PSL chce wpisać "patriotyczne lektury" do ustawy. Chodzi o projekt ws. wychowania patriotycznego
Przed świętem Wojska Polskiego 15 sierpnia klub PSL chce zaprezentować założenia projektu ustawy o wychowaniu patriotycznym. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, ludowcy chcą wpisania do ustawy m.in. patriotycznych lektur. W koalicji pomysł jest odbierany jako ingerowanie w kompetencje MEN.
Wirtualna Polska poznała część założeń projektu ustawy o wychowaniu patriotycznym autorstwa PSL. Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział inicjatywę przy okazji Rady Naczelnej PSL w ubiegłym tygodniu. Ludowcy chcą zapisać w projekcie listę lektur, "z którymi uczniowie zapoznają się niezależnie od tego, kto w Polsce będzie rządził". Zaproponują też listę bohaterów, o których uważają, że każdy powinien dowiedzieć się w szkole.
Ludowcy w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że chcą przekonywać, by w spisie lektur było miejsce dla wszystkich polskich noblistów. Dodają, że chcą stworzyć listę patriotycznych lektur, którą ich zdaniem powinien znać każdy Polak i jako przykład podają "Rotę" Marii Konopnickiej. To według nich ma się przełożyć na kształtowanie postaw patriotycznych, w tym gotowość do obrony ojczyzny.
Ważny przedstawiciel PSL, dopytywany o ewentualne skojarzenia z działaniami PiS, które mówiło o konieczności umacniania postaw patriotycznych, twierdzi, że ludowcy chcą stworzyć listę bohaterów ważnych dla wszystkich, a nie własną wersję historii. Dodaje też, że w swoim programie przedwyborczym ludowcy mówili o patriotyzmie, który jest ważny, ale jednocześnie deklarują, że nie chcą siermiężnej propagandy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kosiniak-Kamysz kontra Nowacka
Ludowcy, z którymi rozmawiamy, dodają, że działania patriotyczne miałyby się odbywać na lekcjach wychowawczych, języka polskiego czy historii. Liderzy PSL oficjalnie nie konsultowali pomysłu z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Z naszych nieoficjalnych rozmów wynika, że Kosiniak-Kamysz i inni przedstawiciele PSL planują rozmowy z minister Barbarą Nowacką w tej sprawie. Formalnie to w rękach MEN i Nowackiej leżą decyzje dotyczące kształtu lektur i programów nauczania.
Konsultacje w tej sprawie budziły duże emocje. Pod koniec czerwca po konsultacjach ministra edukacji podpisała dwa rozporządzenia zmieniające podstawę programową kształcenia ogólnego dla 18 przedmiotów w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Na ich mocy od nowego roku szkolnego do szkół wejdzie nowa, "odchudzona" lista lektur szkolnych. Zniknie z niej m.in. "Konrad Wallenrod". "Odprawa posłów greckich" staje się lekturą uzupełniającą, a "Rota" obowiązkową, co wypełnia postulat PSL. Część lektur, czytanych dotąd w całości, będzie teraz czytana we fragmentach, np. "Pan Tadeusz".
- Chodzi o to, żeby niektóre lektury trudniej było wyrzucić - twierdzi przedstawiciel ludowców.
Prezes PSL podczas Rady Naczelnej w sobotę przekonywał, że chce szkoły "bez rewolucji lewackiej czy prawackiej" i dzieci z miast na agroturystyce. Koncepcja wycieczek szkolnych na wieś również ma zostać zaprezentowana w najbliższych tygodniach.
Koalicjanci dystansują się od pomysłu PSL
Jedna z posłanek zajmujących się edukacją twierdzi, że pomysł koalicjantów jest kuriozalny, bo przy zmianie władzy możliwa będzie również zmiana listy lektur na drodze ustawy. Choć samo ich zapisanie w ustawie uznaje za niewłaściwe.
Koalicjanci podchodzą jednak do koncepcji PSL z dystansem. W KO i Lewicy jest to inicjatywa odbierana jako "element konserwatywnej ofensywy Kosiniaka-Kamysza" i próby umacniania pozycji.
- Jeśli chodziłoby o skuteczność, a nie efekt PR, to rozmowy w tej sprawie powinny się zacząć od konsultacji w resorcie edukacji, bo od układania listy lektur są eksperci, a nie politycy - mówi nam nieoficjalnie polityk KO.
Nasz rozmówca podkreśla, że odchudzona lista lektur jest opublikowana.
Czytaj również: Szykują duże zmiany w szkołach. "Awantura murowana"
Ludowcy na obecnym etapie nie precyzują, kto według nich miałby ostatecznie układać, opiniować i zatwierdzać ustawową listę lektur oraz listę bohaterów. Przekonują, że w klubie mają zespół, który się tym zajmuje na etapie prac koncepcyjnych, a w jego skład wchodzą m.in. nauczyciele i rodzice. Politycy PSL podkreślają jednocześnie, że ewentualna krytyka koalicjantów jest nieuzasadniona, bo każdy z klubów ma prawo do wnoszenia własnych propozycji.
- Mam wrażanie, że bardziej chodzi o dyskusję nad ich pomysłem i próbę zwrócenia na siebie uwagi, niż przyjęcie tego projektu - komentuje polityk koalicji rządzącej.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: patryk.michalski@grupawp.pl
Czytaj również: Biskupi mówią "nie". Stanowczy sprzeciw po deklaracji z rządu