"Przyjęcie pieniędzy od Pinczuka to niezręczność"
Jako niezręczność polityczną określają politycy PO i LPR przyjęcie przez fundację Aleksandra Kwaśniewskiego pieniędzy od ukraińskiego milionera Wiktora Pinczuka. Z kolei politycy Samoobrony i PSL nie widzą w tym nic złego, jeśli środki zostaną przeznaczone na dobry cel.
17.05.2007 | aktual.: 17.05.2007 16:57
W sprawozdania finansowego fundacji "Amicus Europae" wynika, że Wiktor Pinczuk, jeden z najbogatszych Europejczyków, potentat gazowy i naftowy oraz zięć byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy, był w zeszłym roku jedynym poważnym donatorem fundacji Kwaśniewskiego. "Amicus Europae" dostała od niego 892 822 zł, a kwoty od wszystkich innych darczyńców to w sumie 5 tys. zł
Na tę sprawę trzeba patrzeć z punktu widzenia niezręczności politycznej, nieostrożności, a nie naruszenia prawa - ocenia wiceszef PO Bronisław Komorowski.
Jego zdaniem, ze względu na konotacje związane z osobą Pinczuka, przekazywanie przez niego pieniędzy fundacji Kwaśniewskiego niekorzystnie rzutuje na ocenę działań b. prezydenta.
Powiem wprost: mnie się to nie podoba, jeżeli polski polityk działa - nawet na rzecz zbożnego celu, jakim jest wspieranie integrowania się Ukrainy ze światem zachodnim - za pieniądze dosyć kontrowersyjnego polityka ukraińskiego, oligarchy związanego więzami rodzinnymi z byłym prezydentem Ukrainy - powiedział polityk Platformy. W ocenie Komorowskiego, sprawa może być źle odbierana nie tylko w Polsce, ale i na Ukrainie.
W podobnym tonie wypowiada się Szymon Pawłowski z LPR. Według niego, samo przyjęcie przez fundację Kwaśniewskiego pieniędzy od zięcia Leonida Kuczmy stawia byłego prezydent w złym świetle.
Nie jest dobrze, kiedy były prezydent Polski przyjmuje pieniądze od osób czy firm z zagranicy, dodatkowo od osób powiązanych z byłym prezydentem Kuczmą - powiedział Pawłowski.
W ocenie polityka Ligi, pozyskiwanie pieniędzy na fundację polityków powinno być "totalnie transparentne". Powinno unikać się finansowania ze źródeł, które mogą budzić podejrzenia o układy - dodał.
Z kolei wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk jest bardzo powściągliwy w ocenie tego faktu. Jak mówi, by wydawać sąd trzeba wiedzieć, czy była umowa między fundacją a biznesmenem i na co mają być przeznaczone te pieniądze.
Ja nie wiem na co miały pójść. Może była umowa o współpracy polsko-ukaińskiej, może zostaną przeznaczone na cele charytatywne - mówi polityk. Z góry nie oceniajmy - apeluje.
Podobny pogląd wyraża wiceszef PSL Jan Bury. Stowarzyszenia, fundacje korzystają z różnego wsparcia, ze strony różnych osób i stowarzyszeń - podkreślił poseł ludowców.
Nie wiem na co te pieniądze zostały przekazane i na co będą wydane. Być może na jakieś wspólne projekty polsko-ukraińskie. Jeśli tak, to uważam, że jest to bardzo ciekawy pomysł - powiedział Bury.
Jego zdaniem, wypominanie Kwaśniewskiemu darczyńców jego fundacji jest hipokryzją. Jeśliby prezydenci Stanów Zjednoczonych patrzyli na to, kto ich kampanie finansuje, to by nigdy nie byli prezydentami - zaznaczył polityk.