"Wróg wypuścił okręt rakietowy". Niepokojace doniesienia [RELACJA NA ŻYWO]
Wojna w Ukrainie. Piątek to 366. dzień rosyjskiej inwazji. Rzecznik władz obwodu odeskiego Serhij Bratczuk ostrzegł przed kolejnym możliwym atakiem rakietowym Rosji. Na Morze Czarne wypłynęła fregata "Admirał Makarow" . "Wróg wypuścił okręt rakietowy z ośmioma pociskami Kalibr na pokładzie. Nie ignorujcie ostrzeżeń o nalotach!" - czytamy we wpisie Bratczuka na Telegramie. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Minął rok wojny. Pokazujemy i przypominamy największe i najbardziej istotne porażki Rosji oraz najbardziej brutalne przejawy działań armii Putina w Ukrainie. A eksperci wojskowi wyjaśniają dla WP, co już na wstępie agresji zaważyło na jej dalszych losach i jaką zbrodniczą drogą poszła Rosja.
- W rocznicę Rosjanie mogą przeprowadzić ataki pod fałszywą flagą na granicy obwodu czernihowskiego oraz w Mołdawii - alarmuje Instytut Badań nad Wojną (ISW). - Rosjanie nie zrezygnowali z planu przewrotu w Mołdawii - ostrzegł z kolei w rozmowie z Interfax Ukraina sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow. - Wiedzą, że kiedy pojawi się zagrożenie, to będziemy musieli tam zareagować - dodał.
- Polska przekazała Ukrainie pierwsze cztery czołgi Leopard 2. Poinformował o tym premier Mateusz Morawiecki na wspólnej konferencji prasowej z Wołodymyrem Zełenskim w Kijowie.
- Rok od rozpoczęcia inwazji, życie w ukraińskiej stolicy toczy się normalnie. Ukraińcy jednak wciąż są świadomi zagrożenia. - Otwarte są sklepy, na ulicach jest dość tłoczno. Ale mieszkańcy tak naprawdę nie myślą o swojej nocy, czy swoim kolejnym dniu w kategorii tego czy on będzie spokojny. Dopóki Rosja nie zostanie pokonana, to nigdy nie mogą mieć pewności, kiedy ten atak rakietowy może nadejść - relacjonuje z Kijowa reporter WP Patryk Michalski.
- Chiński MSZ opublikował "plan pokojowy". To 12 z punktów pomysłami uregulowania wojny Rosji z Ukrainą. W dokumencie Chiny odrzucił wszelkie próby użycia broni jądrowej.
Prezydent Francji Emmanuel Macron nie skorzystał z zaproszenia swego ukraińskiego odpowiednika Wołodymyra Zełenskiego do Kijowa na rocznicę rosyjskiej agresji. Według francuskich źródeł dyplomatycznych szef państwa uda się na Ukrainę dopiero wtedy, gdy będzie mógł przywieźć "kluczowe obietnice".
Macron ograniczył się w piątek, kiedy przypada pierwsza rocznica rosyjskiej napaści na Ukrainę, do przekazania Ukraińcom wyrazów "solidarności" i życzeń "zwycięstwa i pokoju" - podaje portal Yahoo France.
W piątek wieczorem Petro Andriuszczenko, doradca mera Mariupola, poinformował na Telegramie, że w mieście doszło do eksplozji rosyjskiego magazynu amunicji.
"Mariupol. Odgłos eksplozji. Pojedynczy. Epicentrum (wybuchu – red.) znajduje się wzdłuż linii Kirow - Nowosielce - Topolinaja. Po wybuchu miasto rozkoszuje się odgłosami detonacji amunicji" - napisał Andriuszenko.
Gazeta zauważa, że projekt brytyjskiego premiera Sunaka nie stanowi oferty pełnego członkostwa w NATO, o które ubiega się Ukraina. Mimo to, zdaniem wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy Andrija Melnyka, mógłby być krokiem w dobrym kierunku, o ile w finale procesu Ukraina stałaby się równoprawnym członkiem Sojuszu. "Potrzebujemy jasnego zobowiązania, że nie wyklucza to członkostwa w NATO, co jest jedynym rozwiązaniem dla trwałego pokoju" - powiedział ukraiński dyplomata, cytowany przez "WSJ".
Porozumienie - jak zauważa dziennik - nie zawierałoby żadnych zobowiązań do stacjonowania sił NATO na Ukrainie, nie dawałoby też ochrony z art. 5, który wymaga od wszystkich członków przyjścia na ratunek, jeśli jakiś kraj zostanie zaatakowany i poprosi o pomoc. Jednak - zdaniem źródeł "WSJ" - zapewniłoby Ukrainie środki wojskowe, aby odeprzeć każdy przyszły atak Rosji. Jak twierdzi gazeta, Ukraina mogłaby uzyskać dostęp do szerokiej gamy standardowych systemów broni NATO i ściśle zintegrować swoje siły zbrojne z zachodnim łańcuchem dostaw przemysłu obronnego, także poszczególni członkowie nadal udzielaliby Ukrainie dwustronnej pomocy wojskowej.
"Szczyt NATO musi wyprodukować jasną ofertę dla Ukrainy, także po to, by dać Zełenskiemu polityczne zwycięstwo, które mógłby przedstawić w kraju jako zachętę do negocjacji" - miał powiedzieć dziennikarzowi "WSJ" brytyjski urzędnik. "Wojny Rosji mają tendencję do zamarzania i odmarzania, dlatego Ukraina będzie potrzebowała od nas silnych gwarancji".
Zdaniem "WSJ" publiczna retoryka europejskich polityków maskuje prywatne wątpliwości, czy Ukraina będzie w stanie wyrzucić Rosjan ze wschodniej Ukrainy i Krymu oraz czy Zachód byłby w stanie utrzymać wysiłek wojenny wystarczająco długo, zwłaszcza jeśli konflikt znalazłby się w impasie.
"Ciągle powtarzamy, że Rosja nie może wygrać, ale co to oznacza? Jeśli wojna będzie trwała wystarczająco długo z taką intensywnością, straty Ukrainy staną się nie do przyjęcia" - powiedział cytowany przez dziennik wysoki rangą francuski urzędnik. "I nikt nie wierzy, że będą w stanie odzyskać Krym" - dodał.
Takie wypowiedzi - podkreśla "WSJ" - ostro kontrastują z publicznymi komentarzami prezydenta Joe Bidena i innych przywódców wzywających do jedności w obliczu rosyjskiej agresji.
Nowojorska gazeta zauważa, że premier Wlk. Brytanii Rishi Sunak przedstawił w ostatnim tygodniu projekt porozumienia, które ma dać Ukrainie znacznie szerszy dostęp do zaawansowanego sprzętu wojskowego, broni i amunicji do obrony po zakończeniu wojny, sugerując, że plan ten powinien znaleźć się w porządku obrad na dorocznym szczycie NATO w lipcu.
"WSJ" przypomina, że prezydent Francji jako pierwszy publicznie zakwestionował prawdopodobieństwo jednoznacznego zwycięstwa którejkolwiek ze stron. Macron powiedział francuskim mediom, że potrzebna jest ofensywa wojskowa Ukrainy, która odsunęłaby rosyjski front, "otworzyła drogę do powrotu do negocjacji".
Jednak prezydent Ukrainy wyraził ostatnio pogląd, iż okrucieństwa popełnione przez Rosję w ciągu ostatniego roku sprawiają, że takie rozmowy są niemożliwe - przypomina amerykański dziennik. - Teraz to my nie możemy tego zrobić. Tam nie ma o czym i z kim rozmawiać - powiedział Zełenski.
"WSJ" sugeruje, powołując się na źródła brytyjskie, że celem NATO byłaby również spowodowanie zmiany rachub Kremla. Jeśli Moskwa zobaczy, że Zachód jest przygotowany do skalowania pomocy wojskowej, może dojść do wniosku, że Rosja nie może zrealizować celów militarnych.
Prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz mieli powiedzieć prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu, że musi zacząć rozważać rozmowy pokojowe z Moskwą, nawet jeśli Rosja nadal będzie okupować ukraińskie terytorium - twierdzi "Wall Street Journal" ("WSJ"). Miało do tego dojść podczas spotkania trzech polityków w Paryżu na początku lutego.
Nowojorski dziennik, powołując się na informacje od niewymienionych z nazwiska urzędników, twierdzi, że Macron powiedział prezydentowi Ukrainy, że nawet śmiertelni wrogowie, tacy jak Francja i Niemcy, musieli zawrzeć pokój po II wojnie światowej, i że choć Zełenski jest wielkim przywódcą wojennym, to będzie też musiał podejmować trudne decyzje jako polityk zarządzający krajem.
Zdaniem "WSJ", rządy Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii zastanawiają się, czy silniejsze więzi między NATO a Ukrainą mogłyby skłonić do tego władze w Kijowie.
W piątek po południu prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem.
Biuro ds. komunikacji prezydenta Turcji zaznaczyło, że rozmowa dotyczyła przede wszystkim niszczycielskich skutków trzęsień ziemi oraz "rozwoju wydarzeń wokół wojny rosyjsko-ukraińskiej, która rozpoczęła się rok temu".
"Erdogan podkreślił potrzebę osiągnięcia sprawiedliwego pokoju, aby zapobiec dalszym ofiarom w ludziach i zniszczeniom. Wyraził szczere pragnienie Turcji, by ożywić porozumienie osiągnięte w Stambule. Prezydent zaznaczył, że Ankara jest gotowa udzielić wszelkiego rodzaju wsparcia w tej sprawie" - czytamy w komunikacie służb prasowych Erdogana.
Z kolei Kreml wspomniał jedynie o “dyskusji na temat porozumienia zbożowego" i konieczności "usunięcia przeszkód dla dostaw ziaren z Rosji do krajów, które najbardziej ich potrzebują."
Wcześniej w piątek z Erdoganem rozmawiał również Wołodymyr Zełenski.
Rzecznik władz obwodu odeskiego Serhij Bratczuk ostrzegł przed kolejnym możliwym atakiem rakietowym Rosji. Na Morze Czarne wypłynęła fregata “Admirał Makarow”.
“Wróg wypuścił okręt rakietowy z ośmioma pociskami Kalibr na pokładzie. Nie ignorujcie ostrzeżeń o nalotach!” - czytamy we wpisie Bratczuka na Telegramie.
- Chciałbym powiedzieć, że jestem szczęśliwy, że w tych trudnych chwilach, godzinach, dniach i miesiącach mamy takich sąsiadów. Ukraińcy są związani z Polakami nie tylko szczęśliwymi dniami, ale także i w godzinach próby, i w tragicznych dniach, które nas zjednoczyły - mówił prezydent Wołodymyr Zełenski podczas wywiadu w Polsat News. Udzielał go współnie z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Chcę podziękować za to narodowi polskiemu, jak również rządowi, premierowi... wszyscy pracowali, by pomagać Ukrainie - podkreślił.
- To szczęście, że Ukraina ma obok siebie nie tylko Rosję, ale także innych sąsiadów, którzy okazali się prawdziwymi przyjaciółmi - dodał.
Wołodymyr Zełenski wskazał na konferencji prasowej ważny problem, jaki może dotknąć jego kraj.
- Najważniejsza jest jedność. To ona daje nam wsparcie. Jeśli nie ma wystarczającej ilości broni, amunicji, sprzętu, to z pewnością możemy przegrać, ale najważniejsze jest tu to, by nie stracić poparcia naszych ludzi. I to będzie kolejne wyzwanie dla naszego kraju. Największym problemem, jaki może się zdarzyć, jest słabość wewnątrz kraju - ostrzegł prezydent Ukrainy.
Podczas konferencji prasowej prezydent Ukrainy został zapytany o to, co by powiedział tym Amerykanom, którzy twierdzą, że wsparcie USA dla Ukrainy jest za duże.
Jak ocenił, USA "nigdy nie porzucą państwa NATO w potrzebie". - A jeśli dojdzie do tego, że Ukraina nie wytrzyma przez te czy inne poglądy, przez osłabienie pomocy, to Rosja przyjdzie do krajów NATO. Tak się stanie - stwierdził Wołodymyr Zełenski.
Według niego w przypadku przegranej Ukrainy Rosja może zaatakować kraje bałtyckie. - Wtedy USA będą wysyłać swoich synów i swoje córki. Będą walczyć i będą ginąć. Nie daj Boże, bo jest to ogromny smutek - dodał.
Protest pod ambasadą Rosji w Warszawie.
Protest pod ambasadą Rosji w Warszawie.
Protest pod ambasadą Rosji w Warszawie.
Protest pod ambasadą Rosji w Warszawie.
Protest pod ambasadą Rosji w Warszawie.
Antywojenny protest pod ambasadą Rosji w Warszawie.
Rosja może napaść na jeszcze jeden kraj - ostrzegł w piątek na konferencji prasowej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
- Niestety tak. Uważam, że to jest możliwe - stwierdził Zełenski, odpowiadając na pytanie o to, czy według niego możliwy jest rosyjski atak na inny kraj, w tym należący do NATO.
- Wierzę (inwazja Rosji – red.) jest możliwa. Dlaczego? Prezydent Putin musi pokazać sukces i zwycięstwa. Na polu bitwy na Ukrainie nie będzie sukcesów - przynajmniej dopóki będziemy walczyć regularnie zasilani bronią. I wszyscy rozumieją, że Rosja może uderzyć tam, gdzie zobaczy słaby punkt - wyjaśniał prezydent.
- Z punktu widzenia Kremla dobrze, by był to kraj z obszaru wpływu byłego ZSRR i kraj, w którym są jakieś nieporozumienia, konflikty - dodał. W tym kontekście Zełenski zwrócił uwagę na Mołdawię i przypomniał, że ukraiński wywiad zdobył informacje o tym, że Rosja chciała dokonać przewrotu w Mołdawii.
Na piątkowej konferencji prasowej Wołodymyr Zełenski wspomniał, że poza Polską cztery inne europejskie kraje są gotowe szkolić ukraińskich pilotów na maszynach F-16.
- Dzisiaj miałem spotkanie z premierem RP Morawieckim. Otwieramy możliwość szkoleń na samolotach F-16. Mam przekonanie, że trzy kolejne państwa europejskie, nie powiem jakie, są również gotowe do prowadzenia szkoleń i przekazania samolotów. Nie ma dymu bez ognia, dlatego potrzebne są szkolenia. Chcemy przyspieszyć te procesy. Jednak są one złożone - mówił prezydent Ukrainy cytowany przez Ukraińską Prawdę.
Źródło: PAP/Ukrinform/Ukraińska Prawda/Reuters/Interfax/TASS
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski