Jedno pytanie od dziennikarki. Putin odpowiedział z drwiącym uśmiechem
"Mobiki", jak nazywa się nowo zmobilizowanych żołnierzy w Rosji, a także żołnierze kontraktowi, skarżą się na brak mundurów i podstawowego wyposażenia. Mają także zastrzeżenia do broni, którą otrzymali. Ich zdaniem pamięta ona czasy ZSRR i często zawodzi. Rosyjski resort obrony zapewnia, że wszystko jest w porządku. - Komu mamy wierzyć, przedstawicielom resortu, czy żołnierzom z pierwszej linii frontu? - spytała Władimira Putina jedna z dziennikarek. - Nikomu nie można ufać. Tylko mnie możecie wierzyć - odparł Putin z uśmiechem.
Putin wziął w piątek udział w spotkaniu Rady Unii Euroazjatyckiej w stolicy Kirgistanu - Biszkeku. Podczas zorganizowanej tam konferencji informował o ustaleniach, które zapadły podczas szczytu, a także odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Dziennikarka zadała Putinowi trudne pytanie
Młoda reporterka zapytała Putina o problemy z wyposażeniem żołnierzy na froncie w Ukrainie. Przypominała, że z komunikatów resortu obrony wynika, że problemy były, ale już ich nie ma. Coś innego twierdzą jednak żołnierze.
- Komu mamy wierzyć, przedstawicielom resortu, czy żołnierzom z pierwszej linii frontu? - spytała Putina.
- Nikomu nie można ufać. Tylko mnie możecie wierzyć - odparł dyktator z uśmiechem.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"To kwestia czasu"
Putin kontynuował wypowiedź, odpowiadając dziennikarce w typowym dla Kremla propagandowym tonie.
- Współpracujemy z Ministerstwem Obrony Narodowej, omawiamy z nimi te kwestie niemal codziennie, muszę powiedzieć, że problemy rzeczywiście były, sądząc po tym, co pani mówi, pewnie są nadal, choć mam zapewnienie, że mają coraz mniejszy wymiar i nie są tak dotkliwe, jak na początku - stwierdził dyktator.
- Sądząc po tym, co pani powiedziała, myślę, że ma pani rację, problemy są dalekie od całkowitego rozwiązania, ale to kwestia czasu - dodał.
Zobacz też: Kupują broń od Korei Północnej. Gen. Koziej: "Kiedyś to Rosja ją uzbrajała"
Rosyjskie magazyny świecą pustkami
Tuż po tym, jak Putin zarządził mobilizację w Rosji, okazało się, że wojskowe magazyny świecą pustkami. Część osób przed wysłaniem na front sama musiała skompletować ciepłą odzież, środki opatrunkowe, a nawet jedzenie.
Według rosyjskiego niezależnego portalu Meduza, część wyposażenia dla żołnierzy miały kupić ośrodki administracje poszczególnych regionów. Na liście zakupów znalazły się między innymi: drony, środki łączności, noktowizory, przyrządy celownicze, mundury i wyposażenie turystyczne.
Podobne doniesienia pojawiały się także po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. "Rosyjscy żołnierze jadący na wojnę z Ukrainą muszą sami kupować sobie sprzęt i apteczki" - informował w maju serwis themoscowtimes.com.
Źródło: ria.ru
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski