Putin patrzy na Wyspy Alandzkie. To punkt zapalny na Morzu Bałtyckim
Czy Wyspy Alandzkie mogą być kolejnym celem Władimira Putina? W ostatnich dniach rosyjski dyktator, odnosząc się do imperialnej polityki Piotra I Wielkiego, zrobił aluzję do tych terytoriów. Według ekspertów jakakolwiek próba rosyjskiej agresji w tamtym rejonie spotkałaby się z reakcją NATO.
Wyspy Alandzkie to składający się z ponad 6700 wysp i wysepek archipelag u wejścia do Zatoki Botnickiej na Morzu Bałtyckim, znajdujący się między Finlandią a Szwecją. Wyspy stanowią terytorium autonomiczne podlegające Finlandii, mają własny parlament i rząd. Zamieszkuje je około 30 tysięcy szwedzkojęzycznych mieszkańców. Wyspy mają kluczowe znaczenie strategiczne dla szlaków morskich między Zatoką Fińską a Szwecją, a także dla szlaków prowadzących od południa przez szwedzką Gotlandię na północ Bałtyku.
"ŁATWY KĄSEK DLA ROSJI?"
Archipelag zdemilitaryzowano w 1856 roku. Jego status został potwierdzony na podstawie międzynarodowych porozumień zawartych po I oraz II wojnie światowej. Jak oceniał portal Defence24.pl, zważywszy na status wysp i fakt, iż są zamieszkane przez niewielką liczbę osób, są one stosunkowo łatwym kąskiem dla Rosji, która może próbować przeprowadzić tam jakąś prowokację militarną.
Oliwy do ognia dolał ostatnio sam Władimir Putin.
Na spotkaniu z młodymi naukowcami i przedsiębiorcami dyktator z Kremla porównał się do cara Rosji Piotra I Wielkiego, który toczył wojnę ze Szwecją. - Piotr Wielki prowadził wojnę północną przez 21 lat. Mogłoby się wydawać, że podbił wtedy nowe terytoria. Nic nie podbił – przywrócił – mówił Putin. Przypomnijmy, że gdy w 1809 r. Finlandia stała się częścią Rosji, rosyjskie panowanie zostało roztoczone także nad Wyspami Alandzkimi.
Czy więc Finlandia, która wraz ze Szwecją deklaruje chęć przystąpienia do NATO, ma się czego obawiać ze strony Rosji? Zdaniem Justyny Gotkowskiej z Ośrodka Studiów Wschodnich, ekspertki ds. bezpieczeństwa i obronności państw nordyckich, Finowie nie powinni mieć czarnych myśli.
"Działania Rosji spotkałyby się z odpowiedzią"
- Wyspy Alandzkie są neutralnym i zdemilitaryzowanym terytorium autonomicznym Finlandii, która jest zobowiązana do ich obrony w przypadku agresji na archipelag. W Finlandii istniały obawy, że status ten może stanowić dla Rosji zachętę do zajęcia wysp lub do prowadzenia na nich działań dywersyjnych, mających na celu np. przeciwdziałanie członkostwu Finlandii w NATO. Obecnie - przed formalnym wstąpieniem Finlandii do Sojuszu - takie działania ze strony Rosji spotkałyby się jeśli nie z odpowiedzią ze strony NATO to z reakcją ze strony natowskich państw - sygnatariuszy konwencji z 1921 r. dotyczącej Wysp Alandzkich, czyli m.in. Wielkiej Brytanii, Francji, Danii - oraz Szwecji – mówi dr Justyna Gotkowska z OSW.
Jak podkreśla, po akcesji Finlandii do NATO,za bezpieczeństwo wysp odpowiadałyby właśnie Helsinki - we współpracy z całym Sojuszem Północnoatlantyckim.
- Obecnie Finlandia nie uważa jednak, że Rosja byłaby w stanie otworzyć drugi front działań militarnych w Europie, tym razem w regionie Morza Bałtyckiego, dodatkowo do działań militarnych na terytorium Ukrainy. Nie ma na razie sygnałów świadczących o rozwijaniu przez Rosję takich scenariuszy. Miejmy nadzieję, że proces akcesyjny Finlandii zakończy się szybko, co pozwoli przerwać spekulacje o możliwym ataku Rosji na kraje skandynawskie. Oba kraje - Finlandia i Szwecja - po zakończeniu procesu akcesyjnego zostaną objęte gwarancjami bezpieczeństwa wynikającymi z artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego – podkreśla Justyna Gotkowska.
W ubiegłym tygodniu w Mariehamn, stolicy archipelagu, odbyły się uroczystości upamiętniające 100-lecie autonomii Wysp Alandzkich. Jak oświadczył fiński prezydent Sauli Niinisto, nie ma powodów do tego, aby międzynarodowy status Wysp Alandzkich jako strefy zdemilitaryzowanej i autonomii uległ zmianie. - Obowiązkiem Finlandii jest tego bronić – mówił.
"Wyspy Alandzkie punktem zapalnym na Bałtyku"
Ale, jak mówi WP były ambasador RP na Łotwie i w Armenii, Jerzy Marek Nowakowski, Wyspy Alandzkie są punktem zapalnym na Morzu Bałtyckim.
- Finlandia zapewnia, że ich zdemilitaryzowany status się nie zmieni, ale Rosjanie przedstawiają to w inny sposób, siejąc niepokój. Kreml na różne sposoby próbuje przeszkadzać i przeciwdziałać rozszerzeniu NATO o kraje skandynawskie. Zmiana statusu na zmilitaryzowany oznacza, że Rosja na pewno będzie protestowała. Gdyby Putin chciał spróbować zająć Wyspy Alandzkie, na pewno doprowadziłoby to do reakcji NATO. Nie wiem, czy wojennej, ale wojskowej na pewno i w skali europejskiej – uważa Jerzy Marek Nowakowski.
Kwestia Wysp Alandzkich jest stale obecna w rosyjskiej propagandzie. Całkiem niedawno Władimir Czyżow, stały przedstawiciel Rosji przy Unii Europejskiej, w rozmowie z radiem Rossija-24 stwierdził, że wniosek Finlandii o przyjęcie do NATO wywołuje niepokój Moskwy. Punktem zapalnym ma być właśnie status Wysp Alandzkich.
Według Justyny Gotkowskiej z OSW, Putin – w kontekście przystąpienia Finlandii do NATO - nie będzie obecnie ryzykował konfliktu militarnego z Zachodem w regionie Morza Bałtyckiego. Prędzej można się spodziewać rosyjskich akcji dezinformacyjnych.
- Finlandia postrzega Wyspy Alandzkie jako terytorium o dużym znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa regionu, podobnie jak Szwecja Gotlandię. Dyskusje o statusie prawnym i możliwości obrony Wysp Alandzkich odżyły w Finlandii po aneksji Krymu przez Rosję. Debata przybrała na sile w październiku 2016 r., po szwedzkiej decyzji o przywróceniu stałej obecności wojskowej na Gotlandii – mówi Gotkowska.
"SKŁÓCĄ FINÓW ZE SZWEDAMI? NIE MA SZANS"
I jak podkreśla, w obecnej sytuacji jest raczej mało prawdopodobne, że Rosja mogłaby podjąć militarne działania wobec Wysp Alandzkich.
- Jednocześnie rząd w Helsinkach dąży do szybkiego zakończenia procesu akcesyjnego, podobnie jak Szwecja, i całkowicie nie wyklucza żadnego scenariusza, zwłaszcza w przypadku znacznego przedłużenia procesu wstąpienia do NATO. Oba państwa zdają sobie sprawę z wyzwań związanych z możliwymi działaniami rosyjskimi i się do nich przygotowują. Uzyskały polityczne gwarancje ze strony poszczególnych sojuszników, organizują ćwiczenia wojskowe z ich udziałem, m.in. z amerykańskimi i brytyjskimi żołnierzami. Mają one na celu pokazanie Rosji, że państwa Sojuszu będą wspierać oba kraje. Wydaje się, że Putin to rozumie i nie będzie obecnie ryzykował konfliktu militarnego z Zachodem w regionie Morza Bałtyckiego. Bardziej można się spodziewać akcji dezinformacyjnych - ocenia ekspertka z OSW.
Czy Rosja mogłaby próbować skłócić szwedzkojęzycznych mieszkańców Wysp Alandzkich z Finami? Czy przypominanie, że po rozpadzie rosyjskiego imperium i uzyskaniu przez Finlandię niepodległości mieszkańcy archipelagu chcieli, by powrócił on do Szwecji?
Gotkowska wyjaśnia, że kwestia Wysp Alandzkich nie jest kwestią sporną między Szwecja i Finlandią od zakończenia II wojny światowej.
- Terytorium archipelagu zamieszkuje szwedzkojęzyczna mniejszość. Jej przedstawiciele wchodzą w skład Szwedzkiej Partii Ludowej, która obecnie jest częścią rządu w Helsinkach. Nie przypominam sobie, żeby był tam jakiś konflikt czy kontrowersje również w kontekście Wysp Alandzkich w ostatnich dekadach - mówi ekspertka OSW. I dodaje:
- Zarówno Szwecja, jak i Finlandia są świadome wyzwań i zagrożeń ze strony Rosji, także prób destabilizacji i dezinformacji w obu państwach oraz kampanii wpływu rozwijanej przez Kreml. Jestem przekonana, że żadnych nieporozumień między Szwecja a Finlandią w tej kwestii nie będzie. A wręcz odwrotnie, będzie pełna kooperacja.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
POSŁUCHAJ PODCASTU OUTRIDERS:
Więcej ciekawych informacji ze świata przeczytasz w Magazynie Outriders.