Przemyka pobito przy Jezuickiej?
Emerytowany milicjant Konstanty M. zeznał przed Sądem Okręgowym w Warszawie, że nie wyklucza, iż 12 maja 1983 roku w komisariacie przy ul. Jezuickiej, gdzie był komendantem, pobito Grzegorza Przemyka.
Sąd kontynuował w poniedziałek piąty już proces b. zomowca Ireneusza K., oskarżonego o śmiertelne pobicie Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej.
Nie mogę wykluczyć, że mogło dojść do pobicia Przemyka w komisariacie, np. w trakcie doprowadzania, wchodzenia lub szamotaniny. W mojej obecności nie stosowano wobec niego przemocy - powiedział zeznający w charakterze świadka Konstanty M.
Przyznał, że na podległym mu terenie zdarzały się pobicia zatrzymanych przez ZOMO, jednak "rzadko i nigdy w komisariacie". Wiedziałbym o takich przypadkach. Gdyby doprowadzeni mieli obrażenia albo żal, to by mi się skarżyli - powiedział.
Wyjaśniał, że gdy dowieziono Przemyka do komisariatu był w swoim gabinecie. Gdy usłyszał "nieludzki krzyk", dobiegający z korytarza, wysłał jednego z milicjantów, żeby sprawdził, co się dzieje. Ten oznajmił, że wszystko jest w porządku. Po pewnym czasie usłyszał kolejny krzyk, podniesione głosy, szuranie, jakby upadające krzesło. Wyszedł więc zorientować się, skąd pochodzą hałasy. Zobaczył Przemyka siedzącego na krześle "spoconego, zmęczonego, biernego". Wezwano karetkę, a Konstanty M. wyszedł z komisariatu. Jak zeznał, później otrzymał informację, że Przemyk w czasie transportu do szpitala "dostał szału" i był agresywny.
B. komendant komisariatu podkreślał, że zatrzymanie Przemyka związane było z jego chuligańskim zachowaniem na Starym Mieście i nie miało podtekstów politycznych. Dodał, że zomowcy jako powód zatrzymania Przemyka wskazywali, że wzbudzał on sensację i wywoływał zbiegowisko. Razem z kolegą nosili się na ramionach, turlali, biegali bez butów. Teraz chodzenie na bosaka po ulicy jest normalne, ale w tamtych czasach było podejrzane - tłumaczył Konstanty M.
Zastrzegł, że zomowcy zatrzymali Przemyka wbrew wytycznym, w których zalecał im, aby reagowali jedynie w przypadku zdarzeń o charakterze politycznym, np. roznoszenia ulotek, plakatowania itp.
Przyznał, że w dniu zatrzymania Przemyka - w związku z przypadającą 12 maja rocznicą śmierci Józefa Piłsudskiego - w mieście była zwiększona liczba patroli.
Przemyk został pobity w komisariacie przy ul. Jezuickiej w Warszawie. Zatrzymano tylko jego z całej grupy świętującej na Starówce zdane egzaminy maturalne. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Niezależnie od procesu, własne śledztwo w tej sprawie prowadzi Instytut Pamięci Narodowej. Bada, kto utrudniał wyjaśnienie zbrodni. Planuje postawienie zarzutów w tej sprawie.
Sprawa śmierci Przemyka toczy się po raz piąty. Jak dotąd, sądy I instancji cztery razy uniewinniły Ireneusza K. od stawianego mu zarzutu, ale w wyniku decyzji wyższych instancji - także Sądu Najwyższego - sprawa wracała do ponownego osądzenia.