Putin na miejscu tragedii w Kemerowie. "Ofiary zginęły przez niechlujstwo"
Na głównym placu Kemerowa na Syberii zebrali się mieszkańcy miasta, którzy domagają się wyjaśnienia przyczyn tragicznego pożaru centrum handlowego. Do Kemerowa przyjechał też prezydent Rosji Władimir Putin, ale nie zdecydował się na spotkanie z rodzinami ofiar.
Putin obejrzał miejsce, gdzie w niedzielę zginęły co najmniej 64 osoby, w tym 41 dzieci. Co najmniej, bo - zdaniem świadków - ofiar może być znacznie więcej - kiedy pojawił się ogień w galerii handlowej Zimowa Wiśnia znajdowały się setki osób. To stąd wtorkowa manifestacja mieszkańców, którzy żądają ujawnienia prawdziwych danych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak zauważa agencja Reutera, Putin grzmiał na urzędników i prokuratorów. - To nie jest wojna czy nagły wybuch gazu w kopalni. Ludzie przyszli tu z dziećmi, żeby odpocząć. Mówimy o problemach demograficznych, a tracimy tylu ludzi. Dlaczego? Co tu się dzieje? - pytał rosyjski prezydent, nie ukrywając wściekłości.
Mówił też o zaniedbaniach i niechlujstwie, za które prawo przewiduje kary. - Pierwsze emocje, jakie towarzyszą usłyszeniu o liczbie zabitych to nie płacz. To lament i szczerze - kiedy słyszy się rzeczy, które zostały tu powiedziane - rodzą się też inne emocje - słowa Putina przytacza tvn24.pl.
Zobacz także: Doradca Andrzeja Dudy nie pozostawia złudzeń ws. Smoleńska
Aleksander Batrykin, szef Rosyjskiego Komitetu Śledczego wyjaśniał prezydentowi Rosji, że po wybuchu pożaru ochrona nie instruowała klientów galerii, że powinni uciekać. Batrykin mówił, że większość ochroniarzy i obsługi centrum sama uciekła, nie udzielając pomocy dzieciom i ich rodzicom.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zginęła cała klasa?
Tragiczny pożar miał wybuchnąć na placu zabaw. Według świadków jedno z dzieci podpaliło zapalniczką zjeżdżalnię lub piankę w suchym basenie. To jednak nie jest jedyna teoria na temat źródła ognia. Inna mówi, że płomienie pojawiły się po zwarciu w instalacji elektrycznej - podaje Russia Today.
Pojawiły się informacje, że w ogniu mogła zginąć cała klasa. Dzieci przyjechały do Kemerowa na wycieczkę. Nauczyciel, chcąc zrobić im wielką przyjemność, zabrał uczniów na wystawę komiksów w centrum handlowym.