PolskaPrzesłuchania kolejnych świadków w sprawie Gilowskiej

Przesłuchania kolejnych świadków w sprawie Gilowskiej

Syn Zyty Gilowskiej i trzej działacze lubelskiej Platformy Obywatelskiej zeznają w gdańskiej prokuraturze okręgowej w śledztwie dotyczącym szantażu lustracyjnego wobec byłej wicepremier. Mieliby między innymi potwierdzić, że już w styczniu tego roku słyszeli od posła Janusza Palikota o istnieniu teczki tajnego współpracownika "Beata". Taki pseudonim miała mieć była wicepremier.

21.07.2006 | aktual.: 21.07.2006 13:03

Prokuratorzy wezwali do Gdańska Pawła Gilowskiego. Szef wydziału śledczego gdańskiej prokuratury okręgowej Adam Borzyszkowski mówi, że ma to związek z artykułem prasowym, w którym wypowiada się syn byłej wicepremier.

Przesłuchiwani są także Dariusz Jedlina - były szef PO w Lublinie, dziś członek zarządu wojewódzkiego partii, jego były zastępca - Ireneusz Bryzek, który jak donoszą media, zrezygnował z członkowstwa w PO oraz były skarbnik lubelskiej Platformy Kazimierz Dudkiewicz. To właśnie ich nazwiska wskazała w liście do prokuratury sama Zyta Gilowska.

Środowy "Dziennik" poinformował, że Gilowska wysłała prokuratorom list, w którym napisała, że już w styczniu br. jeden z liderów PO, Janusz Palikot, rozpowszechniał informacje o jej teczce zarejestrowanej przez SB pod pseudonimem "TW Beata". Tymczasem sprawa wyszła na jaw dopiero w czerwcu. Gilowska miała w liście wskazać właśnie tych trzech działaczy PO jako tych, którzy mają potwierdzić, że już w styczniu Janusz Palikot miał powtarzać informacje o teczce "TW Beaty".

Według gazety, w rozmowach z lokalnymi politykami PO Palikot mówił, że teczka istnieje i zostanie niebawem ujawniona. Jeden z działaczy miał nagrać takie spotkanie ma magnetofon. Jak podała gazeta, na taśmie słychać, jak Palikot twierdzi, że ktoś może tą teczką Gilowską wykończyć.

"Dziennik" przypomniał, że Palikot został szefem lubelskiej PO po tym, jak w zeszłym roku władze partii zarzuciły Gilowskiej nepotyzm. "Prawdopodobnie, jak sądzą działacze lubelskiej PO, nowy lider chciał wykorzystać teczkę Gilowskiej, aby rozprawić się z jej zwolennikami" - napisała gazeta.

Tymczasem w rozmowie opublikowanej w minionym tygodniu w "Trybunie", były SB-ek i funkcjonariusz kontrwywiadu, a zarazem mąż znajomej Gilowskiej - Witold W., powiedział m.in., że była ona jego "kontaktem operacyjnym", choć o tym nie wiedziała. Z kolei według "Rzeczpospolitej", Witold W. miał zeznać w 2004 r. przed ówczesnym Rzecznikiem Interesu Publicznego Bogusławem Nizieńskim, że Gilowska nie była tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Beata".

W związku ze śledztwem dotyczącym Gilowskiej przesłuchano m.in. Witolda W. Nie chciał on odpowiadać na pytania prokuratorów zasłaniając się w tajemnicą państwową. Śledczy wystąpią w związku z tym o zwolnienie go z tajemnicy i wezwą na kolejne przesłuchanie. Przed prokuratorami mają jeszcze stanąć m.in. pracownicy Biura Rzecznika Interesu Publicznego oraz w przyszłym tygodniu Janusz Palikot.

Zeznania w charakterze świadków składali także m.in.: minister ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann, wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn, dyrektor generalny Ministerstwa Finansów Tadeusz Wydra, b. posłanka PO Marta Fogler oraz zastępca RIP, Jerzy Rodzik.

Gilowska została zdymisjonowana przez ówczesnego premiera Kazimierza Marcinkiewicza po tym, jak 23 czerwca RIP złożył wniosek o jej lustrację. Gilowska mówiła wtedy, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Uznała też, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" i złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Śledztwo zostało wszczęte pod koniec czerwca.

2 sierpnia Sąd Lustracyjny rozpocznie proces lustracyjny byłej wicepremier. O jego wszczęciu z urzędu zdecydował Sąd Lustracyjny II instancji, który uznał, że choć Gilowska nie pełni już funkcji publicznej, to jednak zachodzi tu przewidziany przez ustawę "szczególnie uzasadniony przypadek" do wszczęcia procesu lustracyjnego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)