PolskaPrzecieki na maturze z polskiego. Tematy były w internecie. Rusza dochodzenie. Dowody są mocne

Przecieki na maturze z polskiego. Tematy były w internecie. Rusza dochodzenie. Dowody są mocne

Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła dochodzenie dotyczące ujawnienia tematów maturalnych przed startem egzaminu. Osobom, które były źródłem rzekomego przecieku, grozi surowa kara.

Przecieki na maturze. Rusza dochodzenie
Przecieki na maturze. Rusza dochodzenie
Źródło zdjęć: © PAP
oprac. Ewa Walas

15.06.2021 14:38

Dochodzenie w sprawie przecieku zostało wszczęte 8 czerwca. Chodzi o egzaminy z języka polskiego i matematyki na poziomie podstawowym, które odbyły się kolejno 4 i 5 maja 2021 r.

Przecieki na maturze z polskiego. Tematy były w internecie

Stroną zawiadamiającą była Centralna Komisja Egzaminacyjna. Zwróciła uwagę m.in. na informacje, które pojawiły się przed egzaminami np. na stronie wykop.pl.

Zobacz też: Andrzej Duda napisał do Tadeusza Rydzyka. Krzysztof Gawkowski: to żenujące

Prokuratura wszczęła dochodzenie tuż po tym, jak przedstawiciel CKE złożył uzupełniające zeznania i złożył wniosek o ściganie osoby lub osób, mogących mieć związek z udostępnieniem arkuszy tegorocznego egzaminu dojrzałości.

Nawet 2 lata więzienia

- Prokurator zlecił przeprowadzenie czynności dowodowych, m.in. przesłuchania świadków, zabezpieczenia dokumentacji. Przesłuchane zostaną m.in. osoby, które mogły być źródłem przecieku - powiedziała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Jak dodała Skrzyniarz, za ujawnienie treści egzaminów grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.

"Lalka ambicja" w Google Trends

O możliwych przeciekach zrobiło się głośno ze m.in. ze względu na nietypowy wzrost zainteresowania konkretnym hasłem w wyszukiwarce Google, tuż przed egzaminem maturalnym z języka polskiego.

Wyraźnie dało się zauważyć, że użytkownicy z Podlasia, i w mniejszym stopniu z Mazowsza, chwilę po godzinie 7 rano zaczęli wpisywać w wyszukiwarkę hasło "Lalka ambicja". Zainteresowanie spadło tuż przed godziną 8:00.

Już 4 maja dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik przyznał, że na skrzynkę mailową CKE wpłynęło kilka skanów z Google Trends dotyczących wyszukiwania konkretnej frazy, która pojawiła się podczas jednego z maturalnych wypracowań.

- Na podstawie tej informacji trudno na razie powiedzieć, czy był przeciek, czy nie. Mamy wątpliwości, więc przekazujemy sprawę do wyjaśnienia policji - mówił w maju Smolik.

Do sprawy odniósł się także minister edukacji Przemysław Czarnek.

- Rzeczywiście jedna taka sytuacja miała miejsce. Policja sprawdza te przecieki, przesłuchuje członków komisji egzaminacyjnych. Chcemy znaleźć sprawcę, żeby nie powtarzało się to w przyszłości - powiedział w maju.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)