Przesłuchanie Donalda Tuska dobiegło końca. Co miał do powiedzenia?
Zakończyło się przesłuchanie byłego premiera RP i przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. - Nie mam się czego bać. Kaczyński mnie nie przestraszy - skomentował polityk bezpośrednio po wyjściu z budynku.
03.08.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Bardzo dziękuję za to wsparcie, ono dla mnie bardzo dużo znaczy. To nie są łatwe chwile, powtarzające się wielogodzinne przesłuchanie - powiedział Tusk po wyjściu z gmachu prokuratury.
Podkreślił, że nie może ze względów prawnych opisywać przebiegu przesłuchania. Odpowiedział jednak na pozostałe pytania dziennikarzy. - Nikt nie wydawał zakazu otwierania trumien - stwierdził.
Mówił głównie o prezesie Prawa i Sprawiedliwości Jarosławie Kaczyńskim. Powiedział, że liderowi PiS "nie pomoże ani prokuratura, ani inne sposoby". Przyznał, że „cały kontekst sprawy ma kontekst polityczny”. Tłumaczył, że należy do grona ludzi, których "się nie lubi". - To, co widzę w oczach pana prezesa, to z całą pewnością jest to wielka namiętność, której przedmiotem jest atak na mnie. (...) Znam jego i jego obsesje do konspiracji, spisków dobrze i dzisiaj dotkliwie odczuwam - dodał Tusk.
W jego wypowiedzi nie zabrakło też wątku Smoleńska. - Nie należy politycznie wykorzystywać tej tragedii jako młota na opozycję czy oponentów – zaznaczył.
- Wiem, jakie są moje obywatelskie prawa i obowiązki – podkreślił. Zapewnił, że jeśli będzie potrzeba, będzie rozmawiał z prokuraturą. Stwierdził, że samym prokuratorom nie ma nic do zarzucenia. - Nie podejrzewam ich o niecne intencje - zaznaczył. Powiedział, że przesłuchanie przebiegało w kulturalnej atmosferze. – Nie biją – zażartował.
- Na razie tego nie planuję - tak z kolei Tusk odpowiedział na pytanie, czy wróci do polskiej polityki. Zapytany o działania ministra środowiska Jana Szyszki, odpowiedział: - Nie starcza mi talentu, by komentować wypowiedzi ministra. Przyznał, że sprawa Puszczy Białowieskiej "stawia Polskę w poprzek Unii". Jego zdaniem "pachnie wstępem do powiedzenia", że UE nie jest Polska potrzebna i odwrotnie. Według niego to będzie "najgroźniejszy moment w historii Polski".
Tusk zeznawał w Prokuraturze Krajowej w charakterze świadka. Przypomnijmy, że jego przyjazd do Warszawy na przesłuchanie ma związek ze śledztwem dot. nieprawidłowości przy sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.
Co działo się wcześniej
Zanim Tusk wszedł do budynku, rozmawiał z dziennikarzami. Został poproszony o komentarz do wypowiedzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że Tusk "ma się czego obawiać". - To potwierdza obawy bardzo wielu ludzi, że Jarosław Kaczyński marzy o takim wymiarze sprawiedliwości, który będzie wobec niego dyspozycyjny - stwierdził przewodniczący RE.
Odniósł się też do zmian w polskim sądownictwie. - Te reformy, jeśli tego słowa można użyć, one są niepokojące nie ze względu na moje osobiste bezpieczeństwo, chociaż być może konsekwencją tych zmian będzie także dyspozycyjność organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości - podkreślił.
Jak zaznaczył, najważniejsza jest niezależność sądownictwa. - Bo to jest sprawa ważna nie dla mnie, tylko 38 milionów polskich obywateli. (...) Natomiast to, co słyszeliśmy z mównicy sejmowej od Jarosława Kaczyńskiego, w tym gniewie i furii, wskazuje przynajmniej na jednoznaczne intencje w tej sprawie, więc tutaj nie mam wątpliwości - dodał.
Na byłego premiera przy ul. Rakowieckiej w Warszawie czekali jego sympatycy. Wsparcie dla niego wyrazili spacerem w okolicach prokuratury. Akcję "Wielki Spacer" skomentował na Twitterze najbardziej zainteresowany, czyli Tusk.
"Dzięki za wsparcie, ale "Wielki Spacer" będzie długi. Zachowajcie siły. Jesteście przyszłością - nie bierzcie na siebie ciężarów przeszłości" - podkreślił.
Źródło: pk.gov.pl/WP