Przed końcem roku ministerstwo zdrowia rozpocznie program prokreacyjny
• Przed końcem roku ma ruszyć program zdrowia prokreacyjnego
• Ma on zastąpić procedurę in vitro
• Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł nazwał in vitro "procedurą niezbyt skuteczną, budzącą kontrowersje natury etycznej" i dlatego nie będzie ona dofinansowywana z publicznych pieniędzy w przyszłości
29.10.2016 | aktual.: 29.10.2016 08:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prawdopodobnie jeszcze przed końcem tego roku pierwsi pacjenci trafią do ośrodków leczenia niepłodności działających w ramach programu zdrowia prokreacyjnego - poinformował PAP minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Zapewnił też, że resort nie planuje nowelizacji ustawy dot. in vitro.
Program kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego ma być realizowany do końca 2020 r. Jest on skierowany do par, które co najmniej przez 12 miesięcy bezskutecznie starały się o ciążę i pozostają w związkach małżeńskich lub partnerskich. Do programu będą kwalifikowane pary, które wcześniej nie były diagnozowane pod kątem niepłodności.
Start przed końcem roku
Planowane jest utworzenie sieci co najmniej 16 referencyjnych ośrodków leczenia niepłodności. - Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku pierwsze centra zdrowia prokreacyjnego rozpoczną swoją działalność, na pewno w przyszłym roku będzie to już rok pełnej działalności - zapewnił Radziwiłł.
Poinformował, że dobiegają końca konkursy na wykonawców programu. Prawdopodobnie pierwszą placówką, do której trafią pacjenci będzie Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. - Myślę, że jeszcze przed końcem tego roku pierwsi pacjenci tam trafią - powiedział.
Szacuje się, że do programu zdrowia prokreacyjnego przystąpi 8 tys. par, z czego 6 tys. będzie skierowana do dalszego leczenia. Cały etap diagnostyczny ma ukończyć 4 tys. par. W programie wskazano, że odsetek par, u których zostanie potwierdzona klinicznie ciąża to 30 proc.
"In vitro niezbyt skuteczne i kontrowersyjne"
Minister podkreślił, że głównymi celami programu są edukacja i promocja zdrowia prokreacyjnego, a także szkolenia dla personelu medycznego z zakresu procedur diagnozowania i leczenia niepłodności. Zaznaczył, że rozwiązywanie problemów z niepłodnością należy rozpoczynać od szczegółowej diagnostyki.
- Dotychczas realizowany program in vitro redukował problem zaburzeń płodności i jego rozwiązywania do jednej procedury o zresztą niezbyt dużej skuteczności, a jednocześnie budzącej kontrowersje natury etycznej - powiedział. Zapewnił jednocześnie, że resort nie pracuje nad zmianami w ustawie o leczeniu niepłodności, która reguluje stosowanie metody in vitro.
- Wielu obywateli ma poważne opory natury etycznej wobec tej procedury medycznej i przeznaczania na nią publicznych pieniędzy. Jednak czym innym jest jej finansowanie ze środków publicznych, a czym innym jest możliwość do skorzystania z niej, co pozostaje bez zmian - wyjaśnił.
Problem milionów
W ramach programu utworzony ma być także Bank Tkanek Germinalnych. Będą mogły z niego skorzystać dziewczynki przed okresem dojrzewania i pacjentki dotknięte chorobą nowotworową w wieku rozrodczym, które zostały skierowane do leczenia chemio- lub radioterapeutycznego. W okresie trwania programu planuje się umieścić w banku tkanki od ok. 75 pacjentek.
W Polsce problem z zajściem w ciążę ma ok. 1,5 mln par. Co najmniej połowa z nich korzysta z pomocy podstawowej opieki zdrowotnej, a około 60 proc. wymaga specjalistycznego postępowania lekarskiego.