"Putin ma dwie możliwości: układy albo eksterminacja Czeczenów"

06.09.2004 11:10, aktual.: 06.09.2004 11:27

Jest oczywiste, że Putin ma przed sobą dwie możliwości: albo układy, albo całkowita eksterminacja Czeczenów.
Nawet nie pomoże tutaj deportacja wykonana przez Stalina, bo terroryści, którzy wśród Czeczenów oczywiście są, mogą przyjechać nawet z najdalszych kątów Syberii - powiedział prof. Jerzy Pomianowski w "Salonie Politycznym Trójki".

Jolanta Pieńkowska: Dziś gościem Salonu Politycznego Trójki w naszym studiu w Krakowie jest prof. Jerzy Pomianowski, redaktor naczelny "Nowej Polszy", autor niedawno wydanej książki o stosunkach polsko-rosyjskich "Na wschód od zachodu". Dzień dobry, panie profesorze.

prof. Jerzy Pomianowski: Dzień dobry pani. Witam państwa.

Jolanta Pieńkowska:Panie profesorze, na ile można powiedzieć, że to prezydent Putin jest autorem tego, co zdarzyło się w Biesłanie, a na ile do tej sytuacji tak czy siak musiało dojść.

prof. Jerzy Pomianowski: Ja sądze, że musiało dojść do tej sytuacji, a co do pomysłu z prowokacją ze strony Rosjan, wydaje mi się bardzo wątpliwy. W końcu dość trudno namówić kogoś na samobójstwo, a to ze strony terrorystów pachniało od razu samobójstwem, tylko po to by ażeby sprawić przyjemność, albo oddać usługę komu innemu. Dlatego też, to nie jest pomysł polityczny na rozwiązanie, a właściwie na wyjaśnienie tej sprawy. Co zaś do Putina, to sądzę, że jego przemówienie, które mogliśmy usłyszeć wczoraj, zawiera pewne szczegóły warte nie tylko zastanowienia, ale bardzo poważnej dyskusji i z nim i z politykami rosyjskimi w ogóle.

Jolanta Pieńkowska: Z tego co Putin mówił wczoraj do narodu wynika, że nie ma problemu Czeczenii, jest tylko problem światowego terroryzmu, który atakuje Rosję.

prof. Jerzy Pomianowski: W ogóle w jego przemówieniu o Czeczenii nie było mowy. Ani razu nie padła nazwa tego kraju, ani nie mówiło się o tym nieszczęsnym narodzie. Jest oczywiste, że Putin ma przed sobą dwie możliwości: albo układy, albo całkowita eksterminacja Czeczenów. Nawet nie pomoże tutaj deportacja wykonana przez Stalina, bo terroryści, którzy wśród Czeczenów oczywiście są, mogą przyjechać nawet z najdalszych kątów Syberii.

Jolanta Pieńkowska: I które z tych rozwiązań Putin wybierze? Czy będzie próbował się układać, czy doprowadzi do eksterminacji?

prof. Jerzy Pomianowski: Życzyłbym mu, aby wpadł na pomysł układów, które już raz się udały. Nieodżałowany generał Lebiedź doprowadził do nich i zakończył je na ogól pomyślnie. To co potem nastąpiło, nastąpiło co prawda przy walnej pomocy tego samego Biesajewa, który stoi za terrorystami, okrutnikami jacy przerazili się przeraźliwej zbrodni w Biesłanie. Mimo akcji Basajewa w Dagestanie, która była lokalną w końcu akcją, pomysł drugiej wojny czeczeńskiej był pomysłem generałów rosyjskich. Ogromne dochody, które Rosja w tej chwili notuje na swoim koncie dzięki eksportowi surowców, paliw, idą przede wszystkim na siłowe resorty i ich wzmocnienie oczywiście doprowadzi do jeszcze większych wydatków, ale wydaje się, że Putin sądzi, że to się opłaca. Ja i wszyscy inni jak sądzę życzliwi Rosji obserwatorzy, są zupełnie innego zdania.

Jolanta Pieńkowska: Czyli czeka nas trzecia wojna Czeczeńska, panie profesorze?

prof. Jerzy Pomianowski: Sądze, że tak. Co więcej, sądzę, że brak wzmianki o Czeczenii, w tym co Putin mówił jest zadziwiające. Przecież gdyby nie sprawa Czeczeńska, Rosja byłaby dla Al-Kaidy czy dla międzynarodowego terroryzmu o którym on mówił, równie obojętna jak na przykład Brazylia czy Indie w których terroryści międzynarodowi jakoś do tej pory nie grasują. Ja chciałbym zwrócić uwagę na pewien szczegół, w tym co Putin w swoim spokojnym, wyważonym i na pewno bardzo dobrze przemyślanym przemówieniu powiedział. Wystąpił w roli ojca narodu i człowieka bardzo poważnego, mówił trzeba to przyznać jak statysta i współczucie dla Rosjan, od którego zaczął - wezwał do niego, oczywiście powinno być podzielone przez nas wszystkich. Ale pewnien fragment uderzył mnie i myślę, że o nim warto pomówić.
Powiedział mianowicie, że "słabych biją i że jedni chcą wyszarpać z naszego kraju jakiś bardziej łąkomy kąsek, inni im pomagają. Pomagają myśląc, że Rosja jako jedno z największych mocarstw atomowych świata wciąż jescze stanowi dla kogoś zagrożenie. Dlatego to zagrożenie należy zlikwidować" - tu koniec cytatu. Czyli innymi słowy trzeba rozbić Rosję. Kogo miał na myśli - zachodzę w głowę i nie wiem, kto to chciałby wyszarpać z Rosji jakiś kawałek, mogą to zrobić tylko sąsiedzi. A więc rzuciał podejrzenie na sąsiadów. A jeżeli chodzi o konkurencję mocarstw atomowych, to nikomu chyba nie przyszło do głowy, że terroryści, jakaś Al-Kaida czy inna organizacja międzynarodowa ma poparcie swych własnych ofiar - tych, którzy stanowią przede wszystkim cel ich ataków, to znaczy wrogów z USA i z NATO. Ja jestem zdania, że ten fragment przemówienia Putina, pochodził z jakiegoś poślizgu - poślizgu z czasów innej wojny.

Przeczytaj cały wywiad

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także