Przełom w sprawie sprzed 18 lat. Wrobieni w morderstwo?
• Możliwe, że Marcin i Krzysztof zostali wrobieni w morderstwo
• Prokuratura i sąd odrzucały dowody świadczące o niewinności mężczyzn
• Oskarżeni interweniowali w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
• Proces, jak i wyrok, może być precedensowy
19.07.2016 | aktual.: 24.07.2016 08:21
Sprawa dotyczy morderstwa dwóch nastoletnich braci w Giżycku w 1998 roku. Na ławie oskarżonych zasiedli Krzysztof Kaczmarczyk i Marcin Chmielewski - sąd uznał, że są winni zarzucanych im czynów.
Wyrok skazujący został oparty na zeznaniach współoskarżonego Roberta T. Mężczyzna później przyznał, że wrobił Marcina i Krzysztofa, co więcej - sam zgłosił sprawę do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jedak dla sądu i prokuratury nie był to wystarczający dowód.
- Liczymy się z tym, że nikt do tej pory nie podchodził do tego problemu od strony prawa cywilnego, ale uważamy, że ktoś musi pierwszy spróbować i udowodnić swoje racje w ten właśnie sposób - mówił TVP.info mecenas Jakub Orłowski, partner w kancelarii "Orłowski & Mikuliszyn", która pozwała Roberta T. o pomówienie Marcina i Krzysztofa.
Marcin Chmielewski i Krzysztof Kaczmarczyk odsiadują wyrok dożywocia. W 2013 roku sprawą zabójstwa braci z Giżycka zajął się Sąd Najwyższy, który stwierdził jednak, że Robert T. jest notorycznym kłamcą, a nagrania przez niego przedstawione, świadczące o niewinności Chmielewskiego i Kaczmarczyka, nie są wiarygodnym dowodem.
Teraz możliwy jest przełom. W imieniu Marcina i Krzysztofa mec. Jakub Orłowski pozwał Roberta T. o pomówienie. Adwokat liczy na zdobycie nowych dowodów. Proces, jak i wyrok może być precedensowy.
- Robert T. najpierw fałszywie pomówił naszych klientów o dokonanie zabójstwa, następnie przed szeregiem osób, w tym m. in. przed prokuratorem, przyznał się do tego, że składał nieprawdziwe wyjaśnienia, bo chciał ukryć prawdziwych sprawców zabójstwa, a finalnie odwołał swoje wcześniejsze zeznania. Taka sytuacja, w tego typu sprawie, nie miała miejsca w polskim wymiarze sprawiedliwości - powiedział TVP.info Orłowski, adwokat Chmielewskiego i Kaczmarczyka. - Liczymy się z tym, że nikt do tej pory nie podchodził do tego problemu od strony prawa cywilnego, ale uważamy, że ktoś musi pierwszy spróbować i udowodnić swoje racje w ten właśnie sposób - dodał.
Nigdy wcześniej nie zdarzyło się bowiem, by ktoś dowodził swojej niewinności poprzez sprawę cywilną o ochronę dóbr osobistych.