Przestępcy pozostaną bezkarni?
Jedno z najbardziej prestiżowych i
priorytetowych śledztw prowadzonych przez prokuraturę IPN
dotyczące ok. 100 zabójstw, m.in. działaczy opozycji i księży w
latach 80., może stanąć w martwym punkcie - pisze "Nasz Dziennik".
22.02.2005 | aktual.: 22.02.2005 08:04
Władze policyjne odwołały ostatniego funcjonariusza, który wraz z prokuratorem Andrzejem Witkowskim z lubelskiego odziału IPN rozpracowywał przestępczą strukturę istniejącą w resorcie bezpieczeństwa w czasach PRL.
Od Nowego Roku ogromne śledztwo w sprawie funkcjonowania w okresie od 29 listopada 1956 r. do 31 grudnia 1989 r. w resorcie spraw wewnętrznych PRL - w Warszawie oraz innych miejscowościach na terenie całego kraju - związku przestępczego prowadzi już tylko jeden prokurator. Andrzej Witkowski pozostał sam w śledztwie, gdyż policjantowi, który od 3 lat wykonywał w ramach tego postępowania czynności operacyjno-rozpoznawcze i procesowe, władze policji nie przedłużyły delegacji.
Tym samym powołana pod koniec rządów AWS grupa śledcza mająca wytropić zbrodniczy związek po 3 latach systematycznego zmniejszania jej składu osobowego u schyłku rządów formacji postkomunistycznych przestała istnieć.
- Prowadziłem w tej sprawie korespondencję zarówno z komendantem wojewódzkim, jak i komendantem głównym policji - mówi Andrzej Borys, dyrektor oddziału lubelskiego IPN. - Policja tłumaczyła, że nieprzedłużenie delegacji policjantowi nastąpiło przede wszystkim ze względów formalno-prawnych, ale wskazała także powody ekonomiczne. Według policji, na funkcjonowanie grupy śledczej wydano znaczne środki, np. na same delegacje 50 tys. zł, na płace i pochodne - ponad 300 tys. zł. Ale głównym argumentem są według policji względy formalne, brak podstawy prawnej - dodaje Borys. (PAP)