Przywódca rebeliantów w Syrii Riad al‑Asaad grozi wznowieniem ataków
Przywódca jednej z największych zbrojnych grup rebelianckich w
Syrii zagroził zerwaniem rozejmu twierdząc, że nie może pozostać bezczynny, gdy siły reżimu Baszara al-Asada wciąż rozprawiają się z protestującymi - podał wydawany w Londynie dziennik "Asharq al-Awsat".
09.05.2012 11:14
Oświadczenie dowódcy Wolnej Armii Syryjskiej pułkownika Riada al-Asaada to - jak pisze Reuters - kolejny cios dla popieranego przez ONZ kruchego zawieszenia broni, którego łamanie zarzuca się obu stronom.
- Nie będziemy stać z założonymi rękami, bo nie jesteśmy w stanie czekać, gdy trwa zabijanie, aresztowania i ostrzał mimo obecności (oenzetowskich) obserwatorów, którzy stają się fałszywymi świadkami - powiedział pułkownik Asaad cytowany przez panarabski dziennik.
- Nasi ludzie też domagają się od nas obrony wobec braku jakichkolwiek poważnych kroków ze strony Rady Bezpieczeństwa (ONZ), co daje reżimowi możliwość popełniania kolejnych zbrodni - dodał.
Próby zaprowadzenia pokoju
RB ONZ przyjęła w kwietniu jednomyślnie rezolucję, która zakłada wysłanie do Syrii 300 nieuzbrojonych obserwatorów z zadaniem monitorowania realizacji rozejmu, co miało być wstępem do rozwiązania konfliktu. Jednak od samego początku działania te natrafiały na przeszkody i - jak pisze agencja Associated Press - zawieszenie broni nigdy na dobre nie weszło w życie. Sytuacji nie zmieniły też poniedziałkowe wybory parlamentarne, które rząd Syrii reklamował jako kamień milowy na drodze reform, a opozycja zbojkotowała utrzymując, że to umocni prezydenta Asada.
Agencja AP pisze, że w Syrii jest obecnie ok. 60 obserwatorów ONZ. Wysłannik tej organizacji i autor planu pokojowego dla Syrii Kofi Annan powiedział we wtorek, że do końca miesiąca będzie ich 300.
Annan, który we wtorek relacjonował RB ONZ wyniki mediacji w Syrii, oświadczył, że świat nie może pozwolić Syrii na pogrążenie się w wojnie domowej i że jeśli "plan pokojowy się nie powiedzie, następstwa odczuje nie tylko Syria, lecz cały region".