Przemyt niewolników stał się biznesem
Przemyt ludzi na szeroką skalę do pracy za granicą, to forma współczesnego niewolnictwa, pisze "Dziennik Zachodni". Tylko w tym roku śląski oddział Straży Granicznej zatrzymał 400 cudzoziemców, którzy nielegalnie chcieli przekroczyć granicę polsko-czeską. Przy okazji śledztw w tych sprawach zatrzymano także 26 organizatorów przemytu.
25.10.2006 | aktual.: 25.10.2006 00:44
Przemyt ludzi stał się olbrzymim biznesem. Jego organizatorzy nie wahają się sięgnąć po drastyczne metody w celu osiągnięcia jak największego zysku - mówi major Grzegorz Klejnowski, rzecznik śląskiej SG. Przy organizatorach znajdowana jest broń, narkotyki, fałszywe paszporty. Trudno więc mówić, że ludzie ci tylko chcą pomóc cudzoziemcom. Wykorzystują ich jak współczesnych niewolników, którzy trafią następnie do obozów pracy- uważa Barbara Drzastwa, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Funkcjonariusze SG niejednokrotnie wyciągali z kontenerów TIR-ów osoby chore, przewożone w nieludzkich warunkach, także w działających chłodniach, gdzie temperatura utrzymywała się poniżej zera. _ I coraz częściej w pierwszej kolejności po otwarciu przyczepy trzeba wzywać lekarza do osłabionych ludzi wyciąganych ze środka,_ - dodaje Klejnowski.
Najczęściej przemycani są Czeczeni, obywatele Ukrainy, Wietnamu. Do Polski wjeżdżają legalnie. Ograniczenie kontroli wewnątrz Unii Europejskiej powoduje, że liczą na przedostanie się dalej, do bogatszych krajów Zachodu. Jednak ich obecność w pobliżu polskiej granicy wzbudza ciekawość miejscowych, a także zainteresowanie Straży Granicznej. Dlatego też przemytnicy umieszczając ich w prywatnych domach ostrzegają, że nie mogą wychodzić na zewnątrz, nawet zakupy są im donoszone.
Ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Są anonimowi, nikt nie wie, gdzie przebywają, nikt nie jest w stanie o nich się upomnieć. Grupy przestępcze wiedzą o tym, dlatego nie przejmują się warunkami, w jakich ich przetrzymują- mówi Klejnowski. (PAP)