Przyjaciel zamordowanego Polaka w Grecji ujawnia intrygę byłej żony
- Potwierdza się to, co wiedzieliśmy od początku. Myśleliśmy wprawdzie, że był ktoś wynajęty do zabójstwa, ale widać, że zrobił to jej obecny partner - komentuje zbrodnię w Grecji Robert Kowalski, przyjaciel zamordowanego polskiego profesora Przemysława Jeziorskiego. Wskazuje na intrygę, jaką już kilka dni przed zabójstwem miała knuć była żona ofiary.
Grecka policja przekazała nowe informacje na temat morderstwa profesora Przemysława Jeziorskiego na przedmieściach Aten. Mężczyzna przyleciał do Grecji zobaczyć się z dwójką swoich dzieci, które ma z byłą żoną.
Pochodzący z Polski pracownik Uniwersytetu Berkeley w USA w Agia Paraskewi pojawił się 4 lipca po południu, miał odebrać swoje dzieci. Zabójca dobrze wiedział o wizycie, bo już na niego czekał. Na ulicy oddał do niego kilka strzałów. Życia Polaka nie udało się uratować.
"Napastnik podszedł do ofiary i postrzelił ją w klatkę piersiową i plecy, co spowodowało śmiertelne obrażenia, po czym uciekł" - relacjonuje w oficjalnym komunikacie grecka policja.
Zdaniem policji, za podżeganiem do zabójstwa stoi jego była żona - podał portal Kathimerini. Chodzi o 43-letnią Konstantinę (Nadię) M. Bezpośrednim wykonawcą zabójstwa miał być jej obecny 35-letni partner Christos D. Mężczyzna podczas przesłuchania miał przekonywać, że to on podjął decyzję o zabiciu 43-latka, mimo że pozostali trzej zatrzymani wspólnicy zabójcy wskazują jako inicjatorkę byłą żonę ofiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaatakował przechodnia maczetą. Są nagrania
Podejrzany o zabójstwo zeznał po zatrzymaniu, że on i jego partnerka obawiali się, iż Przemysław zabierze dwójkę swoich dzieci do Ameryki.
Policja ma dowody, że sprawca i dwaj jego wspólnicy jechali tym samym samochodem na miejsce zbrodni. Portal Kathimerini opublikował nagranie z monitoringu, na którym widać czarne porsche Cayenne, którym mieli jechać podejrzani.
Po zabójstwie, dwóch Albańczyków odjechało z miejsca zdarzenia, a 35-latek udał się samotnie do innego miejsca. "Aby uniknąć identyfikacji, sprawca przekazał swój telefon komórkowy i kluczyki do samochodu trzeciemu wspólnikowi" - relacjonują policjanci.
Grecka policja zatrzymała już wspólników Christosa D.: dwóch Albańczyków, którzy mieli mu pomóc w ucieczce. Trzeci zatrzymany Bułgar miał zapoznać ich ze sobą i pomóc w organizacji zabójstwa, przekazując samochód.
Policja nie daje wiary, że była żona Przemysława nie wiedziała o planie zbrodni. Oprócz zeznań pozostałych zatrzymanych, świadczą o tym odzyskane z jej telefonu komórkowego zdjęcie miejsca zabójstwa. Do sprawcy zdjęcie nie trafiło jednak bezpośrednio, ale przez telefon 14-letniego syna Christosa D.
Przyjaciel Przemysława Jeziorskiego: oby dostali dożywocie
- Potwierdza się to, co wiedzieliśmy od początku. Myśleliśmy na początku, że był ktoś wynajęty do tego, ale widać, że to zrobił ten partner. Na szczęście popełnili bardzo dużo błędów i jest bardzo dużo dowodów. Oby dostali dożywocie. Dlaczego to zrobili, to już jest pytanie dla psychiatrów raczej. Motywem nie była tylko kwestia dzieci, ale też pieniędzy dla niej - wskazuje w rozmowie z WP Robert Kowalski, przyjaciel Przemysława Jeziorskiego.
Mężczyźni poznali się jeszcze na studiach na uniwersytecie Stanford w USA.
- On był ojcem chrzestnym mojego syna. Ja byłem w szpitalu, jak jego dzieci się urodziły. Byliśmy ze sobą bardzo blisko - wspomina Robert Kowalski.
Mężczyzna wskazuje, że Przemek bał się wizyty w Grecji. Rok wcześniej został pobity przez tego samego partnera swojej byłej żony. Jego zdaniem, wbrew słowom wykonawcy egzekucji, to niemożliwe, aby była żona Przemysława nie była zamieszana w sprawę.
- Historia przedstawiana przez zabójcę nie trzyma się kupy. Są też liczne dowody. Skąd oni wiedzieli, o której godzinie, gdzie i co się wydarzy? Sprawca komunikował się z nią za pośrednictwem jego syna. Ukrywali to, ale ona wiedziała o wszystkim. Pytanie, czy ona jego na to nakręciła, czy on ją, ale może po prostu wspólnie to wymyślili - przypuszcza Robert Kowalski.
W rozmowie z WP przyjaciel polskiego profesora wskazuje również na wątek sprawy, o którym wcześniej nikt nie informował.
- Jesteśmy przekonani o tym, że oni chcieli go zamordować już wcześniej niż 4 lipca. Chcieli to zrobić na campingu dwa dni wcześniej, ale Przemek się nie zgodził na wspólny wyjazd. Taką mamy hipotezę. Ona namawiała go, żeby przyjechał na ten camping, nawet mówiła, że opłaciła wszystko. Przemek powiedział, że to bardzo dziwne, że ona tak się zachowuje i cokolwiek opłaca, bo ona zawsze jemu za wszystko kazała płacić. Był tak zdziwiony, że napisał do niej maila, żeby mu potwierdziła miejsce i inne szczegóły, a on się zastanowi. I ona mu nie odpisała na tego maila. Tak bardzo chciała go zabrać na camping, ale żeby został formalnie jakiś ślad, to już nie chciała - relacjonuje Robert Kowalski.
Brat Przemysława Jeziorskiego zbiera na pomoc prawną
Robert Kowalski jest w stałym kontakcie z rodziną zamordowanego Przemysława Jeziorskiego. Brat zmarłego Łukasz Jeziorski założył publiczną zbiórkę na pokrycie kosztów prawnych związanych z postępowaniem w sprawie opieki nad osieroconymi dziećmi, przebywającymi obecnie pod opieką greckich władz oraz w sprawach spadkowych w Stanach Zjednoczonych. "To wysiłki, które są niezbędne do zapewnienia przyszłości dzieci" - czytamy w zbiórce.
"Jestem w pełni zaangażowany w ich adopcję i wychowywanie – tego chciałby mój brat" - dodaje Łukasz Jeziorski.
We wpisie przy zbiórce brat zmarłego podziękował za sprawne działanie greckiej policji.
"Nasza rodzina jest zdruzgotana. To było przerażające morderstwo z premedytacją i zimną krwią. Jesteśmy głęboko wdzięczni greckiej policji za ich szybką i staranną pracę w identyfikowaniu i aresztowaniu osób odpowiedzialnych" - przekazał brat Przemysława Jeziorskiego.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl