Przecieki na maturze z polskiego. Tematy były w internecie. Rusza dochodzenie. Dowody są mocne
Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła dochodzenie dotyczące ujawnienia tematów maturalnych przed startem egzaminu. Osobom, które były źródłem rzekomego przecieku, grozi surowa kara.
Dochodzenie w sprawie przecieku zostało wszczęte 8 czerwca. Chodzi o egzaminy z języka polskiego i matematyki na poziomie podstawowym, które odbyły się kolejno 4 i 5 maja 2021 r.
Przecieki na maturze z polskiego. Tematy były w internecie
Stroną zawiadamiającą była Centralna Komisja Egzaminacyjna. Zwróciła uwagę m.in. na informacje, które pojawiły się przed egzaminami np. na stronie wykop.pl.
Zobacz też: Andrzej Duda napisał do Tadeusza Rydzyka. Krzysztof Gawkowski: to żenujące
Prokuratura wszczęła dochodzenie tuż po tym, jak przedstawiciel CKE złożył uzupełniające zeznania i złożył wniosek o ściganie osoby lub osób, mogących mieć związek z udostępnieniem arkuszy tegorocznego egzaminu dojrzałości.
Nawet 2 lata więzienia
- Prokurator zlecił przeprowadzenie czynności dowodowych, m.in. przesłuchania świadków, zabezpieczenia dokumentacji. Przesłuchane zostaną m.in. osoby, które mogły być źródłem przecieku - powiedziała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak dodała Skrzyniarz, za ujawnienie treści egzaminów grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.
"Lalka ambicja" w Google Trends
O możliwych przeciekach zrobiło się głośno ze m.in. ze względu na nietypowy wzrost zainteresowania konkretnym hasłem w wyszukiwarce Google, tuż przed egzaminem maturalnym z języka polskiego.
Wyraźnie dało się zauważyć, że użytkownicy z Podlasia, i w mniejszym stopniu z Mazowsza, chwilę po godzinie 7 rano zaczęli wpisywać w wyszukiwarkę hasło "Lalka ambicja". Zainteresowanie spadło tuż przed godziną 8:00.
Już 4 maja dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik przyznał, że na skrzynkę mailową CKE wpłynęło kilka skanów z Google Trends dotyczących wyszukiwania konkretnej frazy, która pojawiła się podczas jednego z maturalnych wypracowań.
- Na podstawie tej informacji trudno na razie powiedzieć, czy był przeciek, czy nie. Mamy wątpliwości, więc przekazujemy sprawę do wyjaśnienia policji - mówił w maju Smolik.
Do sprawy odniósł się także minister edukacji Przemysław Czarnek.
- Rzeczywiście jedna taka sytuacja miała miejsce. Policja sprawdza te przecieki, przesłuchuje członków komisji egzaminacyjnych. Chcemy znaleźć sprawcę, żeby nie powtarzało się to w przyszłości - powiedział w maju.