Przeciw wojnie o ropę
Aktywiści ruchów pokojowych w USA i Wielkiej Brytanii protestowali we wtorek przeciwko akcji
militarnej w Iraku na ponad 100 stacjach benzynowych w obu krajach. W ten sposób próbowali oni dowieść, że celem wojny propagowanej w Waszyngtonie i Londynie jest przejęcie kontroli nad ogromnymi zasobami naftowymi Bagdadu.
Skandując hasło: "Nie - dla wojny o ropę!", demonstranci krytykowali także administrację prezydenta George'a W. Busha za to, że podejmuje ona niewystarczające działania dla obniżenia zależności Stanów Zjednoczonych od dostaw ropy naftowej z zagranicy. Dla pokrycia połowy swojej dziennej konsumpcji w ilości 20 mln baryłek Ameryka musi importować importować co najmniej połowę tej wielkości.
"Dla Ameryki najpewniejszą drogą dla przetrwania swej zależności od obcej ropy naftowej jest przejęcie kontroli nad 67% światowych zasobów tego surowca, zalegających pod piaskami regionu Zatoki Perskiej" - dowodził Ralph Nader, znany aktywista ruchów konsumenckich, w przeszłości kandydat Zielonych na prezydenta USA.
Irackie pokłady ropy naftowej szacuje się na 112 miliardów baryłek, są one największe na świecie po rezerwach tego surowca w Arabii Saudyjskiej.(ck)