"Przymila się do nowej władzy". Były minister o zeznaniach bohatera "afery wizowej"
Politycy PiS bagatelizują zeznania Edgara Kobosa przed komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej. - Jak ktoś ma zarzuty albo został zatrzymany, czeka na proces, to chce przymilić się nowej władzy - uważa poseł PiS i członek komisji ds. wyborów korespondencyjnych Przemysław Czarnek. Podobnie uważają inni przedstawiciele tej partii.
Edgar Kobos, współpracownik byłego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka stawił się w poniedziałek po południu przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej. - Dzisiaj pierwszy raz wyrażam zgodę na publikację mojego wizerunku - oświadczył i przystąpił do wygłaszania swobodnej wypowiedzi.
- Mam odwagę przyznać się do swoich działań i zmierzyć się z konsekwencjami -powiedział Kobos. I dodał, że chce "spróbować naprawić swoje błędy". - Jestem gotowy dzielić się swoją wiedzą z organami ścigania - powiedział.
Kobos uderzył w Piotra Wawrzyka. - Mam wiedzę odnośnie metod i sposobów, z jakich korzystali ludzie z centrali MSZ, aby wymuszać wydawanie wiz na konsulach (...). Ci ludzie podlegali pod Zbigniewa Raua i Piotra Wawrzyka - stwierdził.
- W mojej ocenie kierownictwo Zjednoczonej Prawicy usiłowało tuszować aferę wizową - dodał.
Po jego wypowiedzi pełnomocnicy wnieśli o przesłuchanie na posiedzeniu zamkniętym. To nie spodobało się politykom PiS, którzy są członkami komisji. - Usłyszeliśmy ogólnikowe oskarżenia i chcieliśmy wyjaśnić tę sprawę, tak żebyście państwo mogli za pośrednictwem kamer przekazać to opinii publicznej. Czy państwo się tego dowiedzą, co będzie na posiedzeniu niejawnym poza tymi ogólnikami? - pytali.
Jak twierdzili, "Pan Edgar K. może kłamać, bo ma do tego prawo jako osoba, która jest podejrzaną osobą". - Zależało nam na tym, żeby opinia publiczna wysłuchała pytań, które mamy do świadka - wyjaśniali przed kamerami.
Czy Zjednoczona Prawica chciała - jak mówił Kobos - zatuszować tzw. aferę wizową? Rozmówcy z PiS zdecydowanie zaprzeczają i podważają prawdomówność świadka, który miał być jednym z głównych aktorów afery.
- Jak ktoś ma zarzuty albo został zatrzymany, czeka na proces, to chce przymilić się nowej władzy. Dlatego [Edgar K.] gada takie głupoty - mówi Wirtualnej Polsce były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Jak dodaje polityk PiS: - Gdybyśmy chcieli zatuszować tzw. aferę wizową, to moglibyśmy nie reagować na nic do 15 października i nikt by się nie dowiedział o żadnej "aferze". Dopiero zwolnienie z rządu wiceministra Piotra Wawrzyka uruchomiło pytania i nakręciło aferę, której nie było. Dlatego nie chcę dłużej zajmować się zeznaniami pana Edgara, który jest dziś pod pręgierzem i szuka popleczników w nowej władzy.
Piotr Wawrzyk po odmowie składania zeznań przed komisją śledczą udzielił krótkiej wypowiedzi mediom. Wówczas podszedł do niego poseł Konfederacji Krzysztof Mulawa. - 50 osób tu dzisiaj przyszło, aby pana wysłuchać. Jest pan tchórzem - powiedział.
Były wiceszef MSZ odmówił składania zeznań przed komisją śledczą ds. afery wizowej. -Chciałbym wyrazić ubolewanie nas wszystkich - stwierdził w odpowiedzi przewodniczący Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej. - Nie nas wszystkich, proszę mówić za siebie -skonstatował wiceszef komisji Daniel Milewski z PiS.
Zarówno Piotr Wawrzyk, jak i Edgar Kobos, usłyszeli zarzuty w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę w Lublinie.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski