Putin miał wyznaczyć datę odbicia obwodu kurskiego. "Dość kompromitacji"
Jak twierdzą ukraińskie media, Władimir Putin dał swoim generałom nieco ponad miesiąc czasu na wyparcie ukraińskich sił zbrojnych z zajętych terytoriów obwodu kurskiego. Według tych samych doniesień rosyjscy wojskowi nie mogą uszczuplać sił zaangażowanych w ofensywę w Donbasie.
Nieoficjalne informacje o poleceniu Władimira Putina we wtorek podała agencja RBC-Ukraina, powołując się na źródło w kierownictwie wojskowo-politycznym. Przywódca Rosji miał polecić wyzwolenie obwodu kurskiego do 1 października. Przypomnijmy, że w wyniku rozpoczętej 6 sierpnia "operacji kurskiej" siły ukraińskie zajęły około 1250 kilometrów kwadratowych terytorium Rosji, w tym ponad 90 osiedli (takie dane podawał prezydent Wołodymyr Zełenski).
Tymczasem reakcję rosyjskich służb na "operację kurską" opisuje też opozycyjny rosyjski serwis "Iditie lesom" (z jęz. ros. "Idźcie lasem", organizacja zajmuje się pomaganiem w unikaniu służby wojskowej). Według autorów relacji setki rosyjskich poborowych z wiosennego poboru jest wysyłanych do ratowania sytuacji w obwodzie kurskim. Niektórzy mają być zmuszani do podpisywania kontraktów na wstąpienie do armii jako zawodowi żołnierze. Wysłanie na front pod Kurskiem staje się karą nawet za drobne przewinienia przeciwko dyscyplinie.
- Nie wierzę w doniesienia, że ciężar walk o obwód kurski miałby spocząć głównie na żołnierzach poborowych. Nie chodzi nawet, że ci młodzi żołnierze zostaliby wytraceni. Rosjanie mają dość tej kompromitacji, a wysyłając poborowych przeciwko doświadczonym Ukraińcom, narażają się na spektakularną klęskę - mówi gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych w Polsce, komentujący wydarzenia na wojnie w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Sądzę, że te to taki propagandowy szum. Podobnie jak rzekomo termin podawany przez Putina. Jak dotąd rosyjska armia chyba nie dotrzymała żadnego terminu, o którym dyskutowali publicyści - żartobliwie dodaje gen. Skrzypczak.
"Operacja kurska". Rosjanie przygotowują odpowiedź
Według gen. Skrzypczaka formacją, która prawdopodobnie szykuje się do odbicia obwodu kurskiego, jest 11. korpus armijny z Królewca. Po udziale w krwawych walkach i poniesieniu strat korpus odbudowuje zdolności bojowe. Część doniesień wskazuje, że Rosjanie gromadzą siły w pobliżu miasta Woroneż.
- Byłbym ostrożny, ponieważ rosyjska odpowiedź jeszcze nadejdzie - dodaje gen. Skrzypczak. - Sądzę, że siły ukraińskie nie przejdą za rzekę, na której wysadzono mosty. Skupią się na umocnieniu pozycji na zajętych dotąd terenach - przewiduje.
Z kolei ukraińscy analitycy wojskowi oszacowali, że grupa rosyjskich wojsk, która utworzyła front w obwodzie kurskim, liczy około 25 tys. żołnierzy. To rezerwy ściągane z innych odcinków frontu w Ukrainie. - Z obwodu zaporoskiego zabrano dwie brygady, a z rezerwy z obwodu chersońskiego dwa bataliony desantowo-szturmowe. W obwodzie kurskim wylądowały 810. brygada Floty Czarnomorskiej, która stacjonowała w pobliżu Chersonia, i 155. brygada piechoty morskiej, która walczyła pod Wuhłedarem. Przewijają się też poborowi powołani wiosną 2024 roku - wyliczał w rozmowie z ukraińskimi mediami Wiktor Kewluk z Centrum Strategii Obronnych.
Według polskich analityków rosyjskie siły są zbyt małe, aby wygonić Ukraińców.
"Operacja kurska" w toku. Weszli na 35 km
Atak ukraińskich sił zbrojnych w obwodzie kurskim stał się największą inwazją obcych wojsk na Rosję od czasów II wojny światowej. Według naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Oleksandra Syrskiego do 15 sierpnia jego żołnierze weszli 35 km w głąb terytorium Rosji.
Na granicy rosyjsko-ukraińskiej nie było (po stronie rosyjskiej) przygotowanych umocnień ani wyszkolonych jednostek wojskowych. Walki i zaskoczenie doprowadziły do masowego poddawania się żołnierzy poborowych i funkcjonariuszy straży granicznej. Relacja poniżej pokazuje wzięcie do niewoli kompanii Rosjan.
`
Strona rosyjska nie podaje danych na temat wielkości okupowanych terytoriów. Wyjątkiem jest wpadka pełniącego obowiązki gubernatora obwodu Aleksieja Smirnowa, który na spotkaniu z prezydentem przypadkowo wspomniał o 28 wsiach zajętych przez Ukraińców. Przerwał mu wówczas Putin, wyrażając niezadowolenie i mówiąc, że o tym powinno informować wojsko. Smirnow wspomniał także, że władze nie mają informacji o losach ok. 2 tys. mieszkańców tych terenów.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski