"Putin nie wybaczył nielojalności Prigożynowi". To sygnał dla elit na Kremlu

- Kwestią czasu było usunięcie Jewgienija Prigożyna. Wykorzystano do tego metody znane jeszcze z carskiej Rosji. Putin chce pokazać elitom na Kremlu, że kto podniesie na niego rękę, ten ją straci - mówi Wirtualnej Polsce Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu.

Według rosyjskiej agencji lotniczej, Jewgienij Prigożyn szef Grupy Wagnera był jednym z pasażerów, którzy zginęli w katastrofie samolotu w Rosji
Według rosyjskiej agencji lotniczej, Jewgienij Prigożyn szef Grupy Wagnera był jednym z pasażerów, którzy zginęli w katastrofie samolotu w Rosji
Źródło zdjęć: © East News | East News
Sylwester Ruszkiewicz

24.08.2023 19:58

Rosawiacja, czyli rosyjska agencja transportu lotniczego, potwierdziła, że na pokładzie samolotu, który rozbił się w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji, był szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn i jego "prawa ręka" Dmitrij Utkin, pseudonim "Wagner". Oprócz nich na pokładzie maszyny znajdowało się osiem osób.

To zemsta Putina?

Według agencji Interfax, szczątki wszystkich uczestników lotu odnaleziono w środę wieczorem. Powszechnie sądzi się, że śmierć Prigożyna jest wynikiem zemsty prezydenta Władimira Putina za nieudaną próbę puczu, do której doszło równo dwa miesiące temu.

Symboliczne, że bezpośrednio po katastrofie Putin uczestniczył w uroczystościach z okazji 80. rocznicy zakończenia bitwy pod Kurskiem. Na nagraniach opublikowanych przez prezydenckie konto na Telegramie widać wyluzowanego i uśmiechniętego rosyjskiego przywódcę.

Dopiero w czwartek po południu Putin złożył kondolencje rodzinom ofiar katastrofy lotniczej w obwodzie twerskim. Według niego Prigożyn był człowiekiem o trudnym losie, ale utalentowanym. Dodał też, że znał go od końca lat 90.

Zaznaczył, że śledztwo zostanie zakończone. - Obecnie prowadzone są badania genetyczne i techniczne, a to wymaga czasu - powiedział.

- Kwestią czasu było usunięcie z życia Prigożyna. Mógł wypaść przez okno, potknąć się na schodach albo zatruć się herbatą. Wybrano wariant lotniczy. To metody znane jeszcze z czasów carskiej Rosji, kontynuowane przez Stalina i w Związku Radzieckim. Wysłanie Prigożyna do Afryki w ostatnich dniach mogło być "zmyłką", by osłabić jego czujność - mówi Wirtualnej Polsce Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu.

I jak dodaje, Putin pokazuje, że do przewrotu władzy na Kremlu nie dopuści, a zdrady nie wybaczy. - Pucz Prigożyna osłabił wizerunkowo Putina i był próbą rozwalenia od wewnątrz rosyjskiej armii. To, co się działo później niektórzy uznali za odpuszczenie win szefowi Grupy Wagnera. Ale Putin nielojalności nie wybacza - komentuje były funkcjonariusz służb.

W jego ocenie, Putin chce pokazać, że "kto podnosi na niego rękę, ten ją straci".

- To przekaz dla elit politycznych na Kremlu, dla potencjalnych oponentów i krytyków rosyjskiego przywódcy. To też sygnał, że w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, konkurenci ryzykują życiem - uważa Marcin Faliński.

Rosyjska rakieta trafiła w samolot?

Kanały rosyjskie, które powołują się na raporty służb specjalnych Kremla oraz komisji zajmującej się badaniem wypadku, podają, że jedną z wersji przyjętych w śledztwie jest "podłożenie bomby w komorze podwozia". Z kolei jak podał Reuters powołując się na źródła w Waszyngtonie, że to rakieta ziemia-powietrze wystrzelona z terytorium Rosji najprawdopodobniej zestrzeliła samolot przewożący Jewgienija Prigożyna.

Natomiast Frank Gardner, dziennikarz BBC zajmujący się bezpieczeństwem, napisał na Twitterze, powołując się na źródła w brytyjskiej armii, że za katastrofą lotniczą, w której miał zginąć założyciel Grupy Wagnera, stoi rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB). Zdaniem Gardnera najbardziej prawdopodobnym celem eliminacji Prigożyna było "wzmocnienie pozycji jego wrogów, ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu i szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Walerija Gierasimowa".

Przypomnijmy, że kilka dni temu zdymisjonowany został były dowódca rosyjskiej armii w Ukrainie, generał Siergiej Surowikin. Był podejrzewany o przychylność wobec puczu właściciela najemników Jewgienija Prigożyna. Na froncie szef Grupy Wagnera miał liczyć na przychylność Surowikina, co nie podobało się Szojgu i Gierasimowowi.

Według płk. rez. Macieja Matysiaka, ostatnie tarcia wewnątrz armii mogły również leżeć u podłoża zemsty na Prigożynie.

"Putin trzyma wszystkich za twarz"

- Wszystko zależy od tego, kto zdecydował o tym, by usunąć Prigożyna. Jeżeli to była decyzja Putina, to automatycznie wzmocnił skrzydło Szojgu i Gierasimowa oraz wywiad wojskowy (GRU). Chciał wywołać efekt mrożący i pokazać Surowikinowi i jego ekipie, że nie ma i nie będzie "świętych krów". Skutkiem takiej zagrywki mogą być kolejne czystki w armii. Przy okazji Putin wzmacnia swoją pozycję i "trzyma wszystkich za twarz" - mówi płk rez. Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert fundacji Stratpoints.

Były wojskowy nie wyklucza jednak, że za usunięciem Prigożyna mogli stać Szojgu i Gierasimow.

- Kogo Prigożyn najbardziej wkurzał? Szojgu i Gierasimowa. Niewykluczone więc, że został "odstrzelony" bez wiedzy Putina. Obaj mieli interes w tym, także w Afryce, żeby przejąć wojskowe interesy i aktywa po Prigożynie. Obaj mogą teraz chcieć posprzątać po Grupie Wagnera i uczynić lukratywny interes dla wywiadu wojskowego (GRU) - komentuje ekspert.

Według Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), jeśli za zabiciem Prigożyna stało rosyjskie wojsko, zwłaszcza minister obrony Rosji Siergiej Szojgu i szef Sztabu Generalnego Walerij Gierasimow, nie zrobiliby tego bez rozkazu Putina.

W ocenie rozmówcy Wirtualnej Polski, rosyjski dyktator jest w stanie poświęcić każdego, żeby utrzymać władzę na Kremlu. Także Szojgu i Gierasimowa.

- Trzeba patrzeć jakie będą dalsze ruchy. Kto będzie wyskakiwał z okna, a kto będzie zdymisjonowany. "Beton" na Kremlu trzyma się bardzo mocno. Nadal to służby specjalne, cywilne i wojskowe będą miały największy wpływ na politykę Rosji. A, że służby stoją za Putinem, rosyjski dyktator będzie nadal rozdawał karty. I nie łudźmy się, jeśli ktoś miałby go zastąpić na Kremlu, to wcale nie będzie lepszy - mówi były wiceszef SKW.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie