Publicysta o koalicji "Wolność, Równość, Demokracja": łączy ich tylko sprzeciw wobec PiS
Sprzeciw wobec PiS stanowi właściwie jedyny wspólny mianownik - tak o koalicji "Wolność, Równość, Demokracja" mówił w programie #dziejesienazywo Wojciech Szacki, publicysta "Polityka Insight". Jego zdaniem, może to przesądzić o przyszłej porażce tej inicjatywy.
06.05.2016 | aktual.: 06.05.2016 19:31
Goście programu, Wojciech Szacki z "Polityka Insight" i Marcin Fijołek - publicysta "W Sieci", dyskutowali o powołanej w czwartek koalicji "Wolność, Równość, Demokracja". Jej powstanie ogłosił lider KOD Mateusz Kijowski informując, że przystąpiły do niej: Nowoczesna, Polskie Stronnictwo Ludowe, Stowarzyszenie Inicjatywa Polska, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Dom Wszystkich Polaka, Partia Zieloni, Partia Demokratyczna, Stronnictwo Demokratyczne. PO nie podjęła jeszcze formalnie decyzji o przystąpieniu do koalicji.
- Rozumiem Platformę i jej niechęć do wstępowania do tej koalicji, która jest ewidentnie pod Mateuszem Kijowskim. Dla PO, która jest wciąż instytucjonalnie największą partią opozycyjną, stanąć w jednym szeregu ze Stronnictwem Demokratycznym, Inicjatywą Polska i Naszym Domem Polska - to dla Schetyny zepchnięcie do drugiego szeregu - mówił w programie #dziejesienazywo Wojciech Szacki.
- Tu chodzi tylko o ambicje? - dopytywał prowadzący program Robert Mazurek.
- Na jakimś poziomie pewnie tak. Dla PO rywalizacja z Nowoczesną jest w tej chwili równie istotna, co rywalizacja z PiS - tłumaczył Szacki.
Zdaniem Marcina Fijołka Schetyna już dał się "wciągnąć do drugiego szeregu". - Na lidera opozycji wyrasta nie tyle Mateusz Kijowski, ale wszyscy inni. Tak naprawdę PO dała się zepchnąć do roli jednego z wielu. Powodów jest pewnie mnóstwo. Natomiast efekt jest taki, że dzisiaj PO nie jest traktowana jako największa partia opozycyjna, mimo że liczy najwięcej posłów. W sondażach gdzieś tam bardzo często szybuje poniżej Nowoczesnej. Pojawiają się sugestie, co dalej? Jeśli partia o tak dużych strukturach, pieniądzach z budżetu, doświadczeniu politycznym daje się zepchnąć do drugiego szeregu, to jest pewien problem - ocenił publicysta.
Zdaniem Szackiego sobotni marsz ma być dla Platformy Obywatelskiej "szansą na odbicie się". - Bo to PO jest organizatorem, czego Petru nie może jakoś przeboleć - dodał publicysta "Polityka Insight".
Zdaniem Marcina Fijołka sobotni marsz nie będzie miał większego znaczenia, wkrótce "wszyscy o nim zapomnimy". - Obojętnie czy będzie tam 100, 95 czy 80 tys. osób. Nie wydaje mi się, że manifestacja sobotnia uruchomiła jakieś wielkie procesy społeczne, który wymusiłyby na PiS cofnięcie się - tłumaczył publicysta "W Sieci".
- Czy to paradoksalnie nie pomoże PiS? Łatwo będzie można powiedzieć: wszyscy przeciwko nam, zwolennicy starego porządku - oni po prostu chcą się dorwać do władzy - pytał gości programu prowadzący.
- Trochę tak jest - odparł Fijołek. - Ja tam nie widzę absolutnie żadnych różnic pomiędzy politykami i działaczami, którzy przyszli.
Nie zgodził się z nim Wojciech Szacki. Jego zdaniem różnice między koalicjantami są wyraźne. - Między Barbarą Nowacką a Ryszardem Petru nie tylko gołym okiem widoczne, ale po prostu są. Między liberalnym programem Nowoczesnej a lewicowym programem SLD też są duże różnice. Sprzeciw wobec PiS stanowi właściwie jeden wspólny mianownik, co może zresztą stanowić o przyszłej porażce tej inicjatywy - stwierdził publicysta "Polityka Insight".