Przewodnicząca rosyjskiej Rady Federacji: armia ukraińska poniosła druzgocącą klęskę
Przewodnicząca rosyjskiej Rady Federacji Walentina Matwijenko oceniła, że przyjęta poprzedniego dnia przez ukraiński parlament ustawa o specjalnym statusie Donbasu jest "krokiem we właściwym kierunku, który pomoże utrwalić proces pokojowy na Ukrainie". Matwijenko oświadczyła, że "armia ukraińska poniosła druzgocącą klęskę, a zaproponowany przez Władimira Putina plan utorował drogę do rozpoczęcia prac trójstronnej komisji z zadaniem zainicjowania procesu pokojowego".
- Od tego należało zacząć, wówczas nie byłoby tej wojny - oświadczyła szefowa izby wyższej parlamentu Rosji w wywiadzie dla rządowej "Rossijskiej Gaziety". Matwijenko od marca jest objęta sankcjami UE i USA z powodu jej publicznego poparcia dla wysłania wojsk rosyjskich na Krym.
W wywiadzie Matwijenko podkreśliła, że "od samego początku ostrego wewnętrznego kryzysu politycznego na Ukrainie Rosja mówiła, iż nie da się rozwiązać go metodami wojskowymi; że konieczny jest ogólnonarodowy dialog i proces rokowań".
- Niestety ,władze w Kijowie poszły inną drogą. Marzył im się blitzkrieg z użyciem ciężkiej artylerii i lotnictwa bojowego. Jednak nawet tak poważna broń nie złamała woli pospolitego ruszenia. Jego bojownicy wiedzieli, że walczą o swoje prawa, o bezpieczeństwo swoich dzieci i o swoją wolność - oznajmiła przewodnicząca Rady Federacji. "Pospolitym ruszeniem" w Rosji nazywa się prorosyjskich separatystów w Donbasie.
Matwijenko oświadczyła, że "w konsekwencji armia ukraińska poniosła druzgocącą klęskę, a zaproponowany przez Władimira Putina plan utorował drogę do rozpoczęcia prac trójstronnej komisji z zadaniem zainicjowania procesu pokojowego".
Szefowa Rady Federacji oceniła rozejm na wschodniej Ukrainie jako "kruchy". - Najważniejsze, że przestali ginąć ludzie - zaznaczyła. - Rozpoczął się proces negocjacji. Władze w Kijowie - jak mamy nadzieję - zrozumiały, że konieczne jest pokojowe uregulowanie konfliktu - dodała.
Matwijenko postawiła Kijowowi za wzór brytyjskiego premiera Davida Camerona, który - jak zauważyła - "na wieść o tym, że w Szkocji większość obywateli zamierza zagłosować za odłączeniem od Wielkiej Brytanii, nie wysłał tam czołgów i samolotów, lecz natychmiast zadeklarował, że brytyjskie władze gotowe są przyznać Szkocji dodatkowe prawa, aby utrzymać jedność państwa".