Przemysław Gosiewski dla WP: za rozpad paktu odpowiada LPR
"Nie można współpracować, kiedy strony nawzajem się atakują. Ludzie zastanawiają się, co się dzieje w tym Sejmie. O co chodzi? Nie chcemy już mieć sytuacji, że opozycja i partie, które podpisały pakt wywołują awantury" - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską przewodniczący klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość Przemysław Gosiewski.
20.03.2006 | aktual.: 02.06.2006 12:11
Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość składa wniosek o samorozwiązanie Sejmu?
Przemysław Gosiewski: Ponieważ dzisiaj lepszym rozwiązaniem będzie rozstrzygnięcie przez Polaków, która koncepcja ma być w Polsce realizowana. Koncepcja Polski liberalnej Tuska, Balcerowicza, Rokity, czy koncepcja Polski solidarnej reprezentowana przez Prawo i Sprawiedliwość. Te koncepcje są wobec siebie jak woda i ogień, pokazały to wydarzenia wokół Balcerowicza. Dlatego wcześniejsze wybory powinny rozstrzygnąć, w którym kierunku powinien iść rozwój Polski, bo żadna z tych koncepcji nie ma w tej chwili trwałej większości.
Co zmienią wcześniejsze wybory? Sondaże pokazują, że rewolucji na polskiej scenie politycznej raczej nie będzie. Co więcej, zdaniem większości polityków wybory w maju nie przyniosą dobrej zmiany.
- Dużo może się zmienić. Po wiosennych wyborach w Sejmie będzie mniej partii. Sadzę, że pozostaną trzy, może cztery ugrupowania, którym łatwiej będzie zbudować większość parlamentarną.
Kogo według pana zabraknie w nowym Sejmie?
- Nie wiem i nie chciałbym mówić kogo nie będzie w nowym Sejmie. Ale doprowadzi to do sytuacji, w której nastąpi dalsza konsolidacja sceny politycznej. Po drugie, możliwe jest także, że jedna z tych koncepcji zyska większość głosów. Dzisiaj koncepcja Polski solidarnej i liberalnej są niestety w stosunku do siebie wzajemnie zablokowane.
Kiedy wniosek PiS trafi pod obrady Sejmu?
- Prawdopodobnie w tym tygodniu.
Co dalej, jeśli wniosek przepadnie podczas głosowania?
- To wtedy będziemy szukać innych rozwiązań.
Powstanie rząd większościowy z Samoobroną i PSL?
- Dzisiaj jest trudno o tych rozwiązaniach już mówić, dlatego, że my na poważnie traktujemy dyskusję nad samorozwiązaniem Sejmu.
Wierzy pan jeszcze, że Platforma zmieni swoje zdanie i zagłosuje za samorozwiązaniem Sejmu?
- Wierzymy, że Platforma Obywatelska nie zajęła jeszcze ostatecznego stanowiska, bo musi pan pamiętać, że dzisiaj sprzeciw Platformy wobec wyborów pokazuje, że ta partia boi się wyborów. Jest to dla nas zaskakujące, bo partia opozycyjna, która twierdzi, że może rządzić w Polsce i obawia się wyborów to rzadkość.
Czyli należy uznać, że pakt stabilizacyjny poniósł klęskę i już nie funkcjonuje?
- Pakt istnieje, ale czuje się kiepsko. Można powiedzieć, że jest taki jak pacjent, którego jeden z bardzo poważnych filarów nagle osłabł.
Z czego wynika jego słabość, bo chyba nie z braku lojalności ze strony pozostałych koalicjantów?
- Proszę pana z bardzo prostych rzeczy. Nie można współpracować, kiedy strony nawzajem się atakują. Bo to nie powoduje w społeczeństwie zrozumienia, że jest współpraca w pakcie. Ludzie obserwują politykę też po przez zachowanie polityków i zastanawiają się, co się dzieje w tym Sejmie. O co chodzi, że wszyscy ze wszystkimi się kłócą? Nie chcemy już mieć sytuacji, w której opozycja i partie, które podpisały pakt wywołują awantury.
Niektórzy politycy PiS podkreślają, że pakt jest zagrożony ze strony Ligi Polskich Rodzin. To prawda?
- Przede wszystkim. Powiem więcej, awantury doprowadzą do tego, że nie będzie żadnej możliwej stabilności. Dlatego, jeżeli nie jesteśmy w stanie się porozumieć to niech będą wybory, niech Polacy rozstrzygną, która z koncepcji ma być w Polsce realizowana. PiS nie boi się wyniku wyborczego.
Z przewodniczącym klubu parlamentarnego PiS, Przemysławem Gosiewskim, rozmawiał Marek Grabski, Wirtualna Polska