Przedterminowe poparcie opozycji
Politycy Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Ligi Polskich Rodzin zapowiedzieli poparcie dla koncepcji przedterminowych wyborów parlamentarnych w czerwcu 2004 roku. Zdaniem przedstawiciela PSL, taki pomysł jest interesujący, ale przedwczesny.
02.04.2003 21:14
Premier Leszek Miller powiedział w środę, że wybory mogłyby się odbyć w czerwcu 2004 r. wraz z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Również prezydent Aleksander Kwaśniewski zadeklarował poparcie dla takiej koncepcji.
Polityk Platformy Obywatelskiej Paweł Piskorski pozytywnie ocenił pomysł wyborów w czerwcu 2004 roku. Jego zdaniem, lepsze jest przeprowadzanie wyborów na wiosnę niż na jesieni. "W normalnej sytuacji parlament powinien doczekać do końca kadencji, ale skoro jest aż taka degrengolada i uwiąd tego rządu i on sam o tym mówi, to widocznie tak jest i wtedy najlepiej przeciąć te męczarnie wcześniej" - powiedział Piskorski.
Wiceszef PSL Eugeniusz Kłopotek ocenił propozycję wyborów przedterminowych jako "interesującą, wartą rozważenia, ale przedwczesną". Zaznaczył, że najpierw trzeba poczekać na wyniki referendum unijnego. "Muszą istnieć ważne przesłanki i powody, aby skracać kadencję Sejmu. Jeśli dziś spojrzymy na to, co się w kraju dzieje, to takie przesłanki by się znalazły" - powiedział Kłopotek.
"Bardzo się cieszę, że premier posłuchał się Ligi Polskich Rodzin i uznał, że rzeczywiście trzeba skrócić kadencję Sejmu. Szkoda, że nie posunął się do końca i nie próbuje zrobić wyborów w czerwcu tego roku, a nie przyszłego, bo to by było lepiej dla Polski" - ocenił jeden z liderów LPR Roman Giertych. "Każde skrócenie kadencji Sejmu w tym parlamencie poprzemy" - zadeklarował.
Zdaniem polityka PiS Wiesława Walendziaka, wcześniejsze wybory są potrzebne, ponieważ rząd w obecnym kształcie "wyczerpał swoje możliwości i nie jest w stanie rządzić Polską". Ocenił jednak, że to, co zaproponował Miller, to jest "scenariusz ucieczki od odpowiedzialności".
"Pod kierunkiem Leszka Millera będą rządzili baronowie partyjni, którzy będą kolejno dymisjonować merytorycznych ministrów, tak jak było w wypadku ministra zdrowia i ministra skarbu. Przy okazji załamuje się marzenie o reformie finansów publicznych, bo nie da się robić reformy finansów deklaracjami, a budżety 2005-2006 mogą być budżetami katastrofy społecznej i politycznej" - powiedział Walendziak.
Jego zdaniem, Leszek Miller doskonale to wie, "więc wpadł na pomysł wcześniejszych wyborów". "My dokładnie tę ukrytą intencję dostrzegamy. Natomiast uważamy, że im wcześniej te wybory się odbędą, tym lepiej" - dodał poseł PiS. (reb)