Przełom w śledztwie ws. zamachowca - on nie był sam
Anders Behring Breivik, który twierdzi, że chciał ochronić Europę Zachodnią przed falą islamu, zeznał przed sądem, że miał współpracowników - poinformował sędzia Kim Heger. - Podejrzany złożył oświadczenia, które wymagają dalszego śledztwa, m.in. takie, że "są dwie komórki w naszej organizacji" - oświadczył Heger, nie podając żadnych szczegółów.
- zobacz więcej
Sąd orzekł osiem tygodni aresztu tymczasowego dla Andersa Behringa Breivika. Przez cztery tygodnie podejrzany będzie przebywał w odosobnieniu.
Podejrzany o zamachy w Norwegii Anders Behring Breivik został oskarżony o akt terroryzmu. Sąd poinformował, że Breivik przyznał się do detonacji bomby i ataku na wyspie Utoya, ale nie przyznał się do popełnienia przestępstwa - mówi, że był zmuszony do przeprowadzenia ataków, żeby ocalić Europę.
Anders Behring Breivik powiedział przed sądem, że przeprowadzając piątkowe ataki "chciał wysłać silny sygnał", a nie zabić jak najwięcej osób. Według Breivika, Partia Pracy zdradziła kraj - poinformował sędzia.
Breivik oskarżył partię premiera o "masowy import muzułmanów". Dodał, że przeprowadzając atak na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki tej partii, chciał utrudnić późniejszy nabór do ugrupowania.
Przed sądem w Oslo Breivik nie uznał się za winnego popełnienia przestępstwa. Tłumaczył, że chciał ochronić swój kraj i Europę przed islamem oraz marksizmem - poinformował w poniedziałek sędzia Kim Heger, przedstawiając dziennikarzom wyniki trwającego ok. 35 minut przesłuchania, które odbyło się za zamkniętymi drzwiami.
Norweg spędzi dwa miesiące w areszcie tymczasowym, bez dostępu do poczty czy mediów. Nie będzie mu przysługiwało prawo do odwiedzin. Przez cztery tygodnie będzie przebywał w całkowitym odosobnieniu. Jeśli Brevik zostałby zwolniony, mógłby fałszować dowody - wyjaśnił sędzia.
Według norweskiego prawa, maksymalny czas tymczasowego aresztowania wynosi cztery tygodnie, ale w wyjątkowych sytuacjach może to być osiem tygodni. Właśnie takiego okresu aresztu żądała prokuratura. Decyzją sądu okres ten może zostać później przedłużony.
Jak poinformowała agencja Reutera, w drodze do sądu ludzie uderzali w szyby samochodu, którym jechał podejrzany. Krzyczeli: "Cholerny zdrajca". Samochód został nawet na chwilę zatrzymany przez protestujących na ulicy, lecz kontynuował jazdę po interwencji policji - poinformowali świadkowie.
Jedna z uderzających w szybę auta osób powiedziała dziennikarzom: - Każdy tutaj chce jego śmierci. W związku z tymi utrudnieniami, podejrzany przybył do sądu z 45-minutowym opóźnieniem.
Według dotychczasowych doniesień policji Breivik przyznał się do podłożenia bomby w dzielnicy rządowej norweskiej stolicy oraz do krwawej strzelaniny na wyspie Utoya, ale twierdzi, że nie popełnił przestępstwa. Wskutek eksplozji zginęło co najmniej siedem osób, a w wyniku masakry na wyspie - 86.
Zaskakująca prośba zamachowca
Podejrzany o przeprowadzenie w piątek krwawych zamachów w Norwegii Anders Behring Breivik chciał wystąpić przed sądem "w mundurze" - oświadczył w niedzielę wieczorem jego adwokat Geir Lippestad w telewizji NRK. Sąd w Oslo zdecydował, że posiedzenie odbędzie się za zamkniętymi drzwiami.
- Ma dwa życzenia: po pierwsze, chce, by jego rozprawa była publiczna, a po drugie, by mógł mieć na sobie mundur - oświadczył adwokat Breivika. - Nie wiem, o jaki mundur chodzi - dodał.
Sędzia Heger zdecydował się na zamknięcie posiedzenia dla publiczności i mediów na prośbę policji. Nie pozwolił także Breivikowi na zeznawanie w mundurze.
Według policji Breivik przyznał się do podłożenia bomby w dzielnicy rządowej norweskiej stolicy oraz do krwawej strzelaniny na wyspie Utoya, ale twierdzi, że nie popełnił przestępstwa. W rezultacie eksplozji zginęło co najmniej siedem osób, a w wyniku masakry na wyspie - 86.
Chciał zaatakować byłą premier
Podejrzany o przeprowadzenie w piątek krwawych zamachów w Norwegii Anders Behring Breivik powiedział policji, że chciał zaatakować byłą premier tego kraju Gro Harlem Brundtland - poinformował norweski dziennik "Aftenposten".
Brundtland, która stała w latach 80. i 90. na czele trzech rządów Partii Pracy, miała przemówienie na wyspie Utoya w dniu zamachu, ale wyjechała zanim Breivik tam się pojawił.
"Anders Behring Breivik zamierzał przybyć na Utoyę podczas piątkowej wizyty Gro Harlem Brundtland, ale powiedział na przesłuchaniu, że jego przyjazd się opóźnił" - pisze "Aftenposten", powołując się na niewymienione z nazwiska źródła.
Według gazety, 32-letni zamachowiec chciał "trafić Gro".
Manifest
Media informują też, że część liczącego 1500 stron manifestu, który Breivik opublikował w internecie pod pseudonimem Andrew Berwick, została niemal słowo w słowo skopiowana z manifestu "Unabombera" Teda Kaczynskiego, odsiadującego w USA wyrok za zamachy, w których zginęły trzy osoby, a 23 zostały ranne.
Breivik pozamieniał użyte przez Kaczynskiego słowo "lewicowość" na "wielokulturowość" lub "kulturowy marksizm", resztę jego wypowiedzi pozostawiając niezmienioną.
Na przykład Kaczynski napisał: "Jednym z najpowszechniejszych przejawów szaleństwa naszego świata jest lewicowość, debata nad psychologią lewicowości może więc posłużyć za wstęp do dyskusji na temat problemów współczesnego społeczeństwa w ogóle".
W swym manifeście Breivik napisał natomiast: "Jednym z najpowszechniejszych przejawów szaleństwa naszego świata jest wielokulturowość, debata nad psychologią zwolenników wielokulturowości może więc posłużyć za wstęp do dyskusji na temat problemów współczesnej Europy Zachodniej w ogóle".
Uzbrojony w karabin automatyczny i pistolet 32-letni Breivik przez około godzinę strzelał do uczestników obozu, zorganizowanego na wyspie Utoya przez młodzieżową przybudówkę współrządzącej w Norwegii Partii Pracy. Według ostatniego bilansu, zginęło tam co najmniej 86 osób. W wybuchu samochodu-pułapki, który Breivik zdetonował wcześniej w stołecznej dzielnicy rządowej, śmierć poniosło co najmniej siedem osób.