Przesunięcie terminu wyborów. Kto powinien o tym zdecydować?
Kto powinien podjąć decyzję o przesunięciu wyborów? Goście programu WP #Newsroom byli w tej sprawie podzieleni. - To trudne pytanie. Naturalną rzeczą byłoby, gdyby decyzję wspólnie podjęli prezydent i minister zdrowia - stwierdził Paweł Lisicki z "Do Rzeczy". Z kolei Bartosz Węglarczyk z portalu Onet jest zdania, że decyzję powinna podjąć PKW. Dodał, że chciałby apelu liderów wszystkich partii reprezentowanych w parlamencie. Jak dodał Robert Feluś z Wirtualnej Polski, "to premier wychodzi o ogłasza stan wyjątkowy".
Kto powinien podjąć decyzję o prze… Rozwiń
Transkrypcja:
Kto powinien podjąć decyzję o przesunięciu wyborów? Czy to powinien być premier, czy to powinien być właśnie prezydent, czy to powinien być PiS. A może po prostu minister Szumowski?
To jest oczywiście trudne pytanie kto, ale gdybym - znaczy tak mi się wydaje, że naturalną rzeczą chyba by było, gdyby taką decyzję podjęli wspólnie.
Ale na takiej wspólnej konferencji - prezydent i minister zdrowia. Wydaje mi się, że to by było najbardziej roztropne.
Bo minister zdrowia odpowiada w pewien sposób - oczywiście minister Szumowski, czy może określić to, co dalej się będzie działo, jeśli chodzi o rozwój epidemii.
Natomiast z tym kimś, kto powinien zaproponować wyjście z tej sytuacji byłby rzeczywiście prezydent Andrzej Duda.
Myślę, że w kategoriach prawnych, to niestety trzeba będzie ogłosić albo stan wyjątkowy, albo stan wojenny - tam są 3 możliwe takie stany, które odkładają takie wybory o 90 dni.
I przygotować również - to powinna być jakaś inicjatywa ustawodawcza, która sprawi, że Sejm - Zgromadzenie Narodowe w tym przypadku, bo do tego nie wystarczy zwykła większość sejmowa.
Po prostu przegłosuje ustawę, przedłużającą kadencję prezydenta - i tu jest właśnie kwestia do negocjacji politycznych, czy do jesieni, czy do wiosny przyszłego roku.
Myślę, że tak to powinno wyglądać. Bartosz Węglarczyk? Uważam, że decyzję powinna podjąć Państwowa Komisja Wyborcza.
Ale komisja, do której apelują wszyscy liderzy polityczni, począwszy od oczywiście pana prezydenta, to z pewnością.
Ale ja bym chciał zobaczyć na przykład taki apel do PKW złożony przez liderów wszystkich partii reprezentowanych w parlamencie.
Chciałbym, żeby to była decyzja wspólna. Chciałbym, żeby to była decyzja, w której liderzy polityczni pokazują, że naprawdę odkładają politykę na bok.
I, że jest coś ważniejszego niż to, czy będę miał więcej miejsc w parlamencie, czy mniej. Czy będę miał swojego człowieka w pałacu prezydenckim, czy nie.
Natomiast myślę, że realnie decyzja należy do PKW. Ale myślę, że to jest kompletnie drugorzędne. Myślę, że to trzeba zostawić prawnikom, konstytucjonalistom, ekspertom od kodeksu wyborczego.
No - ja się tutaj nie zgodzę, bo my mówimy o tym, że odwołać, przełożyć i tak dalej. Tylko, że pytanie kto ma podjąć taką decyzję?
Widzimy - premier Gowin mówi, że nie chce w tym roku. Prezydent też sugeruje, że może to być nie do utrzymania.
I nagle mamy tylko i wyłącznie prezesa Kaczyńskiego, który jak gdyby nigdy nic przychodzi bez rękawiczek, bez maseczki.
W swoim wieku jednak słusznym, jest w tej grupie ryzyka do Sejmu i mówi: nic się nie dzieje. Ale wyobraźmy sobie wszystkich czołowych polityków w Polsce i liderów opozycji.
Którzy wspólnie wydają oświadczenie, w którym mówią, że są za odłożeniem wyborów i przeprowadzeniem ich w dniu x jesienią tego roku, w przyszłym roku
Jakąś wspólną datę ogłaszają, którą oni uważają, że się powinna odbyć.
Kiedy oni uważają, że powinny się odbyć te wybory, to tak się wówczas stanie. Jak będzie jednolita opinia na ten temat wszystkich sił.
Nie tylko pana prezydenta i ministra zdrowia, bo też nie jestem do końca przekonany, czy minister zdrowie jest od tego, żeby podejmować decyzje, kiedy się mają odbyć wybory.
On może zasugerować coś, ale nie sądzę, żeby to była osoba, która podejmuje decyzję w tej sprawie.
Jeśli będzie taka zgoda wszystkich głównych sił politycznych, wtedy tak też się stanie. A jak to formalnie, technicznie zrobić?
Nie wiem, może można ogłosić stan wyjątkowy na dwie godziny i po dwóch godzinach zakończyć stan wyjątkowy. Nie mam pojęcia, naprawdę.
To już jest - dla mnie to jest kompletnie drugorzędna rzecz. Niech prawnicy o tym zdecydują. Robert?
Na początek to premier wychodzi i mówi: właśnie mamy stan wyjątkowy. No, bo mamy już naprawdę dużo obostrzeń, które praktycznie są stanem wyjątkowym, tylko jeszcze nie ogłoszonym.
Więc ogłoszenie stanu wyjątkowego powoduje, że przestajemy deliberować o wyborach, potem zostawiamy to w rękach prawników, konstytucjonalistom.
Którzy mówią, co zrobić, żeby to nie było 90 dni od ogłoszenia stanu wojennego, tylko, żeby to było później, być może w przyszłym roku.
Ja czytałem rozmowę z jednym ze znawców Konstytucji, który wręcz powiedział, że premier, który nie ogłasza w takiej sytuacji stanu wyjątkowego.
Czyli nie kasuje tej imprezy pod tytułem wybory, w ogóle nadaje się pod Trybunał Stanu w przyszłości.
Więc to naprawdę nie są przelewki. My się musimy zastanowić, jak dać ludziom spokój i takie poczucie, że nikt nie będzie wyciągał i zachęcał do zabawy w wybory 10 maja.
Kiedy są inne rzeczy ważne.