Przerażająca broń Ukrainy. Kto nie ucieknie, ten zostanie spalony
Ukraińcy coraz częściej używają Dragonisów, czyli "smoczych dronów", które wypalają rosyjskie pozycje. System wykorzystuje patenty pamiętające jeszcze czasy ZSRR. Dzięki nim tanim sposobem są w stanie trzymać Rosjan daleko od swoich pozycji.
12.10.2024 10:20
Z braku wystarczającej liczby pojazdów pancernych Rosjanie starają się zalewać ukraińskie pozycje atakami piechoty. To właśnie likwidowanie siły żywej przeciwnika jest obecnie głównym celem ukraińskiej armii. Obrońcy, dostosowując się do taktyki wroga, nauczyli się rozbijać te falowe natarcia.
Najpierw przeprowadzają silny ostrzał artyleryjski, a potem do pracy biorą się operatorzy dronów, którzy dosłownie polują nawet na pojedynczych żołnierzy.
Ukraiński przemysł stworzył także broń, która hurtowo może likwidować zagrożenie ze strony piechoty, zresztą nie tylko jej. Opracowano Dragonisy, nazywane też "smoczymi dronami". To bezzałogowce przenoszące substancję zapalającą. Ich zadaniem jest niszczenie podręcznych składów amunicji, okopów oraz przeprowadzanie uderzeń w rejonach rozśrodkowania bezpośrednio na zapleczu frontu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińskie Siły Zbrojne zastanawiały się nad wykorzystaniem mieszanki termitowej w dronach już pod koniec ubiegłego roku. Stwierdzono, że do standardowego drona FPV można załadować około 500 gramów mieszanki. Reakcja chemiczna zostaje wywołana za pomocą pilota na krótko przed pojawieniem się drona w pobliżu celu. Wielkość ładunku pozwala rozsiać płonącą substancję o temperaturze 2500 st. C na teren o długości ok. 100 metrów.
Wypalają do cna
Na nagraniu opublikowanym przez 108. Samodzielną Brygadę Obrony Terytorialnej widać użycie drona FPV, który nie zrzuca granatów, ani nie leci do celu z materiałami wybuchowymi, lecz rozrzuca właśnie nad pozycjami Rosjan termit – mieszaninę płonących granulek tlenku żelaza i aluminium. W połączeniu z azotanem baru tworzą wysokopalną substancję praktycznie niemożliwą do ugaszenia. Broń straszna i zabójczo skuteczna.
Dragonisy w Donbasie mają obecnie na wyposażeniu przynajmniej cztery bataliony bezzałogowców. Pierwsze wnioski z ich użycia są zadowalające.
- Dość sucha jesień i silny wiatr dały nam możliwość zdobycia pewnej przewagi taktycznej na polu bitwy w wyniku spalenia terenu, co prowadzi do zniszczenia pozycji wroga i różnych stanowisk – zarówno otwartych z amunicją, jak i niektórych stanowisk obserwacyjnych i strzeleckich - wyjaśniał na łamach ArmyInformu Jurij Fedorenko z 92. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej.
W zależności od gęstości rozsiewania mieszanki bezzałogowiec może wypalić różny obszar. Operator może zrzucić cały ładunek punktowo albo ustawić odpowiedni interwał od 25 do 150 metrów. W ten sposób mogą dostosować siłę ognia do atakowanego celu – od składu, przez ziemianki, aż po ciągnące się okopy.
Sprawdzone w dwóch wojnach światowych
Samo wykorzystanie termitu podczas działań wojennych nie jest nowością. We wszelkiego rodzaju bombach zapalających jest wykorzystywany powszechnie od czasów I wojny światowej. Termitu jako środka zapalającego używano w niemieckich bombach B-1E Elektron, Brytyjczycy w tym czasie używali bomb Baby. W okresie międzywojennym termit stosowano m.in. w polskich 12-kilogramowych bombach zapalających wz. 38.
Podczas II wojny światowej zarówno niemieckie, jak i alianckie bomby zapalające wykorzystywały mieszanki termitu. Niemcy korzystali z pierwszowojennych B-1E. Brytyjczycy opracowali nowe typu IB, które pod nazwą AN-M50 stosowali także Amerykanie. Przy ich użyciu doszło do najsłynniejszych "burz ogniowych" - w Dreźnie i Tokio.
Potężne zniszczenia dotknęły zwłaszcza stolicę Japonii, w której przeważała zabudowa drewniana. Najbardziej śmiercionośnym pojedynczym nalotem bombowym w historii była operacja Meetinghouse - atak zapalający, który zabił około 100 000 mieszkańców Tokio w ciągu jednej nocy.
Zmiana taktyki bombardowania przez amerykańską 20. Armię Powietrzną doprowadziła do śmierci 500 000 Japończyków i bezdomności kolejnych pięciu milionów. 67 japońskich miast zostało niemal doszczętnie wypalonych w wyniku nocnych ataków bombowych z niewielkiej wysokości.
W Europie tę taktykę z powodzeniem stosowali wcześniej Brytyjczycy. Jednak ze względu na solidniejszą, ceglaną zabudowę, w pierwszej fali ataku bombowce zrzucały najpierw bomby burzące, aby ułatwić substancjom zapalającym dostęp do wnętrza budynków.
Rosjanie: "Niestety, one są naprawdę skuteczne"
Ukraińcy używają zapasów substancji zapalających, które pozostały im jeszcze po czasach radzieckich. Armia Radziecka powszechnie używała różnych wersji bomb FZAB i ZAB, w których mieszanka termitowa była głównym środkiem zapalającym. Choć nie tylko. Bomba ZAB-50TG w korpusie ma zabudowane dwie komory. Przednia wypełniona jest sproszkowanym termitem, tylna napalmem.
Rosjanie zauważyli nowe zagrożenie i problemy, jakie stworzyło użycie Dragonisów. "Niestety, one są naprawdę skuteczne" – zauważył dziennik "Moskiewski Komsomolec". Na razie Rosjanie nie mają na froncie żadnych środków, które powstrzymałyby nową broń Ukraińców.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski