Przedłużony areszt dla b. pielęgniarki i b. ordynatora stacji dializ
Sąd Okręgowy w Kaliszu przedłużył do 1 lipca areszty dla b. pielęgniarki stacji dializ w Ostrowie Wlkp. Renaty R. i b. ordynatora Stanisława T.,
oskarżonych o spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego. 53 pacjentów zaraziło się tam wirusowym zapaleniem wątroby typu C.
29.01.2007 14:35
Sąd uznał, że nadal istnieje obawa matactwa. Podkreślił, że jest duże prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżonych zarzucanych im czynów, które są zagrożenie wysoką karą.
Renata R. i Stanisław T. przebywają w areszcie od września ubiegłego roku. Zarzucono im, że wykonywali zabiegi medyczne bez użycia jednorazowych rękawiczek, łamali zasady właściwego podziału wirusologicznego pacjentów oraz w sposób niedopuszczalny, z medycznego punktu widzenia, wpuszczali krew do krwiobiegu chorych niewymienianą i zainfekowaną rurką kapilarną.
Szklana rurka jest częścią jonometru (urządzenia do badania poziomu elektrolitów w organizmie) i trzeba ją wymieniać po każdym zabiegu. Jak powiedział dyrektor ostrowskiego sanepidu Andrzej Biliński, jednorazowa rurka kapilarna kosztuje mniej niż grosz. Śledztwo przeprowadzone przez sanepid wykazało tymczasem, że od grudnia 2005 r. do lipca 2006 r. wykonano w stacji 3375 zabiegów, do których zużyto zaledwie 600 takich rurek.
Pielęgniarkę i ordynatora oskarżono ponadto o posiadanie i udzielanie sobie wzajemnie amfetaminy. Grozi za to do trzech lat więzienia.
W trakcie śledztwa powołano biegłych z dziedziny nefrologii i chorób zakaźnych. Przesłuchano ponad 170 świadków, zgromadzono 10 tomów materiałów procesowych i około 10 tomów materiałów dokumentacyjnych.
Stację w Ostrowie oddano do użytku w grudniu 2005 r. Należy ona do najnowocześniejszych tego typu placówek w kraju. Jej właścicielem jest spółka Międzynarodowe Centra Dializ. W okresie od grudnia do lipca, w stacji poddano wielokrotnym zabiegom 143 osoby, z których 131 prokuratura uznała jako zagrożone zakażeniem.
Akt oskarżenia przeciwko pielęgniarce i ordynatorowi został skierowany do sądu dziesięć dni temu. Prowadzone przez Prokuraturę Okręgową śledztwo nadzorowała od samego początku Prokuratura Krajowa.