Przewodniczący NSZZ Policjantów o demonstracji pod Sejmem: irytuje mnie, że wszyscy chcą teraz policją grać
- Jedna strona mówi, że musi korzystać z asysty policji, bo czuje się zagrożona. Druga twierdzi, że jesteśmy narzędziem w rękach władzy. Używanie policji w swojej retoryce, przez jakąkolwiek ze stron politycznego konfliktu, jest niewłaściwe. Apeluję do obu stron: zostawcie policję w spokoju. Będziemy zawsze i wszędzie tam, gdzie prawo nie jest przestrzegane. Na pewno nie stoimy po żadnej stronie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów Rafał Jankowski.
19.12.2016 | aktual.: 19.12.2016 14:49
Pierwszy raz od wielu lat policyjny związek zawodowy zabrał głos, komentując wydarzenia, w których uczestniczyli funkcjonariusze. Policja od piątku pilnuje wejścia na teren Sejmu. Uczestnicy zgromadzenia oraz część parlamentarzystów zarzucała funkcjonariuszom bezprawne użycie siły wobec demonstrantów blokujących wyjazd z Sejmu samochodów Jarosława Kaczyńskiego, Beaty Szydło i posłów PiS.
"Wszyscy chcą teraz policją grać"
"Negatywnie oceniam próby wykorzystywania policji dla uzyskania doraźnego interesu politycznego przez różne środowiska polityczne(…). Polska policja i jej funkcjonariusze realizują zadania wynikające z ustawowych obowiązków i składanej roty ślubowania, stojąc przede wszystkim na straży bezpieczeństwa wewnętrznego naszej Ojczyzny i jej mieszkańców" - czytamy w oświadczeniu przewodniczącego NSZZ Policjantów.
- Irytuje mnie, że wszyscy chcą teraz policją grać. Stąd to oświadczenie. Ciągle mści się na nas to, że każda nadchodząca ekipa rządząca powołuje swojego komendanta. Od lat podkreślam, że Komendant Główny Policji powinien być kadencyjny. Wówczas nie byłoby wątpliwości co do tego, że jesteśmy organem apolitycznym - mówi Jankowski.
Zaznacza także, że policja z definicji jest neutralna światopoglądowo i jako taka powinna być traktowana, a funkcjonariusze nie pojawili się podczas zgromadzenia z własnej inicjatywy. - Dostali polecenie służbowe, które musieli wykonać. Padły z ust niektórych polityków słowa, że policja "znowu wychodzi na ulicę". Nie. My nie wychodzimy na ulicę. To nie jest żaden stan wojenny. Policjanci po prostu dostali rozkaz, by nie dopuścić do konfrontacji między demonstrantami a osobami opuszczającymi parlament. Tyle - podkreśla przewodniczący.
"Nie chcemy podgrzewać atmosfery"
Zachowanie policji podczas demonstracji komentuje także były rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski, który twierdzi, że policjant w takich momentach jest w bardzo trudnej sytuacji. - Staje między jedną a drugą stroną sporu. Mimo to, zwykle to na nim skupia się potem cała złość. To do nich skierowane są nieuprawnione pretensje i głosy krytyki. Funkcjonariusze z pewnością woleliby poświęcić ten weekend na świąteczne zakupy czy pomoc rodzinie, a nie na tego typu akcje. Nie mają jednak wyjścia. To bardzo niewdzięczna rola, ale muszą ją wykonywać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jak zauważa, policja nie może być podmiotem, wobec którego stosowane są naciski polityczne. - Politykom mówię, że takie sytuacje nie mogą mieć miejsca, a funkcjonariuszom przypominam, że nie powinni takim naciskom ulegać - kontynuuje.
Wszystkie działania podejmowane podczas zgromadzeń określa ustawa o środkach przymusu bezpośredniego. To ona podczas tego typu wydarzeń jest wyznacznikiem działania policji. Funkcjonariusz w pododdziale zwartym działa na rozkaz i ma obowiązek wykonania polecenia przełożonego. W takiej sytuacji, przynajmniej w teorii, policjant musi pozostawić swoje sympatie i antypatie na boku.
- Z pewnością można użyć siły fizycznej w przypadku biernego oporu. Jeśli ktoś nie stosuje się do poleceń policjanta i np. blokuje obiekt, uniemożliwiając korzystanie z niego innym osobom, funkcjonariusz takiej siły fizycznej może użyć. Jest to oczywiście dla zatrzymanego forma najmniej dolegliwa - komentuje Sokołowski.
- Nie jesteśmy od tego, by konflikt eskalować. Jesteśmy od tego, by nie dopuszczać do zwarć. Nie chcemy też podgrzewać atmosfery. Nasze ewentualne działania są przeprowadzane tak, by użyć jak najmniej dolegliwych dla manifestujących środków - zaznacza Rafał Jankowski.