rosją, która w przyszłości może zakończyć się federacyjną umową. Widzimy, jak w trakcie wojny następuje podporządkowanie Mińska Moskwie. Teraz, poprzez przekazanie broni jądrowej, następuje kolejne zbliżenie dyktatur - podkreśla były Inspektor Sił Powietrznych RP.
Jego zdaniem, Putin może chcieć swoje niepowodzenia w Ukrainie spróbować powetować sobie przyłączeniem Białorusi do Federacji Rosyjskiej.
- Wtedy Polska oraz kraje bałtyckie znajdą się w nieciekawym położeniu. Do tej pory, ewentualne zagrożenie z obwodu kaliningradzkiego, przy pomocy NATO, byliśmy w stanie kontrolować. W przypadku granicy z Białorusią będziemy musieli monitorować już 400-500 kilometrów. Sojusz Białorusi z Rosją może skończyć się federacyjną umową. To byłby dla nas bardzo zły scenariusz - podsumowuje gen. Tomasz Drewniak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski