Przysmak Frankensteina
Tu „bio”, tam „eko” – jedzenie ma być bezpieczne i naturalne. Interes kwitnie, producenci zacierają ręce, a konsumenci poddają się modnemu trendowi. Naukowcy mają jednak pewne wątpliwości...
29.10.2007 | aktual.: 29.10.2007 12:54
Gdy Wilfried Falenbock otwierał w 1983 roku pierwszą ekologiczną piekarnię w Berlinie, chciał udowodnić światu, że gospodarka może przybrać inną formę. Działać w zgodzie z naturą, zwiększać satysfakcję, a nie zyski. Był to akt polityczny, przejaw rewolucji i demonstracja wewnętrznego buntu. Odkąd zauważono jednak, że na etykietce ze znakiem zdrowej żywności można nieźle zarobić, na rynek ruszyły hipermarkety: zbijanie cen, racjonalizacja produkcji, zakup towarów w biednych krajach, wymyślne opakowania, a do tego anonimowa produkcja masowa wspomagana przez kierowców wózków widłowych ze Sri Lanki i pracowników sezonowych z Ukrainy – nie tak wyobrażał to sobie Falenbock.
Dieta prosto z taśmy
Globalizacja wtargnęła na rynek zdrowej żywności z pełnym impetem, wywracając do góry nogami niszową branżę, opartą na prostych, jasnych zasadach. Błyskawicznie wyrosły olbrzymie „ekologiczne” gospodarstwa rolne hodujące po 30 tys. kur niosek, a krajobraz pokryły szklarnie ze specjalnym systemem nawadniania. W Chinach powstają monokultury, a w Wietnamie, na terenach porośniętych niegdyś przez lasy namorzynowe, w specjalnych zbiornikach hoduje się krewetki. Praca wre, gdzie okiem sięgnąć. Ekologiczny makrokosmos?
W Niemczech fundamentami ekorynku wstrząsnęła wiadomość o przejęciu przez tanie sklepy z drugiej ligi części udziałów w sieci Basic, której supermarkety sprzedają wyłącznie zdrową żywność. Jedni, jak np. założyciele Basica, upatrują w małżeństwie z Lidlem czy Kauflandem zdrady ideałów, inni zacierają ręce na samą myśl o rozwoju rynku. Z jednej strony Basic wnosi w posagu profesjonalizm i logistyczny know-how, z drugiej strony dyskonty przemycają swoją mentalność ukierunkowaną na obniżanie cen. Ryzyko takiej symbiozy? Gdy produkty z etykietą „zdrowa żywność” masowo popłyną z taśm produkcyjnych, konsumenci stracą do nich zaufanie.
Julia Bonstein i in.
Der Spiegel
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".