Przyjechała do Polski za pracą, została zgwałcona. Svietlana potrzebuje pomocy
Svietlana przyjechała z Mołdawii do Chmielna (woj. pomorskie), żeby podjąć pracę przy zbiorze truskawek. Pracy w Polsce nie znalazła, została zgwałcona. Ratując się przed oprawcami skoczyła przez okno z 4. piętra. - To cud, że żyje - przekonują lekarze.
34-letnia Svietlana przyjechała do Polski z Mołdawii, ponieważ obiecano jej pracę przy zbiorze truskawek. W ciągu miesiąca miała zarobić 500 euro, w ojczyźnie razem z dziećmi musi przetrwać za 100. - U nas pracy nie ma, więc jeździmy po całej Europie - tłumaczy w rozmowie z reporterką trójmiejskiej Gazety.pl. Przyjazd do Polski kosztował ją 75 euro.
Pod Chmielnem, gdzie miała pracować, okazuje się, że o zarobku nie ma mowy. Svietlana pojechała do Gdyni, gdzie miała nadzieję znaleźć pracę w gastronomii. Jak tłumaczy, nie chciała wracać do ojczyzny z pustymi rękoma. Mołdawiankę znalazła w parku mieszkanka Gdyni, która zaoferowała jej nocleg. Następnie 34-latka przeniosła się do schroniska dla bezdomnych kobiet. Nie znalazła pracy, zamówiła więc taksówkę, prosząc o podwiezienie na plantację truskawek.
Taksówkarz przekonywał, że dojazd do Chmielna się nie opłaci. W rozmowie uczestniczył jego kolega, Ukrainiec. Svietlana zgodziła się na ofertę pokoju w zamian za sprzątanie. Obok zasypiającej Mołdawianki kładzie się Andrzej. - Mieszkanie jest zamknięte na klucz. I tak nie wyjdziesz - mówi Svietlanie. Do mieszkania wchodzi Ukrainiec. Razem z Andrzejem wielokrotnie gwałcą kobietę, nagrywając całe zdarzenie telefonem komórkowym.
Rankiem 30 maja zauważy ją kobieta z bloku naprzeciw i budowlańcy. Wisząc z okna na 4. piętrze Svietlana krzyczy "pomagijta". Jest naga, jeden z mężczyzn próbuje wciągnąć ją do mieszkanie. Svietlana skacze, łamiąc nogę i obojczyk. Przy upadku pęka też miednica, dochodzi do obrzęku mózgu, stłuczenia narządów wewnętrznych i krwotoku.
Lekarze przekonują, że takie upadki zazwyczaj kończą się śmiercią. Svietlana budzi się po miesiącu i składa zeznania. Andrzej zostaje zatrzymany, Ukrainiec wciąż jest poszukiwany. Pierwszemu grozi 12, drugiemu - 15 lat pozbawienia wolności. W pomoc poszkodowanej zaangażowało się wiele instytucji, od prokuratury po Narodowy Fundusz Zdrowia. - Zabójstwo jest lepsze niż gwałt - mówi reporterce Gazeta.pl Svietlana. Tłumacząc, że ze świadomością bycia zgwałconą, trzeba żyć do końca.
Svietlana potrzebuje pieniędzy na operację zespolenia miednicy, dzięki której znów będzie mogła chodzić. Prowadzona jest zbiórka publiczna - potrzeba 100 tys. złotych. 70 tys. to koszty już poniesione przez szpital. Pieniądze można wpłacać na wydzielone specjalne konto bankowe Fundacji Gdańskiej: 46 1090 1098 0000 0001 1637 3915 z dopiskiem w tytule: „Pomoc dla Svietlany”. Zebrane pieniądze fundacja przeznaczy na ubezpiecznie i leczenie.