"Przyglądam się z uwagą". Kot o zmianach w TVP
Niektórzy aktorzy cieszą z powodu zmian w Telewizji Publicznej. Ale nie wszyscy. Tomasz Kot powiedział, że wiele zależy od rozwoju sytuacji. - Jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka mówi: "niepokoi nas coś w tej sytuacji", no to też się przyglądam z uwagą - powiedział.
02.01.2024 | aktual.: 02.01.2024 13:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rząd Donalda Tuska przeprowadza zmiany w mediach publicznych. Wymieniani są prezesi, zwalniani są pracownicy kojarzeni z poprzednią władzą. Zmiany są szeroko komentowane - jedni krytykują je ze względu na sposób ich przeprowadzania, inni podkreślają, że są one konieczne.
Zmiana w mediach publicznych cieszy niektórych aktorów, zwłaszcza tych niechętnych rządowi PiS. Między innymi Zofia Zborowska napisała, że "miło będzie wrócić na castingi i do grania w telewizji publicznej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do sprawy odniósł się Tomasz Kot. W rozmowie z RMF FM wspomniał, że sam miał opory przed występowaniem w TVP.
- Ja zrobiłem jeden Teatr Telewizji, ale drugiego już później nie chciałem. Jakoś tak nie wiem... - mówił aktor.
Zapytany o to, czy teraz byłby skłonny wystąpić w produkcji Telewizji Polskiej stwierdził, że "nie wie", gdyż wiele zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja.
- Musiałbym się przyjrzeć, dlatego, że ja sobie bardzo cenię Wiktora Osiatyńskiego i to był zaszczyt, że mogłem człowieka poznać. I jak słyszę "Helsińska Fundacja Praw Człowieka", to myślę sobie o nim ciepło. Więc jak oni (HFPCz - red.) mówią: "niepokoi nas coś w tej sytuacji", no to też się przyglądam z uwagą - mówił Kot w RMF FM.
"Poważne wątpliwości"
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wskazała na konieczność zmian w mediach publicznych, ale wyraziła zaniepokojenie sposobem ich przeprowadzania.
"Dotychczasowy sposób funkcjonowania Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej w jaskrawy sposób przeczył temu, czym powinny być media publiczne w demokratycznym państwie prawnym. Publiczna telewizja i radio w ewidentny sposób naruszały swój prawny obowiązek oferowania treści cechujących się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością" - napisano w komunikacie.
"W mediach tych niejednokrotnie miały miejsce również przypadki szykanowania zatrudnionych tam dziennikarzy i dziennikarek rzetelnie wykonujących swoje obowiązki zawodowe. Nie ulega więc wątpliwości, że media publiczne wymagają pilnych i gruntownych reform. Zdajemy sobie sprawę, że uwarunkowania polityczne i prawne bardzo utrudniają takie reformy. Nie możemy jednak nie zauważyć, że sposób rozpoczęcia zmian w mediach publicznych budzi poważne wątpliwości prawne" - czytamy w stanowisku fundacji.
Czytaj więcej: